Sewol znów na powierzchni

Adam Śliwa Adam Śliwa

publikacja 23.03.2017 10:13

W Korei Południowej prom, który zatonął w 2014 roku zostanie podniesiony z dna.

Sewol znów na powierzchni PAP/EPA/JEON HEON-KYUN

Pokłady promu MV Sewol zapełniały się pasażerami. Razem z załogą na statku było 476 osób. Większość pasażerów to uczniowie ze szkoły w Ansan City płynący na wycieczkę na wyspę Czedżu. O godzinie 8.58 czasu miejscowego z pokładu promu nadano sygnał alarmowy. Przy gwałtownym zwrocie w prawo ładunek promu przesunął się i statek stracił stateczność i zaczął przewracać się na burtę. Prawdopodobnie zadziałał tu efekt powierzchni swobodnej. Prze zwrocie ładunki płynne i sypkie przelewają się lub przesypują i statek traci stateczność. Można to sprawdzić delikatnie falując wodą w misce. W pewnym momencie woda zacznie przechylać naczynie i łatwo można ją wylać. 

Do tonącego statku przypłynęła straż wybrzeża oraz prywatne kutry i łodzie aby ratować rozbitków. Woda miała 12 stopni więc po godzinie przebywania w niej groziła hipotermia. Akcja ratunkowa była bardzo trudna. Pod wodą było wysokie ciśnienie, prądy morskie, a statek był bardzo duży. W czasie akcji zginęło nawet dwóch nurków. Straty wśród pasażerów były ogromne. Zginęło aż 295 osób, a 172 zostały ranne. Do dziś nie odnaleziono jeszcze 9 ciał.

Statek wcześniej pływał w Japonii bez żadnych problemów, ale po zakupie przez armatora koreańskiego dokonano nielegalnych przeróbek konstrukcyjnych. Mimo to do dnia katastrofy prom pływał na swojej trasie ponad 200 razy. Feralnego dnia statek został załadowany 2,142 tonami ładunku, mimo że dozwolone mu było zabrać tylko 987 ton.

Gdy statek zaczął tonąć załoga zaczęła nadawać komunikat aby pasażerowie pozostali na swoich miejscach. Nie zmieniono go nawet wtedy gdy woda zaczęła zalewać przedział pasażerski, a nawet gdy kapitan sam opuszczał statek. Pierwsze wezwanie o pomoc wykonał jeden ze studentów Choi Duk-ha, a nie załoga. Niestety chłopak zginął na statku. Sewol tonął ponad dwie godziny, ale przez karygodne błędy załogi przez większość czasu nie rozpoczęto nawet ewakuacji. Gdy pasażerowie, jak im kazano czekali w kabinach kapitan i część załogi opuściła statek! Przy tak wielkich stratach pasażerów większość załogi ocalała. Wielu postawiono później przed sądem. Trzech członków załogi pomagało pasażerom i poszło na dno razem ze statkiem.