Turbo ministrant

Piotr Sacha

|

MGN 06/2016

publikacja 20.10.2016 15:52

Rozpędza się do ponad stu na godzinę. Ostro wchodzi w zakręt. Na torze kartingowym po raz pierwszy pojawił się jako pięciolatek.

Turbo ministrant

Kacper Sztuka jest ministrantem w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Cieszynie-Krasnej i kierowcą w kilku kartingowych zespołach. Ma 10 lat. Ściga się na torach we Włoszech i w Czechach. A w przyszłości… – Formuła 1 – mówi bez wahania.
     
       Kadzidło w Danii 
W Krasnej służy aż 36 ministrantów. Aż, bo w całej parafii mieszka zaledwie 800 osób. Kacper przy ołtarzu jest od Pierwszej Komunii. – Przez pierwszy rok byłem kandydatem – wspomina. – Teraz w naszej grupie są nawet kandydaci na kandydata – śmieje się. W parafialnym kościele służy trzy razy w tygodniu. Ale ministrantem jest nie tylko w parafii. – Kiedyś byliśmy w Danii – wspomina Kacper. – Do kościoła mieliśmy… 50 kilometrów – uśmiecha się. – Bo Dania to prawdziwy kraj misyjny – dopowiada pan Łukasz Sztuka, tata ministranta. – W niedzielę spotkaliśmy księdza z Polski. Zapytałem, czy mogę służyć do Mszy – opowiada dalej Kacper. – Okazało się, że byłem jedynym ministrantem, a oprócz mnie pięć ministrantek. Wtedy pierwszy raz służyłem z łódką na kadzidło.
      
Prosta we Włoszech 
Na torze kartingowym Kacper po raz pierwszy pojawił się jako pięciolatek. Przyszedł z tatą i… rozpłakał się. – Przestraszyłem się hałasu – wspomina. – Ale zgodziłem się usiąść w gokarcie. Na początku tata ciągnął mnie po torze. Potem musiał za mną biec, bo zacząłem go wyprzedzać – śmieje się Kacper. – Czekam, kiedy na torze będziemy mogli się razem ścigać – mówi pan Łukasz, który wiele lat startował w rajdach samochodowych. Był nawet wicemistrzem Polski. Kacper ma włoską licencję kierowcy. I to we Włoszech pobił swój rekord prędkości. – Na torze w Jesolo jest taka bardzo długa prosta. Rozpędziłem się do 108 km/h – opowiada. – A potem był skręt o 90 stopni w prawo… – dodaje tata. – Wszyscy wjeżdżaliśmy w niego z dużą prędkością – mówi ministrant. Kacper zaczynał w gokarcie z silnikiem od kosiarki. – Tamten silnik rozleciał się podczas mojego pierwszego wyścigu – przypomina sobie. Przez jakiś czas ścigała się z nim starsza siostra Michalina. – Pamiętam taki wyścig, kiedy nas mocno obróciło. Miśka jechała wolno za nami, dzięki temu spokojnie wszystkich ominęła i była pierwsza – śmieje się ministrant.
 
      Ogród w Cieszynie
– Nie lubię komputerowych gier wyścigowych – oświadcza niespodziewanie Kacper. – Na prawdziwym torze jest całkiem inaczej… Wszystko dzieje się naprawdę! – dodaje. I wspomina swój wypadek. – Sześć razy dachowałem. Na szczęście nic poważnego mi się nie stało. Naciągnąłem sobie tylko ścięgno. – Stres jest na starcie – mówi dalej. – Ponad trzydziestu kierowców rusza jednocześnie, a każdy chce być pierwszy… Zanim kierowca stanie na starcie, musi przejść specjalny kurs, a potem zdać egzamin. – Co na torze oznacza czerwona flaga? – sprawdzam Kacpra. – To zatrzymanie wyścigu – pada odpowiedź. – A żółta? – pytam dalej. – Niebezpieczeństwo. Nie można wtedy wyprzedzać. Zielona odwołuje żółtą. A jeśli ktoś zobaczy niebieską flagę, powinien przepuścić kierowcę, który go właśnie dubluje. Szachownica kończy wyścig – dopowiada 10-latek, którego ciągnie na tor. – Teraz wracam do lektury „Tajemniczego ogrodu” – oznajmia. – Jestem na dwusetnej stronie. Do końca czterdzieści – uśmiecha się Kacper.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.