Mali ratownicy

ks. Tomasz Jaklewicz

|

MGN 03/2017

publikacja 18.05.2017 11:19

Maryja poprosiła trójkę dzieci, aby przez modlitwę i pokutę pomagały ratować grzeszników. Objawienia w Fatimie przypominają, że warto znosić cierpienia z miłości dla innych.

W 2000 r., kiedy Jan Paweł II beatyfikował Hiacyntę i Franciszka, wiele dzieci przybyło na uroczystość w tradycyjnych strojach z czasów dzieci fatimskich  W 2000 r., kiedy Jan Paweł II beatyfikował Hiacyntę i Franciszka, wiele dzieci przybyło na uroczystość w tradycyjnych strojach z czasów dzieci fatimskich
ZASOBY INTERNETU

Kiedy patrzę na pastuszków z Fatimy, spoglądających poważnie ze starego zdjęcia, przypomina mi się film „Armagedon”. To tzw. film katastroficzny, w którym Ziemi grozi zagłada z powodu pędzącej w jej stronę asteroidy. Amerykańscy astronauci podejmują się ratowania ludzkości i promem kosmicznym wyruszają na asteroidę. Wiercą w niej dziurę, w środku zakładają bombę atomową i detonują. Następuje wielkie „bum”, a Ziemia zostaje ocalona przed katastrofą. Dowódcę wyprawy gra niezawodny Bruce Willis, który w filmie poświęca swoje życie, by zdetonować ładunek. Film pokazuje, że kilku zwyczajnych, ale odważnych i gotowych do poświęcenia ludzi może ocalić cały świat. Co to ma wspólnego z Hiacyntą, Łucją i Franciszkiem? Już wyjaśniam.

Pomożemy ocalić ludzi

Filmy katastroficzne pokazują zmyślone sytuacje, w których ludziom grozi jakieś niebezpieczeństwo. W Fatimie Maryja zwróciła uwagę dzieciom i nam wszystkim na prawdziwe niebezpieczeństwo grożące światu. Dzieci miały nawet wizję piekła. Były solidnie przestraszone tym, co zobaczyły, że grzech może prowadzić człowieka do strasznego cierpienia trwającego na wieki. Jednak ani Bogu, ani Maryi nie chodziło o to, by przerazić dobre, pobożne dzieci, kochające Pana Boga. Już na samym początku objawień Matka Boża powiedziała dzieciom, że pójdą do nieba. Znając ich dobre serca, zaprosiła je do udziału w misji ratunkowej. Zaproponowała, by stali się „małymi ratownikami”, by pomogły Bogu ocalić przed nieszczęściem ludzi żyjących w grzechu. Dzieci zobaczyły piekło po to, by zrozumieć, że największym niebezpieczeństwem dla ludzi i świata jest grzech, czyli odwrócenie się od Boga. Nie chodzi tylko o życie na ziemi, ale o wieczny los człowieka po śmierci.

Chcemy spełnić obietnicę

Gdy Maryja prosiła fatimskie dzieci, by poczuły się odpowiedzialne za innych, by ratowały grzeszników, był rok 1917. Od trzech lat trwała I wojna światowa. Pierwsza wojna w historii, która objęła tak wielką liczbę narodów i pochłonęła tyle ofiar. Prawdziwym powodem każdej wojny nie jest polityka ani konflikty między państwami, tylko grzech. Kiedy ludzie zapominają o jedności z Bogiem, wtedy prędzej czy później silniejsza okazuje się nienawiść. I dlatego właśnie Maryja prosiła fatimskie dzieci o modlitwę różańcową w intencji pokoju i o coś znacznie trudniejszego – o pokutę za grzeszników. Matka Boża zapytała: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle, jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośbę o nawrócenie grzeszników?”. Dzieci odpowiedziały: „Tak, chcemy!”. Hiacynta, jej brat Franciszek i ich kuzynka Łucja gorliwie spełnili daną obietnicę. Modlili się na różańcu, podejmowali post, dzielnie znosili trudności, które pojawiły się z powodu objawień. Dzieci były przesłuchiwane, posądzane o kłamstwa, trafiły nawet do więzienia. Franciszek i Hiacynta doczekali końca wojny w 1918 roku, ale wkrótce oboje zapadli na ciężką chorobę i zmarli. Dziś oboje są błogosławionymi. Łucja żyła długo jako zakonnica i jedyny świadek fatimskich objawień.

Dlaczego mamy pokutować?

