Kawałek serca

Jakub Jałowiczor

|

MGN 06/2016

publikacja 20.10.2016 15:55

Zdaniem naukowców, to niemożliwe, Hostia nie może zmienić się we fragment ludzkiego serca. A jednak zdarzyło się...

Specjaliści stwierdzili, że czerwona plamka na Hostii, która upadła na ziemię w kościele św. Jacka jest tkanką ludzkiego mięśnia sercowego Specjaliści stwierdzili, że czerwona plamka na Hostii, która upadła na ziemię w kościele św. Jacka jest tkanką ludzkiego mięśnia sercowego
Jędrzej Rams /Foto Gość

Był 25 grudnia 2013 r. Boże Narodzenie. W Legnicy, w kościele św. Jacka, podczas Mszy św. jednemu z księży upadła na ziemię Hostia. Gdy zdarzy się coś takiego, kapłan może Hostię spożyć, albo włożyć do vasculum (specjalnego kielicha z wodą), żeby się rozpuściła. Ksiądz wybrał to drugie. Po kilku dniach zauważono, że na Hostii pojawiła się czerwona plamka. Proboszcz poinformował o tym biskupa Stefana Cichego. Ten kazał odłożyć vasculum na 2 tygodnie i zobaczyć, co się stanie. Gdy upłynął wyznaczony czas, okazało się, że duża część Hostii rozpuściła się, jednak czerwony fragment pozostał cały.

Pod mikroskopem

Biskup Cichy zarządził, by niezwykłe zjawisko zbadali naukowcy. Materiał wysłano do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Dla porównania zbadano też inne komunikanty, wodę z vasculum i z kranu, z którego nalano ją do tego naczynia, oraz wino mszalne. Co stwierdzili naukowcy? Na Hostii rozwinęły się grzyby. To akurat było oczywiste, skoro znajdowała się w wodzie. – Ich brak byłby raczej mocno podejrzany – wyjaśniła dr Barbara Engel, lekarz kardiolog. Badany materiał nie był jednak ani kolonią grzybów, ani bakterii. Przypominał... mięsień sercowy. Jednak trudno było stwierdzić, czy na pewno nim jest, bo trwał proces autolizy, czyli samozniszczenia komórek, który po śmierci występuje u człowieka lub zwierzęcia. Nawet badania DNA nie dały pewności, ale również potwierdziły, że badany materiał to nie bakterie czy grzyby. Próbki wysłano więc do Szczecina, do Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Wyniki badań wskazywały, że materiał jest podobny do tkanki serca, ale pewności ciągle brakowało. Przeprowadzono więc obserwację za pomocą mikroskopu UV w filtrze pomarańczowym i badanie DNA dokładniejszą metodą niż ta, którą zastosowano we Wrocławiu. Co się okazało? Badacze stwierdzili, że oceniany preparat to tkanka mięśnia serca pochodzenia ludzkiego. – Włókna mięśnia były silnie pofragmentowane – stwierdziła dr Engel. – Taki obraz często towarzyszy agonii, czyli umieraniu – tłumaczyła lekarka. Badania laboratoryjne nie wyjaśniły, jak to się stało, że Hostia zmieniła się w kawałek ludzkiego ciała. Z naukowego punktu widzenia coś takiego nie miało prawa się zdarzyć.

Największy cud

Nowy biskup legnicki Zbigniew Kiernikowski o całym zdarzeniu powiadomił Stolicę Apostolską. Watykańska Kongregacja Nauki Wiary odpowiedziała, że jeśli biskup uzna to za słuszne, relikwia może zostać wystawiona na widok publiczny. 10 kwietnia biskup ogłosił publicznie to, co stało się w Legnicy. „Mam nadzieję, że wszystko to posłuży pogłębieniu kultu Eucharystii i będzie owocowało wpływem na życie osób zbliżających się do tej relikwii” – powiedział biskup i dodał: „Odczytujemy ten przedziwny znak jako szczególny wyraz życzliwości i miłości Pana Boga, który tak bardzo zniża się do człowieka”. Biskup polecił też, żeby w księdze zapisywano łaski i inne nadzwyczajne wydarzenia, które mogą mieć związek z tym, co stało się w kościele św. Jacka. To znaczy, że jeśli ktoś na przykład będzie się modlił w tym miejscu o czyjeś nawrócenie lub uzdrowienie i zostanie wysłuchany, można to odnotować w księdze. Biskup Kiernikowski przypomniał też, że największym cudem nie jest zmiana Hostii w ludzkie ciało. – Prawdziwy cud będzie wtedy, kiedy ludzie dzięki temu wydarzeniu będą bardziej prawdziwie przeżywać Eucharystię – powiedział.

