Tonie pod kontrolą

Adam Śliwa

|

MGN 03/2017

publikacja 18.05.2017 11:24

Okręt podwodny jest jak samotny myśliwy. Kryje się w głębinach, by nagle zaatakować i… zniknąć. Peryskop w dół, wynurzamy się!

USS Cheyenne (SSN 773),  okręt podwodny klasy  Los Angeles,  podczas ćwiczeń w 2016 r. USS Cheyenne (SSN 773), okręt podwodny klasy Los Angeles, podczas ćwiczeń w 2016 r.
Mass Communication Specialist 1st Class Ace Rheaume /U.S. Navy Combat Camera

P ierwsze łodzie podwodne były zamkniętymi beczkami z ręcznym napędem. Zanurzone mogły płynąć tak długo, na jak długo starczyło im powietrza. W XIX wieku pojawiły się statki z napędem parowym, spalinowym czy elektrycznym. Do dziś przetrwały spalinowe i elektryczne. Do napędu statku płynącego po powierzchni wody i do ładowania jego akumulatorów używa się silnika Diesla, który do pracy potrzebuje powietrza. Natomiast pod wodą do akcji wkracza silnik elektryczny. Ten klasyczny układ stracił obecnie na znaczeniu ze względu na zastosowanie napędu atomowego. Ale tego typu okręty mają tylko największe i najbogatsze państwa. Ponieważ okręt podwodny z napędem atomowym nie musi uzupełniać paliwa ani wymieniać filtrów oczyszczających powietrze, pod wodą może spędzić nawet kilka miesięcy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.