Przyjaciele Ojca Świętego

MGN 07/2016

publikacja 25.01.2019 09:18

Miliony młodych. Pięć kontynentów. Trzech papieży. I jeden Kościół.

Drodzy Przyjaciele! – tak Jan Paweł II rozpoczął swój bardzo długi list do młodych na Niedzielę Palmową w 1985 roku. Do Rzymu zjechała wtedy młodzież z całego świata. Niedługo potem Ojciec Święty ogłosił, że co pewien czas w różnych krajach będą się odbywać Światowe Dni Młodzieży. Podarował również młodym drewniany krzyż oraz obraz Mat- ki Bożej Salus Populi Romani. Tak wszystko się zaczęło… „Wszystko” to znaczy to, co widać na mapce obok. Miliony uczestników spotkań na pięciu kontynentach z trzema papieżami. ŚDM w Polsce po raz pierwszy odbywały się w 1991 roku. Licealiści i studenci, którzy przybyli wtedy do Częstochowy, teraz pakują plecaki swoim dzieciom wyruszającym niedługo do Krakowa. Uczestnicy spotkań w Częstochowie, Toronto, Kolonii, Madrycie i Rio wspominają swoje Światowe Dni Młodzieży. Wszyscy są zgodni co do jednego: „czuliśmy się częścią wielkiej wspólnoty”. Poczuli to, że nawet w najdalszych zakątkach świata tysiące ich rówieśników myślą i wierzą tak jak oni. Po powrocie do domu to poczucie bardzo pomogło im, aby to, co w sercu, było też na ustach. Piotr Sacha Częstochowa, Polska, 1991 r. Papież: Jan Paweł II Hasło: Otrzymaliście Ducha przybrania za synów (Rz 8,15)

Pokochałem to miejsce

Wojciech Marek z Jastrzębia-Zdroju

Do Częstochowy szedłem z Jastrzębia w pieszej pielgrzymce. Pamiętam, że towarzyszyło nam sporo pielgrzymów zza wschodniej granicy – na przykład z Ukrainy czy Litwy. Bardzo cieszyli się, że po raz pierwszy w życiu zobaczą Ojca Świętego. Trzeciego dnia drogi, podczas postoju w ogrodzie parafialnym, wyciągnęliśmy gitary i śpiewaliśmy pieśni. Zaraz obok był areszt. Mężczyźni w oknach bili nam brawo. Jeden z nich poprosił nawet, żeby pożyczyć mu gitarę. Podaliśmy ją przez strażnika. Po chwili osadzony śpiewał piosenkę religijną, a my biliśmy mu brawo. W Częstochowie całą noc z soboty na niedzielę spędziłem na Błoniach. Nie opuszczałem swojego miejsca, żeby być jak najbliżej Jana Pawła II. Udało się. Byłem naprawdę blisko. Najmocniej zapadły mi w pamięć słowa papieża z Apelu Jasnogórskiego: „Jestem – pamiętam – czuwam”. Miałem wtedy 17 lat. Dziś uczę religii w gimnazjum i liceum. I przypominam znaczenie tamtych słów swoim uczniom. Ojciec Święty przypomniał nam jeszcze, że Częstochowa jest duchową stolicą Polski. Od tamtego spotkania zaczęły się moje piesze pielgrzymki na Jasną Górę. Bardzo pokochałem to miejsce. Toronto, Kanada, 2002 r. Papież: Jan Paweł II Hasło: Wy jesteście solą dla ziemi… Wy jesteście światłem dla świata (Mt 5,13-14)

Każdy musi cierpieć

Maciej Syka z Warszawy

Na Światowych Dniach Młodzieży w Toronto znalazłem się dosłownie jakimś cudem. W ogóle tego nie planowałem. Razem z bratem załapaliśmy się na lot w ostatniej chwili. Do Kanady wysłali nas rodzice. Ja dopiero co zdałem maturę i szukałem swojego miejsca w świecie. W mojej głowie rodziło się mnóstwo pytań, również tych związanych z wiarą i Kościołem. Na lotnisku pod Toronto znalazłem się w gronie setek tysięcy ludzi z całego świata. Na scenie pojawili się rapujący franciszkanie. Swój koncert rozpoczęli od słów: „Everybody got to suffer”, co znaczy „Każdy w życiu musi cierpieć”. Zachodziło słońce, a Pan Jezus obecny był w Najświętszym Sakramencie. Bardzo mnie dotknęły te słowa o cierpieniu. Zwłaszcza że sam miałem problemy ze zdrowiem. Życie to o wiele więcej niż ciąg radosnych imprez… I potem to niesamowite spotkanie z Janem Pawłem II… Przejeżdżał obok nas. Kardynał Dziwisz dał znak kierowcy, a ten zatrzymał papamobile. Ojciec Święty pobłogosławił wtedy naszą flagę. Bardzo poruszyło moje serce to, jak Jan Paweł II patrzył na młodych ludzi, jak z nami rozmawiał. On, schorowany staruszek, i my, młodzi. Tamto spotkanie odmieniło całe moje życie. Dziś tworzę filmy katolickie, co też zawdzięczam Światowym Dniom Młodzieży. A nasze studio nazywa się High Hope Films, czyli „wysoka nadzieja”. Kolonia, Niemcy, 2005 r. Papież: Benedykt XVI Hasło: Przybyliśmy oddać Mu pokłon (Mt 2,2 )

