Nasz zamek

Adam Śliwa

publikacja 13.02.2018 09:39

Otoczony fosą wygląda groźnie i fascynująco. Podczas zawieruch wojennych miał niebywałe szczęście. Większość skarbów ocalała.

 Jak na prawdziwą warownię przystało,  zamek jest otoczony fosą Jak na prawdziwą warownię przystało, zamek jest otoczony fosą
Henryk Przondziono /foto gość

Zamku w Kórniku, w powiecie poznańskim, nie da się pomylić z żadnym innym. To dzieło Tytusa Działyńskiego, którego pasją było zbieranie pamiątek z historii Polski. On i jego spadkobiercy czekali na wolną Polskę i walczyli o nią, a gdy ta się odrodziła, zamek, cenne księgi i pamiątki przekazali narodowi. Dlatego kórnicka warownia na wyspie i jej skarby należą do… nas wszystkich. A spacer przez komnaty to podróż przez dzieje Polski.

Spanie na biurku

Zamek nigdy nie musiał bronić się przed wrogiem, a w czasie zawieruch wojennych miał dużo szczęścia – to spora zasługa mieszkańców Kórnika. Dzięki nim większość skarbów ocalała do naszych czasów. Podczas wojny polscy strażnicy za zgodą Niemców pilnowali obiektu, a ci wykorzystali sytuację i potajemnie nocą wprowadzali do zamku bibliotekarkę, która opisywała zbiory a strażnik robił zdjęcia. Dzięki temu po wojnie część utraconych skarbów można było odzyskać. Do sali po prawej stronie wejść nie można, bo podłoga z korzeni brzozy, mahoniu i orzecha włoskiego jest zbyt cenna. Przy oknie widać biurko, na nim leży spora księga. – To słownik polsko-angielski – wyjaśnia pani Edyta Butkiewicz-Szymanowska. – Podobno Władysław Zamoyski, ostatni właściciel Kórnika, spał na tym biurku, a głowę opierał o słownik, póki Polska nie odzyskała niepodległości – dodaje. Na suficie i nie tylko dwa herby – „Ogończyk” Działyńskich i „Jelita” Zamoyskich. To dzięki tym dwóm rodom podziwiamy dziś zamek, a biblioteka kórnicka należy do najcenniejszych w Polsce.

Nie mam już nic

Ponieważ Polska była pod zaborami, Tytus Działyński chciał jak najwięcej ocalić dla przyszłych pokoleń. Zbierał rękopisy, książki, pamiątki, broń. Gdy za udział w powstaniu listopadowym musiał opuścić dobra kórnickie, mimo braku pieniędzy nadal skupował pamiątki. Po powrocie do Kórnika tak przebudował zamek, by każdy odwiedzający mógł przespacerować się przez historię Polski. Zamek jest neogotycki, ale wewnątrz mieszają się style, co, o dziwo, wcale nie razi. Zgromadzone zbiory dostępne były dla wszystkich. Do dnia dzisiejszego zachowały się dokumenty z procesu z Krzyżakami. „Nie zamiłowanie w posiadaniu, ale szafunek literackich skarbów” – powtarzał Tytus Działyński. Tą samą ideą kierowali się też jego syn Jan i siostrzeniec Władysław Zamoyski, który w 1925 roku przekazać zbiory niepodległej Polsce. „To najszczęśliwszy dzień mojego życia” – zapisał wtedy. „Nie mam już nic”.

Mickiewicz i Chopin

W jednej z sal ozdoby jakby tureckie, a na suficie słowa z Koranu. Dosyć to nietypowe jak na katolicki dom. – To ukłon w stronę Turcji, która nie uznała rozbiorów Polski – tłumaczy pani przewodnik. – Według tradycji gdy sułtanowi przedstawiano dyplomatów z różnych krajów, zawsze meldowano, że poseł Lechistanu (Polski) jeszcze nie przybył, a wolne krzesło zawsze na niego czekało. Jeszcze ciekawsza jest sala mauretańska. Wzorowana na słynnym pałacu Alhambra w Granadzie, w Hiszpanii. Są tu zbroje husarskie, armaty, sztućce Napoleona, a nawet talerz z najsłynniejszego i nawiększego na świecie serwisu porcelanowego, czyli zastawy Łabędziej. Na galerii zaś prawdziwy skarb: magazyny z najcenniejszymi starodrukami. Najstarsza książka pochodzi z 840 roku, z czasu gdy Polski jeszcze nie było. Są też kartki własnoręcznie zapisane przez Mickiewicza i nuty autorstwa Chopina. W jadalni na stropie widnieje 71 herbów rycerstwa małopolskiego. Jedno miejsce jest puste – jakby czekało na kolejny, 72. herb. – To sprytny fortel pana domu – uśmiecha się przewodniczka. – Gdy któryś z gości zauważył, że brakuje jego herbu, gospodarz wskazywał puste miejsce i zapewniał, że właśnie tam się pojawi.

Morskie oko za centa

Hrabia Władysław Zamoyski razem z matką przez władze pruskie zostali zmuszeni do opuszczenia Kórnika. Ostatecznie zamieszkali w Zakopanem, w Kuźnicach. Towarzystwo Tatrzańskie zaproponowało hrabiemu wykupienie dóbr zakopiańskich. Ich poprzedni właściciel zbankrutował i ziemie trafiły na licytację. Do zakupu szykował się właściciel papierni, który planował powycinać drzewa. Władysław postanowił zastawić Kórnik, by mieć pieniądze na licytację, ale ponieważ był dość oszczędny, nakazał swojemu prawnikowi Józefowi Retingerowi licytować każdą kwotę do jednego centa. „Nie powinniśmy wydać więcej niż to konieczne” – mawiał. Zniechęceni przeciągającą się licytacją konkurenci zrezygnowali, a hrabia kupił tereny dzisiejszego Tatrzańskiego Parku Narodowego za 460 tysięcy, 2 złote reńskie i 3 centy. Prasa rozpisywała się wówczas, że Morskie Oko, zwane wtedy Rybim Stawem, kupiono za jednego centa. Dobra zakopiańskie razem z Kórnikiem Zamoyski przekazał ostatecznie Polsce. Dlatego na zakopiańskich Krupówkach stoi dziś pomnik Zamoyskiego, bo dzięki niemu możemy spacerować po dolinach, zdobywać szczyty tatrzańskie i podziwiać Morskie Oko.

Biblioteka i Arboretum

To jedna z najstarszych polskich bibliotek. Należy do Polskiej Akademii Nauk. Każdy bezpłatnie może korzystać z jej zbiorów. Obok biblioteki znajduje się Arboretum, czyli ogród z kolekcją drzew z całego świata – największą w Polsce i czwartą w Europie. W Arboretum znajduje się ponad 3500 różnych drzew i krzewów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.