Jak dwa plus jeden

Piotr Sacha

|

MGN 05/2017

publikacja 26.10.2017 08:53

Pierwszy mówi. Drugi słucha o tym, kim jest Ten Trzeci. A wszystko zaczyna się od… rozgrzewki.

Aktorzy Teatru Trzeciego:  „Jeśli nasz przekaz dotrze  do jednej osoby i ją przemieni, to mamy sukces” Aktorzy Teatru Trzeciego: „Jeśli nasz przekaz dotrze do jednej osoby i ją przemieni, to mamy sukces”
zdjęcia Henryk Przondziono /foto gość

Na początku krążą ramiona. Potem skłony, skręty tułowia, przysiady, pompki… Licealiści gotowi są do biegu. Rozgrzewka trwa ponad pół godziny. Tyle że nie w klubie sportowym, ale w teatrze. – Każdą próbę zaczynamy od mocnej dawki ćwiczeń – uśmiechają się aktorzy Teatru Trzeciego.

Druga rozgrzewka

Po pierwszej rozgrzewce – kolejna. – Rozgrzewka dykcyjna – zapowiada Julek Zieliński. Na początku piętnastominutowej gimnastyki języka wszyscy powtarzają: „Wpadł ptak do wytapetowanego pomieszczenia”; „Szedł Sasza suchą szosą, same nogi Saszę niosą”; „Wyindywidualizowałem się z rozentuzjazmowanego tłumu”… Rozentuzjazmowany tłum zbierze się w czerwcu na premierze ich spektaklu „C’est la vie!” (wymawiamy: „Se la wi”). Na razie trwają próby. W rolach głównych Paulina i Piotrek. Zanim wejdą na scenę, zerkają jeszcze do kartek ze scenariuszem. Grają z pamięci. Julek przewraca w palcach karty do gry jak doświadczony iluzjonista. Jedna z kart znika. – Nauczyłem się tej sztuczki specjalnie do roli – wyjaśnia. – Gramy! – woła reżyser Paweł Kolczyński. Jako jedyny z obecnych pamięta początki teatru sprzed ośmiu lat. – Zaczynaliśmy w III Liceum Ogólnokształcącym w Płocku – wspomina. – Stąd nazwa Teatr Trzeciego? – dopytuję. – Tak… i nie… – uśmiecha się tajemniczo reżyser.

Ósmy spektakl

Przez okno z sali prób widać kościół św. Józefa z olbrzymim napisem „Jezu, ufam Tobie”. „FaceBóg”, „Miriam”, „Ruah”… – to tytuły spektakli Teatru Trzeciego. Od sierpnia minionego roku aktorzy przygotowują już ósmy w swojej historii. – Naszymi przedstawieniami opowiadamy o wierze. To spotkania aktorów, publiczności i Tego Trzeciego, Pana Boga – tłumaczy Paweł Kolczyński. – „C’est la vie!”, co znaczy „takie jest życie”, to plon Światowych Dni Młodzieży i Roku Miłosierdzia – stwierdza reżyser. – Przedstawienie opowiada o nieskończonej miłości Boga do człowieka. – Raz w miesiącu spędzamy ze sobą prawie całą sobotę – mówi drugoklasista Piotr Fabisiak. – Od wielu miesięcy pracujemy nad szczegółami przedstawienia – dodaje Paulina Podolewska z pierwszej klasy. – A w niedzielę tworzymy etiudę. Krótką scenkę, którą prezentujemy potem w kościele podczas czuwania – dopowiada Julek Zieliński.

Dziesiąty dzień

– Dołączyłam do grupy w drugiej klasie gimnazjum – mówi Beata Skrzyńska. – Lubiłam teatr. Do kościoła rzadko chodziłam. Gdy przez dziesięć dni występowaliśmy w różnych zakątkach Polski, wiele się zmieniło. To były warsztaty teatralne połączone z rekolekcjami. Zaczęłam się zmieniać – przyznaje maturzystka. – Ja też zjawiłam się w teatrze jeszcze w gimnazjum… Jak taka szara myszka – uśmiecha się Daria Sakowska. – Dzięki występom na scenie jestem teraz bardziej pewna siebie. Teatr Trzeciego występował na festiwalach chrześcijańskich, na rynkach miast, w kościołach, salkach parafialnych, domach kultury czy halach sportowych, takich jak Orlen Arena w Płocku. – Boisko do piłki ręcznej w Niedzielę Palmową całe zapełniło się widzami – wspominają aktorzy. Zapytani o sukces, drapią się po głowach. – Jeśli nasz przekaz dotrze do jednej osoby i ją przemieni, to mamy sukces – odpowiada Eliza Ciemnicka.

Pierwsza próba

Co pewien czas ogłaszają castingi do teatru. – Pamiętam mój – śmieje się Piotrek. – Miałem udawać drzewo. – A ja moją pierwszą próbę – przypomina sobie Aleksandra Zientara. – Chciałam zrezygnować. Na szczęście reżyser od razu dał mi drobną rolę. I… zostałam dłużej – dodaje. Przedstawienia tworzą sami. W teksty wplatają czasem fragmenty z Pisma Świętego albo na przykład z… „Czerwonego Kapturka”. A kilkoro dawnych licealistów z Trzeciego rozwija dziś swoje aktorstwo w szkole teatralnej. – Papież Franciszek pisał w liście apostolskim na zakończenie Jubileuszu Miłosierdzia, że „potrzebni są świadkowie nadziei i prawdziwej radości, aby odpędzić iluzje, które obiecują łatwe szczęście ze sztucznymi rajami” – mówi Paweł Kolczyński. – My chcemy być takimi świadkami! Każdy może nim zostać w Teatrze Trzeciego. Na początek proste pytanie: „Czy Czesi się cieszą, że Czesio się czesze?”. Nie trzeba odpowiadać. Wystarczy parę razy powtórzyć. Nie tylko w sporcie trzeba zacząć od rozgrzewki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.