Jak odpowiedzieć?

Do kościoła św. Jacka rzeczywiście przychodzi znacznie więcej ludzi niż wcześniej. Nawet w środku dnia, kiedy większość osób jest w pracy, co chwilę ktoś się pojawia. Kilkanaście, czasem kilkadziesiąt osób modli się przed Najświętszym Sakramentem. Ludzie przychodzą, chociaż na razie relikwię można zobaczyć tylko na zdjęciach. Ona sama jest zamknięta w tabernakulum. Zostanie wystawiona, kiedy gotowy będzie ozdobny relikwiarz, czyli zapewne za kilka miesięcy. – Zgłaszają się już pierwsze grupy, które chciałyby zorganizować pielgrzymkę do naszego kościoła – przyznaje ks. Andrzej Ziombra, proboszcz parafii św. Jacka. – Więcej ludzi przychodzi na Msze i adorację. To dobrze, dzięki temu mogą coś usłyszeć. Jeśli ktoś mnie zapyta, jak odpowiedzieć na to zdarzenie, nie odkryję niczego nowego: trzeba się spowiadać i przystępować do Komunii. W ciągu 1250 lat, od roku 750 do naszych czasów, w różnych miejscach na świecie odnotowano ponad 130 cudów eucharystycznych. Na kolejnych stronach te najbardziej znane, które zdarzyły się we Włoszech: w Lanciano, Bolsenie i Orvieto, Sienie, oraz cud sprzed kilku lat, który miał miejsce w północno-wschodniej Polsce, w Sokółce.

Lanciano

Za pierwszą tego rodzaju historię uważa się wydarzenie w klasztorze bazylianów w Lanciano nad Adriatykiem. Było to ponad 1200 lat temu. Jeden z zakonników, który nie bardzo wierzył, że Pan Jezus naprawdę jest obecny w Komunii św., pewnego razu podczas Mszy św., po słowach konsekracji, zobaczył, że Hostia w jego rękach stała się kawałkiem ciała, a wino zamieniło się w krew. O cudownym zdarzeniu szybko dowiedzieli się ludzie w całej okolicy. Każdy chciał zobaczyć cud. Ciało pozostało nienaruszone, natomiast krew zmieniła się w pięć nieregularnych bryłek. Najświętsza Hostia i grudki krwi do dzisiaj przechowywaane są w pięknym relikwiarzu w kościele św. Franciszka z Asyżu w Lanciano. Srebrna monstrancja umieszczona jest w głównym ołtarzu w taki sposób, by wierni, wchodząc po schodach umieszczonych z tyłu, mogli oddać cześć Najświętszemu Ciału i Krwi Jezusa. Badania przeprowadzone w naszych czasach według najnowocześniejszych metod naukowych potwierdziły, że i ciało, i krew pochodzą od człowieka, i mają tę samą grupę krwi – AB. Zachowana cząstka ciała jest częścią mięśnia sercowego, o czym świadczyły m.in. komórki układu nerwowego typowe dla takiej tkanki. Natomiast wewnątrz ciała znajduje się pusta przestrzeń, co odpowiada komorze serca. Co równie ciekawe, ustalono, że tę samą grupę – AB – mają ślady krwi zachowane na Całunie Turyńskim.

