Ja i ty jednej krwi

Piotr Sacha

|

MGN 09/2016

publikacja 20.11.2017 14:57

Tydzień w lesie. Przydadzą się: harcerski nóż, mocny sznurek, latarka i… najważniejsze – męstwo.

Na obozie nie brakuje okazji, żeby zdobyć sprawność złotej rączki Na obozie nie brakuje okazji, żeby zdobyć sprawność złotej rączki
zdjęcia Roman Koszowski /Foto Gość

W Szymocicach niedaleko Raciborza stoi brama z sosnowych bali – ręczna robota wilczków. Za nią skauci z 1. Gromady Rybnickiej bł. Jana Dunsa Szkota i 5. Gromady Rybnickiej św. Ignacego Loyoli. – Ja i ty jesteśmy jednej krwi! – rzuca na powitanie Dominik Sikora. – Tak mówi zasada dżungli – wyjaśnia.

Węzeł na dobry uczynek

W jadalni 30 wilczków i kilku starych wilków zasiada przy stołach własnej konstrukcji. Skauci nie potrzebują ani śrub, ani gwoździ. Wystarczy solidny sznurek i… trochę harcerskiej umiejętności. Podczas obiadu kubki i menażki lądują właśnie na… sznurkach, które zastępują zwykły blat. Taki sam klimat jak ponad 100 lat temu na angielskiej wyspie Brownsea. Tam w 1907 r. generał Robert Baden-Powell zorganizował pierwszy skautowy obóz dla chłopców. Osiem dni pod namiotami wśród dzikiej przyrody – jak teraz w Szymo- cicach. – Tu poznajemy, czym jest prawdziwa przyjaźń – mówi piątoklasista Janek Jastrzębski. – Wzajemna pomoc, nienaśmiewanie się z innych… To podstawa – wyjaśnia Marek Skowron. Franek Chlubek pokazuje dwa węzły na swojej chuście. – Pierwszy węzeł trzyma chustę. Drugi przypomina mi o złożonej obietnicy – wyjaśnia Franek. – Wiążę go codziennie rano, a rozwiązuję dopiero, gdy zrobię dobry uczynek.

Imiona z totemu

– Ten obóz to ukoronowanie naszej rocznej pracy – mówi akela, wódz gromady, pan Stanisław Kogut. – A to nasz totem – pokazują chłopcy z 1. Gromady Rybnickiej. – Przedstawia św. Franciszka, który oswaja wilka. A te kolorowe tasiemki oznaczają nasze sprawności – dodaje Paweł Piątek. – Sprawność fotografa zdobywałem blisko pół roku – wspomina Paweł. – A jeśli nawet ktoś już przestaje być wilczkiem i staje się harcerzem, to jego imię i pierwsza litera nazwiska pozostają na totemie – tłumaczy Janek. – Tak było na przykład z Kubą – mówi dalej. – To nasz rekordzista. Ma na koncie aż 11 sprawności. Ale Gutek ma niewiele mniej – dodaje Janek i woła szóstoklasistę Augustyna Kopiasa. Na prawym rękawie koszuli Gutka są na to dowody – siedem naszytych znaczków.

Sznurek, siekiera i świder

Sprawność złotej rączki – mile widziana przy budowie bramek piłkarskich. – Potrzebne są: sznurek, siekiera i łopata lub świder – mówi Tymoteusz Chełstowski. – Mocujemy ścięte bale w ziemi, wiążemy słupki z poprzeczką… niecała godzina roboty i można grać mecz – tłumaczą kolejni skauci. Łazienka, jadalnia czy kaplica też powstawały w lesie w Szymocicach. W pracach wilczki pomagały starym wilkom. – Krzyż z olchy musieliśmy dokładnie okorować. Dzięki temu ma taki jasny kolor – zdradza Dominik. – Jest robota! Trzeba naprawić ławkę – czołowy Adam Fatan woła chętnych do pomocy. – Przyda się sznurek! – dodaje. W sakwie skauta jest wszystko, co może się przydać: nóż harcerski, scyzoryk, latarka, bandaż i coś na rozpałkę. – I różaniec – dopowiada Adam. – Na obozie dbamy także o życie Boże w nas – mówi.

Wilcze bitwy

– Bitwa na szyszki! – pada hasło. – Tworzymy z sobą sojusze – wyjaśnia Gutek. – Osłaniamy się i… razem atakujemy wrogów – uśmiecha się i szuka sprzymierzeńca ze swojej gromady. – Na koniec obozu naszymi wrogami stają się… stare wilki – uśmiecha się Paweł Juzek. – Udają wtedy zwierzęta z „Księgi dżungli”, na przykład złośliwe małpy Bandar-logi, tygrysa Shere Khana czy złe Rude Psy. Pomiędzy namiotami przebiega obozowy rudy pies. To Banan. – Dlaczego Banan nie nazywa się Rudy? – śmieje się jeden z wilczków. – Może dlatego, że jest taki sympatyczny!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.