Gdzie znikają bociany

Przemysław Barszcz

|

MGN 09/2016

publikacja 20.11.2017 14:58

Najpierw zbierają się na łąkach i polach, tworząc sejmiki. Potem zrywają się do lotu i fruuu… 10 tysięcy kilometrów.

Jeszcze przed odlotem Jeszcze przed odlotem
Przemysław Barszcz

Wiele ptaków podróżuje na zimowiska nocami. Nikt więc nie widzi ich odlatujących – po prostu pewnego dnia już ich nie ma. Jakby zapadły się pod ziemię. Dawniej na przykład sądzono, że jaskółki gromadzące się jesienią na trzcinowiskach nie odlatują, tylko zakopują się w błocie i tak czekają do wiosny. Nikt nie wątpił natomiast w to, że bociany na zimę odlatują. Ich wędrówki obrosły legendami i do dziś kryją wiele tajemnic. Gdy przeczytacie ten artykuł, bocianów już w Polsce nie będzie.

Najpierw sejmik

Ostatni raz widziano bociany w połowie sierpnia. Na łąkach i polach zbierały się w wielkie stada, tworząc tak zwane bocianie sejmiki. Ale pewnego ciepłego, słonecznego dnia po południu zerwały się do lotu i odleciały. Skąd wiem, że dzień był ciepły, słoneczny i że to było po południu? Duże ptaki szybujące, a do takich zaliczają się bociany, dzielą się na dwie grupy: szybujące nad lądami i nad wielkimi wodami. Lotnicy znad mórz i oceanów – jak na przykład albatros – mają skrzydła wąskie i długie. Ptaki szybujące nad lądami – takie jak bocian – mają skrzydła krótsze, ale znacznie szersze. Co ciekawe, ptaki morskie nie radzą sobie nad lądem, a lądowe nie przefruną morza. W drodze na odległe zimowiska ptaki wykorzystują ruchy powietrza, które nagrzewa się od powierzchni ziemi i wznosi w górę, tworząc tak zwane kominy, czyli słupy. Wznoszące się powietrze zasysa jednocześnie masy ciepłego powietrza z sąsiedztwa, cały czas zasilając komin.

Lot na kominie

Bociany gromadzące się na otwartych, szybko nagrzewających się łąkach i ścierniskach czekają na bardzo słoneczny dzień. I wtedy wczesnym popołudniem, kiedy powierzchnia ziemi osiąga najwyższą temperaturę, a ruch wznoszący powietrza jest najszybszy, bociany rozpoczynają swoją podróż. Tuż po starcie przez chwilę machają skrzydłami, po czym szeroko je rozpościerają i razem z masami ciepłego powietrza wznoszą się coraz wyżej. Obierają kierunek południowy i zaczynają szybować. Kiedy powoli tracą wysokość, rozglądają się za kolejnym kominem, który znowu „da im kopa” w górę. Niekiedy oznaką komina jest wir powietrzny, tworzący się przy ziemi i unoszący suche źdźbła trawy. Czasem u szczytu komina, wysoko nad ziemią, zawisa chmurka utworzona przez skroplone ciepłe powietrze, które dotarło w wysokie, chłodniejsze warstwy. W ten sposób bociany lecące z Polski muszą pokonać około 10 tysięcy kilometrów. Żaden duży ptak nie odbywa wędrówek tak dalekich jak bociany.

Ze wschodu przez Bosfor

W jaki sposób bociany znajdują drogę? Podczas lotu cały czas kierują się na południe. Nawigacją są dla nich światło, położenie słońca i pole magnetyczne – informacje niedostępne dla ludzkich zmysłów. Wędrówka nie jest prosta – na południu znajduje się poważna przeszkoda do pokonania – Morze Śródziemne. Bociany nad tak rozległym obszarem wodnym nie potrafią przelecieć. Muszą znaleźć inną drogę. I znajdują. Polskie bociany (podobnie jak ukraińskie, rosyjskie, białoruskie, litewskie, czeskie, słowackie, węgierskie i inne z tej części świata) omijają Morze Śródziemne i lecą przez wąską cieśninę Bosfor oddzielającą Europę od Azji. Przelatują przez Turcję, Półwysep Arabski i znowu obierają kierunek południowy. Przed nimi otwiera się kolejna przestrzeń do pokonania – lot nad Afryką.

zachodu przez Gibraltar

Bociany z Europy Zachodniej, których jest znacznie mniej z powodu osuszania terenów i używania środków chemicznych w rolnictwie, lecą zachodnią stroną Morza Śródziemnego; z Europy do Afryki przez Cieśninę Gibraltarską. Bociany zimują na południe od Sahary, muszą więc pokonać największą pustynię świata; dopiero tam część ptaków decyduje się na pozostanie. Reszta leci dalej. Najbardziej wytrwałe dotrą aż do Afryki Południowej. Spacerując po sawannach, pomiędzy lwami, zebrami, nosorożcami i słoniami, spędzą część polskiej zimy. Wypoczną, nabiorą sił, by za kilka miesięcy wrócić na nadwiślańskie łąki. Skąd wiadomo, gdzie docierają? Najlepsze są proste sposoby. Znakomicie sprawdza się obrączkowanie. Duże obrączki można odczytać z daleka, bez konieczności łapania ptaka. Wystarczy dobra lornetka. Dzięki temu ornitolodzy z drugiej półkuli wiedzą, skąd przyleciał bocian, i taką informację przekazują kolegom, którzy założyli obrączkę – na przykład w dalekiej Polsce. Niekiedy o egzotycznej podróży świadczy strzała tkwiąca w skrzydle powracającego do Polski bociana, którą gdzieś w głębi afrykańskiego buszu wystrzelił z łuku myśliwy. Kiedy słońce zacznie przygrzewać, a dzień się wydłuży, bociany znów ruszą w podróż. Wrócą do Polski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.