Zawodowy dzieciak

Piotr Sacha

|

MGN 09/2017

publikacja 14.12.2017 11:27

Ma żonę i dzieci, ale przedstawia się jako dwunastolatek. W pracy otacza go… 5 milionów klocków Lego.

Sean Kenney w swojej pracowni w Nowym Jorku  Sean Kenney w swojej pracowni w Nowym Jorku
zdjęcia seankenney.com

Sean Kenney mieszka w Nowym Jorku – w samym centrum słynnej dzielnicy Manhattan. Codziennie wyrusza stąd na rowerze do swojej pracowni. – Uwielbiam rower, bo nie muszę stać w korkach! – stwierdza. Sam mówi o sobie „zawodowy dzieciak”. I zawodowo układa klocki Lego.

Legomaniak

– Od dziecka byłem legomaniakiem – opowiada „Małemu Gościowi”. – Klocki to jedyna zabawka, o jaką prosiłem przed kolejnymi urodzinami – dodaje. Dziś Sean Kenney ma 41 lat i jest jednym z najlepszych budowniczych lego na świecie. Dawniej pracował w biurze jako programista komputerowy, a wieczorami składał lego. Postanowił jednak, że dziecięce hobby zamieni na poważną pracę. Jego budowle zachwycały. Dlatego został pierwszym Certyfikowanym Profesjonalistą Lego (obecnie na świecie jest piętnastu takich profesjonalistów). – Lubię budować tak zwaną starą metodą – uśmiecha się Amerykanin. – Siadam pośród klocków. Mam przy sobie fotografię tego, co ma z nich powstać. Rysuję na papierze milimetrowym, żeby zachować odpowiednią skalę – zdradza projektant. – I jeszcze konstruuję maleńkie prototypy budowli, zanim powstaną te duże. – A praca przy komputerze? – dopytuję. – Nie korzystam z komputera. Odbiera całą frajdę z tej pracy – śmieje się Sean Kenney.

Misie

Z lego tworzy modele słynnych budynków, portrety ludzi, pojazdy, domowe dekoracje, rośliny i zwierzęta. Największa budowla nowojorczyka przedstawia niedźwiedzią rodzinę. Całość waży aż 285 kilogramów. Tyle co prawdziwy niedźwiedź. Żeby ją poskładać, pan Kenney potrzebował 125 tysięcy klocków… I cztery miesiące pracy. – Wcześniej obserwowałem zachowanie niedźwiedzi polarnych – mówi Sean. – Matka z czułością otaczała młode misie, pielęgnowała je, uczyła polować… To wszystko chciałem oddać w swojej pracy – wyjaśnia. Misie są częścią dużej wystawy przyrodniczej wędrującej po botanicznych i zoologicznych ogrodach Ameryki Północnej. Część budowli do 17 września znajduje się w Europie – w belgijskim zoo w Mechelen. W sumie z 2 milionów klocków powstało 100 modeli. Na przykład naturalnej wielkości bizon (45 143 klocki), pantera śnieżna (31 577 klocków) czy lilie wodne (10 598 klocków), które pływają w prawdziwym stawie.

Jak klej i ołówek

– Klocki Lego są dla mnie podobnym materiałem jak klej, ołówek czy farby – opowiada Sean Kenney. – Odpowiednim dla trzylatka… I na tyle wszechstronnym, by tworzyć poważne i piękne dzieła sztuki – kończy konstruktor, który jest również autorem książek dla dzieci o konstrukcjach z lego. Kilka lat temu pan Kenney podróżował rowerem przez miasto. Mijał kolejne auta i myślał… o lego. A konkretnie o nowej budowli z klocków – zielonym rowerze prawdziwej wielkości i mnóstwie maleńkich czarnych autek. Do zabawy zaprosił tysiące dzieci. Każde z nich mogło poskładać własny pojazd. I tak po dwóch dniach powstał z 75 tys. czarnych elementów największy na świecie korek uliczny lego. Cała rzeźba trafiła do galerii sztuki w Nowym Jorku. Albo inne wyzwanie – odwzorować twarz z klocków w tym samym kolorze. – Jeśli masz różne kolory, możesz łatwo wyznaczyć granice, gdzie zaczynają się, a gdzie kończą oczy, usta czy włosy. Ja nie miałem tego luksusu – wspomina Amerykanin. Powstały trzy popiersia naturalnych rozmiarów. Na zaprojektowanie i złożenie jednego wystarczyły trzy dni i… około tysiąca elementów.

jedna wieża w dwa miesiące

– W pracowni zawsze dużo się dzieje. Dlatego każdy dzień jest inny – opowiada. – Towarzyszą mi asystenci. Razem zbieramy się przy rozpoczętych budowlach. Wokół nas – mnóstwo rysunków, zdjęć, próbnych modeli i… parę filiżanek kawy – śmieje się. – Jak długo trwa praca nad jedną budowlą? – pytam. – To zależy od wielkości. Czasem kilka dni, a czasem dłużej, kilka tygodni, a nawet kilka miesięcy – wyjaśnia Sean Kenney. Praca nad wieżą Eiffla zajęła panu Kenneyowi i dwójce jego asystentów dwa miesiące. Budowla w Paryżu wznosi się na 324 metry. Jej model z klocków ma 220 centymetrów. – Elementy lego dobrze sprawdzają się przy budowaniu prostych linii. Ale w tej konstrukcji nie ma takich linii – tłumaczy nowojorczyk. – Na początku krzyczałem: „Gustaw!”. Wygrażałem przy tym pięścią. Sądziłem, że Gustaw Eiffel to kompletny szaleniec. A na koniec kręciłem tylko głową, że to kompletny geniusz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.