Niósł mnie tłum

Agnieszka Kalisz-Dzik z Bratysławy

To było zaledwie kilka miesięcy po śmierci Jana Pawła II. Pamiętam wielki tłum młodych ludzi zgromadzonych na polu na Marienfeld. Wielki pokój, radość i wspólnota – tak można by w skrócie opisać tamten czas. W sobotni wieczór kilka godzin czuwaliśmy z Benedyktem XVI. Później wszyscy położyliśmy się spać dokładnie tam, gdzie staliśmy. Następnego dnia rano rozpoczęła się Msza św. W pewnym momencie zauważyłam na niebie chmurę, która ułożyła się w litery JP, jak Jan Paweł. Osoby, które stały obok mnie, też to widziały. Najbardziej jednak czułam wspólnotę Kościoła, gdy szłam do Komunii Świętej. Tłum nie tylko nie przeszkadzał w jej przyjęciu, ale prawie mnie zaniósł, abym bez przeszkód mogła przyjąć Jezusa do mojego serca. Wtedy poczułam, jak wielką siłę ma Kościół, i jak prawdziwe są słowa o tym, że jesteśmy jednym ciałem. Madryt, Hiszpania, 2011 r. Papież: Benedykt XVI Hasło: Zakorzenieni i zbudowani na Chrystusie, mocni w wierze (por. Kol 2,7)

Rozśpiewane metro

Beata Zielińska z Lublińca

Na Światowe Dni Młodzieży w Madrycie dotarłam na rowerze. Nie jechałam sama. Co roku w wakacje Niniwa Team, czyli rowerowa grupa oblackiej młodzieży, wyrusza na rowerową wyprawę. W 2011 roku pędziliśmy z Kokotka, dzielnicy Lublińca, aż do Maroka. Po 24 dniach, dokładnie o piątej rano, byliśmy w stolicy Hiszpanii. Ale zanim dotarliśmy do Madrytu, zatrzymaliśmy się w Marktl. W tym niemieckim miasteczku urodził się Benedykt XVI. Modliliśmy się w kościele, gdzie był ochrzczony. Widzieliśmy jego rodzinny dom. W Madrycie swoje rowery zostawiliśmy w szkolnej piwnicy. Przebyliśmy równo 3294 kilometry. A czekało nas jeszcze kolejne 1700. Mogliśmy teraz zregenerować siły. Te fizyczne i te duchowe. Pamiętam, że sporo podróżowaliśmy metrem, podobnie jak uczestnicy ŚDM z innych państw. To było bardzo rozśpiewane metro! Zaczynała jedna grupa, później śpiewała kolejna. Wymienialiśmy się przyśpiewkami. A im bardziej egzotyczne i dalekie kraje pozdrawialiśmy, tym większa była radość. Nasza wiara jest żywa, młoda i rozwija się na całym świecie – doświadczaliśmy tego każdego dnia. I jeszcze coś. Dobrze pamiętam madryckie upały. Słońce dosłownie nas paliło. Szliśmy na lotnisko, na spotkanie z papieżem, a mieszkańcy z okien… oblewali nas wodą. I każdy chciał być polany! (śmiech) Intencja naszej wyprawy oczywiście też nie była przypadkowa. Modliliśmy się za młodych, którzy pogubili się w swoim życiu. Rio de Janeiro, Brazylia, 2013 r. Papież: Franciszek Hasło: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody (Mt 28,19)

Dar języków

Joanna Gwóźdź z Rudy Śląskiej

W Rio służyłam jako wolontariuszka w punkcie informacyjnym na stacji kolejowej. To ode mnie pielgrzymi dowiadywali się, z którego peronu odjeżdża ich pociąg. Ale pomocy potrzebowali też miejscowi, najczęściej mówiący tylko po portugalsku. I tu mocno odczułam działanie Ducha Świętego. Bo przed przylotem do Brazylii w ogóle nie znałam tego języka. Kilka godzin spędziłam na lotnisku. Postanowiłam wykorzystać ten czas na naukę podstawowych portugalskich słówek. Na początek musiało wystarczyć. (śmiech) Później nauczyłam się wyłapywać z wypowiedzi moich rozmówców nazwy stacji, do których chcieli jechać. Raz zdarzyła się zabawna sytuacja. Osoba mówiąca w języku hiszpańskim zapytała o drogę kogoś, kto mówił po portugalsku. Ale nie zrozumiała odpowiedzi. Poproszono, żebym ja, Polka, przetłumaczyła jej odpowiedź z portugalskiego na hiszpański. Tylko że mój hiszpański dopiero raczkował… Udało się. Niektóre słowa w tych językach brzmią bardzo podobnie. To był dla mnie impuls, żeby zacząć uczyć się hiszpańskiego po powrocie do domu. Zresztą w moim pokoju tylko ja z dwadzieściorga dziewczyn mówiłam na co dzień w innym języku niż hiszpański. Pracowałam sześć godzin dziennie. Później sporo czasu spędzałam z innymi wolontariuszami. Rozmawialiśmy o naszych krajach. O tym, jak przeżywa się w nich wiarę. A przed pójściem spać zaglądaliśmy jeszcze do kościoła, żeby razem się pomodlić. Każdy w swoim języku. Podczas Mszy moi znajomi z Ameryki Południowej zachowywali się bardzo żywiołowo. Na słowa „Chwała na wysokości Bogu” wszyscy machali rękami, całym sobą oddawali Bogu chwałę. Nieraz mówili, że bardzo chcieliby odwiedzić Polskę, bo u nas Msza jest bardzo uroczysta, przeżywana w skupieniu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.