Tata, mój idol

Piotr Sacha

|

MGN 11/2016

publikacja 20.11.2017 12:59

„Chcę być taki jak tata” – powiedzieli sobie dawno temu. Trenowali, trenowali, trenowali… I dotrzymali słowa.

Tata,  mój idol Adam Butler /epa/pap

Na zdjęciu 10-letni Kasper i 8-letni Nicolai podnoszą puchar – ciężki i bardzo ważny. To puchar za mistrzostwo Europy w piłce nożnej. Jest rok 1996. Chłopcy trzymają trofeum. Cztery lata wcześniej wywalczyli je na boisku ich ojcowie – duński bramkarz Peter Schmeichel (tata Kaspra) i duński napastnik Brian Laudrup (tata Nicolaia). „My też zostaniemy piłkarzami i zdobędziemy kiedyś taki puchar” – być może wtedy złożyli sobie taką obietnicę. I słowa dotrzymali. Częściowo. Gdy słynny piłkarz zostaje tatą, czasem po strzelonej bramce – na cześć dzidziusia – układa ręce w kształt kołyski. Później pęka z dumy, bo… jego dzidziuś dorasta i sam już kopie w piłkarskim klubie. A zdarza się, że po wielu latach w piłkę zaczyna też grać wnuk. Tak było między innymi we włoskiej rodzinie Maldinich. Cesare Maldini w AC Milan rozegrał 347 meczów. Pierwszy w 1954 r., ostatni w 1966 r. Potem trenował reprezentację Włoch. Jego syn Paolo w AC Milan grał 647 razy – pomiędzy 1985 a 2009 rokiem. W reprezentacji występował pod okiem taty. Wnuki zmarłego w tym roku Cesarego, 20-letni Christian i 15-letni Daniele, na razie pokazali swoje umiejętności w drużynach młodzieżowych. Oczywiście w AC Milan. Podobnych historii jest więcej. Może nawet tyle, ile jest klubów piłkarskich…

Peter i Kasper Schmeichelowie

Mistrz Europy, mistrz Danii, mistrz Portugalii, pięciokrotny mistrz Anglii, jeden z najlepszych bramkarzy w historii… Trudno dorównać takiemu tacie. Kasper Schmeichel podziwia Petera Schmeichela, ale nie lubi być z nim porównywany. – Problem w tym, że mam 29 lat, jestem żonaty i mam dwoje dzieci, ale ludzie wciąż widzą we mnie dziecko mojego taty – żalił się w brytyjskiej gazecie „The Mail on Sunday”. Kasper jest świetnym bramkarzem. Niedawno został mistrzem Anglii. Broni bramki Leicester City. Jego koledzy z drużyny to Bartosz Kapustka i Marcin Wasilewski. Ale to nie koniec związków z Polską. Drugie imię taty Kaspra to Bolesław. Tak nazywał się pradziadek. Panowie Schmeichelowie mają więc polskie korzenie. Antoni Schmeichel, tata Petera, wiele lat temu ożenił się z Dunką i wyjechał z Polski.

Danny i Daley Blindowie

Danny Blind, trener reprezentacji Holandii, cofnął się w czasie o 20 lat… Wtedy jego syn nabierał piłkarskich szlifów, słuchając rad taty. Każde słowo – na wagę złota. Dziś Daley ma 26 lat. I znów kopie piłkę pod okiem ojca. Tyle że w drużynie narodowej. Jaki ojciec, taki syn. To powiedzenie dobrze pasuje do Blindów. Łączy ich styl gry, boiskowa mądrość i… kędziory na głowie. Nawet imiona – Danny i Daley – różnią się tylko dwiema literami. A nazwisko… „Blind” to po holendersku „ślepy”. Coś tu nie gra. Przecież obaj panowie Blindowie na boisku widzą bardzo dużo. Można powiedzieć, że mają oczy dookoła głowy. W Ajaksie Amsterdam Danny spędził czternaście lat, a jego syn sześć. Teraz Daley jest podporą Manchesteru United. – Miałem pięć lat, kiedy tata wygrał Ligę Mistrzów. Niewiele z tego pamiętam. Dopiero gdy byłem starszy, zobaczyłem wszystkie możliwe filmiki z tamtego meczu. Marzyłem, że mnie też coś podobnego spotka – wspomina Daley Blind w gazecie „The Mail on Sunday”.

Diego i Giovanni Simeone

25 września w Genui, kilka minut po godzinie szesnastej, Giovanni huknął lewą nogą tak, że piłka znalazła się w lewym, dolnym rogu bramki. To był jego pierwszy gol we włoskiej Serie A. W tej samej chwili, tylko w Madrycie, jego tata Diego udzielał przed meczem w szatni ostatnich wskazówek Griezmannowi. Francuski napastnik też strzelił tego dnia bramkę. Diego Simeone to dziś jeden z najlepszych trenerów w Europie. Drużynę Atletico Madryt prowadzi z sukcesami od pięciu lat. Wcześniej świetnie spisywał się na środku pomocy w paru wielkich klubach i w reprezentacji Argentyny. 21-letni Giovanni Simeone w wakacje przybył z Argentyny… na podbój Europy. To, że jest łowcą goli, udowodnił przed rokiem w mistrzostwach Ameryki Południowej do lat 20. Zdobył tytuł króla strzelców.

Gheorghe i Ianis Hagi

Gheorghe Hagi to rekordzista w zdobywaniu bramek dla reprezentacji Rumunii. Ianis ma dopiero 18 lat i sporo czasu, żeby pobić rekord taty. Na razie gra w młodzieżówce, a na co dzień próbuje przedrzeć się do pierwszego składu Fiorentiny. Klub ACF Fiorentina w tym roku obchodził 90-lecie istnienia. Ianis trafił tam z rumuńskiego klubu, który istnieje dopiero od siedmiu lat. Założycielem Viitorul Konstanca jest… Gheorghe Hagi, który wyszukiwał młodych, ambitnych chłopaków, by szlifować ich piłkarskie talenty. Młoda drużyna dotarła do rumuńskiej pierwszej ligi w superszybkim tempie – po trzech latach od powstania. Ianis Hagi do niedawna był jej kapitanem. – Jest lepszy ode mnie, kiedy byłem w jego wieku – chwali syna Gheorghe Hagi w gazecie „The Times”. – Pewnego dnia będzie kapitanem Rumunii – dodaje.

Zinedine i Luca Zidane’owie

Wszyscy czterej synowie Zidane’a przeszli przez szkółkę Realu Madryt. Najstarsi, 21-letni Enzo i 18-letni Luca, trenowali już z pierwszą drużyną, czyli z Ronaldo, Benzemą, Bale’em i spółką. Dziś Luca broni bramki Realu Madryt B, czyli młodzieżowego zaplecza wielkiego Realu. A rok temu z drużyną Francji został mistrzem Europy do lat 17. Zinedine Zidane był jednym z najlepszych reżyserów gry w historii. Gdy urodził się Enzo, tata reżyserował akcje Girondins Bordeaux. Gdy urodził się Luca, sterował grą Juventusu. A gdy przychodzili na świat Theo i Elyaz, napędzał do ataku kolegów z Realu Madryt. Dziś jest w Madrycie trenerem. Przygląda się uważnie postępom swoich synów. Biała koszulka z numerem 10 czeka… A w przypadku Zidane’a bramkarza – żółta bluza z numerem 1.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.