W tym roku mija 100 lat, od kiedy Maryja ukazywała się w Fatimie. To okazja, by zastanowić się nad tym, co wtedy powiedziała. Czym właściwie jest pokuta? Czy my też mamy pokutować? Pierwsza lekcja Fatimy jest taka, że Pan Bóg traktuje poważnie człowieka, nawet jeśli ma tylko kilka lat. Liczy na niego i zaprasza do pomocy w zbawieniu świata. Bóg mógłby sam zbawić świat, ale z jakichś powodów chce, byśmy Mu pomogli. Może dlatego, byśmy poczuli się odpowiedzialni za siebie, za wszystkich. Można pomagać, dając komuś chleb, schronienie, pieniądze. Jednak najważniejsze jest to, kiedy pomagamy bliźniemu odnaleźć Boga, pomagamy mu się nawrócić. Każdy może być małym ratownikiem. Małym nie z powodu wieku, ale dlatego, że pierwszym, Dużym Ratownikiem jest zawsze Bóg. Druga lekcja jest taka, że dzieci fatimskie przypominają nam, czym jest pokuta, czyli cierpliwe znoszenie cierpień i ofiarowanie ich za innych. To ważne nie tylko w Wielkim Poście, by naśladować Pana Jezusa, który z miłości do nas przyjął cierpienie na krzyżu. Nie chodzi o to, by szukać cierpienia, zadawać je sobie samemu, ale o to, by je przyjmować, kiedy się pojawia. Choroba, niepowodzenia, wypadek, krzywda wyrządzona przez innych. Wszystko to, co w życiu jest trudne, co powoduje ból, smutek, łzy. To bardzo trudna lekcja. Po co to cierpienie?

Chcemy pocieszać Jezusa i pomagać ludziom

Jeśli strażak chce uratować kogoś z płonącego domu, musi wejść w ogień. Musi się liczyć z tym, że się poparzy, a może nawet zginie. Boi się tego, ale jeśli chce kogoś uratować, musi być silniejszy niż lęk. Musi być kimś dzielnym, odważnym, wymagającym od siebie. Takie były fatimskie dzieci. Chciały ratować innych od ognia piekielnego, dlatego godziły się pokutować, przyjmować umartwienia, które na nie spadały. Pokutować to przede wszystkim mocno kochać Boga i ludzi. I z powodu tej miłości być gotowym znosić rzeczy trudne, wymagające, powodujące ból. Co byście powiedzieli o chłopaku, który nie przyszedł na spotkanie z ukochaną, bo było zimno, wiał wiatr, a on się bał, że się przeziębi? Że nie kocha tej dziewczyny, skoro nie potrafi dla niej się poświęcić i zmoknąć. To nie miłość, to tandeta. Kiedy ktoś bardzo kogoś kocha, mówi raczej: „Dla ciebie skoczyłbym w ogień”. Fatimskie dzieci kochały Boga ze wszystkich sił. Dla Niego były gotowe na wszystko. Skoro Bóg przez Maryję poprosił je o modlitwę i znoszenie cierpień, zgodziły się bez wahania. Chciały pocieszyć Jezusa i pomagać ludziom.

Będziemy z Bogiem ratować świat

„Będziecie musieli wiele cierpieć, ale łaska Boża będzie waszą siłą” – mówiła Maryja. To są słowa wymagające. Może dlatego dzieci na zdjęciach mają takie poważne miny. Wezwanie z Fatimy odnosi się także do nas. „Czy chcecie razem ze Mną ratować świat? To będzie trudne zadanie, to będzie was sporo kosztowało, ale waszą siłą będę Ja sam” – mówi Bóg. W pokucie cierpienie nie jest najważniejsze. W pokucie najważniejsza jest miłość. Jeżeli ktoś kocha naprawdę, to jest też gotowy na cierpienie. Miłość jest zdolna do ofiary, do poświęcenia się dla innych. Wrócę jeszcze do filmu „Ar- magedon”. Astronauci byli bohaterami tylko na ekranie. Trójka pastuszków w Fatimie wypełniła swoją misję naprawdę. Byli prawdziwymi bohaterami. Ich modlitwa i umartwienie przyczyniły się do zakończenia I wojny światowej. II wojna światowa, która wybuchła 21 lat później, ominęła Portugalię. Bóg nie rzuca słów na wiatr. Nasze modlitwy, nasza pokuta, ofiarowane Bogu, znoszenie większych i mniejszych cierpień za innych mają sens. Bóg wciąż potrzebuje ludzi odważnych i kochających. Potrzebuje ciebie i mnie. Pyta: „Czy chcesz ze Mną ratować świat?”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.