Wtorek, 4 października, 2016r.

publikacja 04.10.2016 20:51

Wtorek, 4 października, 2016r.

Hau, Przyjaciele!

Paulina mi obiecała, że jutro będę miała piękny dzień, bo patronuje mu św. Franciszek z Asyżu, który kochał i szanował zwierzęta, nazywając je „braćmi” i „siostrami”. Wiadomo, że miałabym ochotę na daleki spacer w pola, ale jeśli będzie deszczowo, to nie ma sensu. Nie dość, że nic wtedy nie cieszy, a ślady rozmyte, to najgorszy jest powrót. Trzeba poddać się torturom w łazience, czyli mycie łap, czasami pełna kąpiel i suszenie. Brr, jak ja tego nie znoszę. Na czym będzie więc polegało piękno dnia? Przecież nie będziemy się bezwstydnie objadać, bo chociaż jestem smakoszem, ale jedzenie nie jest sensem mojego życia. „Urządzimy spotkanie przyjaciół, co?”- zapytała mnie Paulina. Szczeknęłam radośnie, bo to fantastyczny pomysł. Kto przyjdzie? Ile psów z właścicielami? No bo z kotami chyba nie, mogłoby dojść do drobnych nieporozumień. Na ile nam pozwolą? Czy będziemy się mogli gonić po całym mieszkaniu, przeskakiwać przez kanapy i fotele? Jestem bardzo podekscytowana, ale Paulina zepsuła mój dobry humor zapowiedzią kąpieli. Czy to konieczne?  Czy ktoś w czasach średniowiecza, gdy żył św. Franciszek, wpadał na taki beznadziejny pomysł?  No nic, zniosę to,  byle gości przyszli. Bo że będziemy się kapitalnie bawić, to nie mam wątpliwości. Cześć. Astra