Służę przepisem

Piotr Sacha

|

MGN 10/2016

publikacja 20.11.2017 14:55

Po powrocie z wieczornej Mszy często zakłada fartuch, otwiera lodówkę i… uruchamia wyobraźnię.

„Dzisiaj ja gotuję”  – Bartek rzuca w domu hasło... i bierze się do pracy „Dzisiaj ja gotuję” – Bartek rzuca w domu hasło... i bierze się do pracy
Henryk Przondziono /foto gość

Co ostatnio ugotowałeś w domu? – pytam na dzień dobry ministranta z Chełmu Śląskiego. – Łososia w cieście francuskim – pada odpowiedź, a na talerzyku ląduje babeczka marchewkowa polana pysznym lukrem. – Smacznego – uśmiecha się twórca ciastka.

Zabawa w gotowanie

Bartek Kulik swoje kucharskie umiejętności pokazał niedawno w telewizji – jako finalista programu kulinarnego „MasterChef Junior”. – Po raz pierwszy w życiu przygotowałem żabie udka – wspomina. Po programie zrobił je raz jeszcze – dla rodziców i starszego brata. – To ma być dla ciebie przede wszystkim zabawa! – słyszał od rodziców przed wejściem do studia telewizyjnego. I stosował się do tych zaleceń. A teraz… – To my pracujemy w domu na zmywaku – śmieją się rodzice Bartka. – A mówiąc poważnie – dodaje tata, pan Czesław Kulik – przez dwa miesiące po zakończeniu programu Bartek codziennie wieczorem coś dla nas pichcił. – I wzbogacił naszą domową kuchnię o potrawy wegetariańskie i te z owoców morza – mówi mama, pani Katarzyna Kulik. – „Dzisiaj ja gotuję” – Bartek rzuca czasem takie hasło, a potem podsuwa mi kartkę z listą produktów, które mam kupić – mówi mama ministranta. A on przypomina żelazną zasadę: – To, co znajduje się na talerzu, nie tylko musi dobrze smakować, ale jeszcze musi dobrze wyglądać.

Pierogi z babcią

Na świadectwie z szóstej klasy miał średnią 5,6. A przy ołtarzu to… – Wzorowy ministrant – wystawia ocenę gimnazjaliście ks. Piotr Guzy, proboszcz parafii Trójcy Przenajświętszej w Chełmie Śląskim. – Dwa razy w tygodniu i w niedzielę mam dyżury na Mszy. Ministrantem jestem od Wczesnej Komunii, czyli od… ponad sześciu lat – szybko liczy Bartek. Jego starszy o dziewięć lat brat Mateusz też jest ministrantem. Po sobotniej zbiórce domowy ogród zamienia się w plan zdjęciowy. Bartek staje przed kamerą, żeby zaprezentować nową potrawę. Potem zamieszcza filmik na swoim kanale na YouTubie. – Nagrywanie pięciominutowego filmu to dwie godziny pracy przed kamerą – przyznaje. – A później jeszcze kilka godzin montażu – dodaje. – Staram się pokazywać łatwiejsze przepisy. Chcę zachęcić, a nie zniechęcić do gotowania – tłumaczy. – Lubisz jeść? – pytam. – Jeśli ktoś lubi gotować, to też lubi jeść – śmieje się ministrant. – Mógł mieć siedem lat, kiedy zaczął nam pomagać w kuchni – wspomina pani Katarzyna. – Wszystko zaczęło się chyba od lepienia pierogów i pieczenia pierników z babcią – opowiada Bartek. – I od krojenia warzyw na sałatkę przed przyjęciem urodzinowym – śmieje jego mama. – Ugotowałeś coś dla swoich kolegów ministrantów? – pytam na koniec. – Jeszcze nie… – uśmiecha się Bartek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.