Selfie w komży

Piotr Sacha

|

MGN 05/2017

publikacja 30.08.2017 16:10

Na granatowy mundurek zakładają białą komżę. Hasło ich urszulańskiej szkoły brzmi „Będę służyć”. Ministranci po lekcjach.

Ministranci służą w kaplicy Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Krakowie Ministranci służą w kaplicy Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Krakowie
Roman Koszowski /Foto Gość

S zkołę Podstawową nr 159 w Krakowie i opactwo benedyktynów w Tyńcu dzieli 12 kilometrów. – Ruszyliśmy rowerami, wzdłuż Wisły – wspomina wyprawę Bartek. – Przy klasztorze zrobiliśmy ministranckie selfie – uśmiecha się Maks. – Podobnych fotek mamy więcej. Selfie w zakrystii, na kręglach, z piłką… Jedno trafiło nawet do redakcji „Małego Gościa”. Dziesięciu ministrantów i jeden kleryk.

Jedna patena

Sto pięćdziesiątkę dziewiątkę prowadzą siostry urszulanki. W szkole nazywanej „szkołą radości i słońca” życie po lekcjach toczy się w kołach – szachowym, plastycznym, teatralnym, fotograficznym… Lista jest naprawdę dłuuuga. Co piątek spotykają się ministranci. – W kaplicy sióstr służymy w pierwszy piątek i trzecią niedzielę miesiąca oraz wszystkie święta kościelne i szkolne – opowiadają uczniowie. Przed każdą Mszą szóstoklasista Maks Gosztyła rozdziela ministranckie obowiązki. – Jest jedna patena, a wielu chętnych. Ale staram się wybierać sprawiedliwie – mówi. – Maks jest tu szefem – uśmiechają się koledzy. – A ja zastępcą szefa – dorzuca Adam. – To ja… sekretarzem – żartuje Bartek. – Każdy chciałby być kimś – śmieje się Artur Wojcieszak, kleryk z seminarium Zgromadzenia Księży Misjonarzy. To on prowadzi ministranckie koło. Przedstawia punktację za służbę i zbiórki. Najlepsza trójka w nagrodę pojedzie do parku trampolin.

Buty ministranta

– Zbiórkę zaczynamy modlitwą. Potem bierzemy się za kadzidło – uśmiecha się Adam Markocki. – W pierwszym semestrze pracowaliśmy nad teorią. Okresy liturgiczne, szaty, naczynia… – wylicza kleryk. – Teraz czas na praktykę. Tę ministrancką, ale nie tylko – dodaje. – Uczymy się na przykład tego, jak dobrze poskładać ubranie, wyczyścić buty – wyjaśniają chłopcy. – Niektórzy z nas są ministrantami… podwójnymi – mówi Maks. – Ja na przykład służę w szkolnej kaplicy i w kościele w swojej parafii – potwierdza Bartek Adamik. – Są dwie różnice – zaznacza. – Tutaj na Mszy w ławkach siedzą nasze koleżanki i nasi koledzy. No i w parafii jest pięć razy więcej ministrantów. Zdarza się, że koło ministranckie przenosi się z sali do religii na salę gimnastyczną. – Gramy tam w piłkę – mówi najmłodszy w grupie, Karol z trzeciej klasy. – Zapisałem się też do koła matematycznego i piłki nożnej – dodaje. – Mamy skład – rzuca Bartek. – Nas dziesięciu, a jedenasty kleryk! – Kleryka Artura poznaliśmy podczas turnieju piłkarskiego. Reprezentacja kleryków grała z reprezentacją naszej szkoły – przypomina sobie Maks. – Dobrze, dobrze – przerywa Adam – ale kiedy robimy ten wypad na trampoliny? – dopytuje jako jeden ze zwycięzców punktacji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.