Bolsena i Orvieto

Cud, który wydarzył się w Bolsenie, przyczynił się do ustanowienia święta Bożego Ciała. Tu mają początek procesje ku czci Ciała i Krwi Pańskiej. Ponad 750 lat temu do Rzymu pielgrzymował z Pragi ks. Piotr. Chciał umocnić swoją wiarę w prawdziwą obecność Jezusa w Komunii św., bo wszędzie szerzyły się herezje, które tej prawdzie zaprzeczały. Ks. Piotr też coraz częściej miał chwile zwątpienia. W Rzymie chciał odzyskać dar wiary. Do celu miał jeszcze ponad sto kilometrów. Zatrzymał się w Bolsenie, by przy grobie św. Krystyny odprawić Mszę św. Po słowach konsekracji z Hostii zaczęły spływać krople krwi. Spadły na ręce księdza i białe płótno korporału rozłożonego na ołtarzu. Przerażony ksiądz zawinął Hostię w korporał, by ukryć zdarzenie, i jak najszybciej udał się do Orvieto, gdzie przebywał papież Urban IV. Papież wysłuchał księdza i kazał wszystko dokładnie zbadać, a rok później ogłosił ustanowienie święta Bożego Ciała. Korporał do dziś znajduje się w Orvieto, w miejscowej katedrze. Często zatrzymują się w tym miejscu pielgrzymi jadący do Rzymu.

Siena

Z tego miasta w pięknej Toskanii we Włoszech pochodzi dwóch wielkich świętych, Katarzyna i Bernardyn. W tym mieście zdarzyły się dwa cuda eucharystyczne. Pierwszy w 1330 roku, kiedy ksiądz wezwany do chorego szybko wyciągnął Hostię z tabernakulum i nie schował do specjalnego pojemnika czy bursy, tylko pośpiesznie włożył między kartki brewiarza. Gdy po modlitwach ksiądz chciał choremu udzielić Komunii św., zauważył, że wokół Hostii utworzyła się plama krwi. W całkowitej tajemnicy zamknął brewiarz i od razu poszedł do klasztoru, by w sakramencie pokuty prosić o przebaczenie. Splamiona krwią kartka z brewiarza znajduje się we włoskiej miejscowości Cascia. Dokładnie 400 lat później w Sienie zdarzył się drugi cud. Dzień przed uroczystością Wniebowzięcia Matki Bożej, gdy księża i wierni modlili się podczas uroczystych nieszporów, do bazyliki św. Franciszka włamali się złodzieje i z tabernakulum skradli srebrne cyborium z konsekrowanymi Hostiami. Kradzież zauważono dopiero następnego dnia. Ludzie byli przerażeni znieważeniem Najświętszego Sakramentu. Kilka dni później w kościele Matki Bożej w Provenzano ksiądz zauważył, że coś wystaje z jednej ze skarbonek. Znaleziono w niej ponad trzysta skradzionych Hostii. Ciało Pana Jezusa przeniesiono uroczyście do kościoła św. Franciszka, a wierni prosili Boga o przebaczenie. Mimo upływu czasu Hostie pozostawały niezmienione, mimo że zwykle opłatek schnie i ulega naturalnemu rozkładowi. Po 50 latach potwierdzono cud. Co jakiś czas Hostie badano. Za każdym razem wynik był ten sam. Przeprowadzono również eksperyment: w zamkniętej puszce złożono opłatki niekonsekrowane, które po latach rozpadły się pył, natomiast cudowne Hostie zachowały swój początkowy wygląd.

Sokółka

Osiem lat temu, w niedzielę 12 października, w kościele św. Antoniego w Sokółce podczas udzielania Komunii ksiądz niechcący upuścił Hostię, która upadła na stopień ołtarza. Jeśli zdarzy się coś takiego, Hostię wkłada się do naczynia z wodą, zwanego vasculum, żeby się rozpuściła. Tak też zrobiono w tej parafii. Vasculum razem z Hostią umieszczono w sejfie. Klucze do niego mieli tylko siostra i proboszcz. Tydzień później siostra zakrystianka najpierw poczuła zapach kwaszonego chleba. Otworzyła sejf, zajrzała do vasculum i zdumiona zauważyła, że w czystej wodzie komunikant częściowo się rozpuścił, ale pozostała maleńka czerwona plamka jakby zakrzepłej krwi. Powiadomiono arcybiskupa, który poruszony wydarzeniem, kazał przeprowadzić badania. Wykonywali je dwaj patomorfolodzy z Uniwersytetu Medycznego z Białegostoku. Nie wiedzieli, co badają. Wyniki pokrywały się: badany fragment to tkanka mięśnia sercowego człowieka w stanie agonii. Od tamtej pory komunikant nie zmienił swojego wyglądu. A w Sokółce szerzy się cześć dla Jezusa Eucharystycznego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.