Ale dno

Adam Śliwa

|

MGN 11/2016

publikacja 20.11.2017 12:59

11 kilometrów w głąb oceanu… Tam nie dociera światło, ale dotarł człowiek. Najgłębsze miejsce na Ziemi.

Ale dno Mark Thiessen /DEEPSEA CHALLENGE/pap; studio gn

Gdzie? Głębia Challengera, Rów Mariański (Ocean Spokojny). Kiedy? 26 marca 2012 r. Kto? James Cameron. D o 2012 roku najgłębsze miejsce Oceanu Spokojnego widziało dwóch ludzi. Dotarli tam w 1960 roku w batyskafie Triest. 52 lata później, niedaleko wyspy Guam, pruje fale wielki statek z zielonym pojazdem podwodnym zawieszonym na hakach. Załoga z niepokojem przygląda się ciemnej tafli oceanu. Za kilka godzin pewien człowiek zejdzie na dno Ziemi.

Twarda puszka

Wszyscy jesteśmy podekscytowani. 7 lat przygotowań dobiegło końca. Za kilka godzin okaże się, czy wszystko dobrze obliczyliśmy. Nie zazdroszczę Jamesowi Cameronowi. Schodził już co prawda pod wodę w czasie kręcenia filmu „Titanic”, ale teraz wyzwanie jest znacznie większe. 11 kilometrów to dobre dwie godziny marszu po ziemi. Tyle musi pokonać statek, kierując się w dół. James będzie siedział w stalowej kuli, otoczony przez tony ciemnej wody. Na samym dnie ciśnienie to nacisk jednej tony na każdy metr kwadratowy naszego podwodnego statku. Jeżeli konstrukcja nie wytrzyma, zgniecie się jak puszka coli. Miejmy nadzieje, że wszystko będzie dobrze.

Chlup do wody

Ocean jest spokojny, jak jego nazwa, choć wieje strasznie zimny wiatr. Słyszę dźwięk dzwonka, zaraz zaczynamy operację. James wszedł do swojej kuli w batyskafie. Jest czwarta nad ranem. Kilka godzin w piłce o średnicy 1,1 metra to nie jest szczyt wygody… Ale kulę trudniej zgnieść. Ciężki właz zamknięty, a ramiona dźwigu już opuszczają statek Deepsea Challenger na wodę. W przeciwieństwie do zwykłej łodzi podwodnej pojazd ustawiony jest pionowo, trochę jak konik morski. Jeszcze chwila i ostatni fragment zielonego statecznika zniknie pod wodą. Pędzę do monitorów.

Coraz ciemniej

Obraz jest coraz ciemniejszy. Przed kamerami pojawiają się jeszcze kolorowe ryby. Statek schodzi coraz niżej. 1500 metrów i już nie widać słonecznych promieni, dalej światło nie dochodzi. Musimy polegać na reflektorach Deepsea Challengera. Do zasilania ma aż 70 akumulatorów, więc powinno wystarczyć. Im głębiej schodzimy, tym widzimy mniej ryb. 2500 metrów to największa głębokość, na którą nurkują wieloryby. Wskazówka głębokościomierza wskazuje już 3600 metrów. To średnia głębokość dna oceanu. Jeszcze 200 metrów i zrównamy się z poziomem, na którym leży Titanic. I to nie będzie nawet połowa drogi do dna rowu. Wyobrażam sobie, że podróż w statku musi być fascynująca, ale też straszna. Cisza, mrok rozświetlany tylko sztucznym światłem, migające kontrolki w ciasnej kabinie i świadomość ton wody z każdej strony, które próbują zgnieść mały pojazd. Dobrze być na pokładzie, na powierzchni oceanu.

Mont Everest

7700 metrów – to największa głębokość, na jakiej udało się sfilmować żyjące ryby. Dalej już tylko mrok i… bakterie. Monitor wskazuje 8848 metrów pod poziomem morza. Tyle metrów ma najwyższy szczyt Ziemi – Mont Everest. Gdyby znalazł się w Rowie Mariańskim, byłby cały pod wodą. Dno jest coraz bliżej. Cały statek z powodu nacisku ciśnienia skurczył się już o 7 cm. Nagle na ekranie widzimy blask piasku w świetle reflektorów. To dno oceanu. Silniki hamujące pozwoliły delikatnie siąść na powierzchni. Niesamowite wrażenie. Jak lądowanie na innej planecie. James Cameron musi się tam na dole czuć strasznie samotnie. Gdyby coś się stało, nikt nie mógłby mu przyjść z pomocą. Pojazd metalowym ramieniem zaczął zbierać próbki mułu do badania. Nagle wypadł jeden z przewodów. Płyn hydrauliczny się wylał… No i mechaniczna ręka zepsuta. Tyle ze zbierania próbek… Ale to nie koniec złych wiadomości. W słuchawkach słyszymy, że wysiadły też silniki. Najwyższa pora wracać na powierzchnię. Oby wszystko odbyło się bez problemów. Nie chcemy myśleć, co będzie, jeżeli ciężki balast nie odpadnie od statku. Naciśnięcie guzika i... dwa 300-kilogramowe odważniki lecą na dno. Uff. Statek, jak pędząca winda, zaczyna się unosić. Po 70 minutach widzimy, że zielony pojazd kołysze się już na falach oceanu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.