Malowane słońcem

Adam Śliwa

|

MGN 06/2016

publikacja 20.10.2016 15:55

Gdy jest ciemno – szare i nieciekawe. W promieniach słońca – połyskują pięknymi kolorami.

Malowane słońcem

Wystarczy piękny witraż, by zwykłe, nudne okno i wszystko wokół zaczęło żyć. Bo nie tylko okno mieni się kolorami. Kolorowe kształty pojawiają się również na posadzce i na ścianach. Całe wnętrze staje się bajkowe i niesamowite. Wszystko dzięki szkiełkom i paskom ołowiu. Tajniki tworzenia kolorowych okien poznajemy w Krakowie, w jednej z najstarszych pracowni witraży w Europie. Tu tworzyli Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer czy Jan Matejko.

Kolorowe szkiełka

W drzwiach wejściowych wita nas piękny witraż. Nad skrzypiącymi drewnianymi schodami mrok rozświetla kolejne kolorowe okno. Technika tworzenia nie zmieniła się od średniowiecza. – Produkcją szkła witrażowego zajmuje się kilka hut i jest to produkcja ręczna – mówi pani Karolina Wawok, witrażystka. W Polsce jest to na przykład huta w Jaśle. Dawniej barwione szkło naśladowało szlachetne kamienie. Najdroższe jest szkło czerwone. Hutnik wydmuchuje rozgrzaną masę szklaną, otrzymując coś, co przypomina duże jajo. Następnie obcina się brzegi, rozcina krawędź i całość rozkłada, by otrzymać płaską taflę szkła. – Dzięki temu, że szkło witrażowe powstaje ręcznie, widać w nim pęcherzyki powietrza – tłumaczy pani Karolina. W zwykłym szkle byłaby to wada, ale szkło witrażowe nabiera przez to swojego uroku.

Noże i mapa

Ciemną pracownię rozświetla delikatne światło padające z okien. – Założyciel, pan Stanisław Gabriel Żeleński, tak kazał projektować budynek, by wszystkie okna wychodziły na północną stronę – tłumaczy witrażystka. – Stamtąd dochodzi najlepsze światło do sprawdzenia barw witraży. To ważne, bo witraż jest obrazem, który musi grać ze światłem. Obraz malarza potrzebuje dobrego światła z przodu, a obraz-witraż z tyłu. Na stole pamiętającym czasy pana Żeleńskiego leży mnóstwo kartek i projektów. Bo witraża nie da się zrobić „na oko”. Żeby wiedzieć, jak ciąć i gdzie umieścić szkiełka, potrzebny jest projekt i… mapa.

Cyna, kit i patyna

Szlifowane szkiełka wkładane są między paski ołowiu. – Dzięki temu, że ołów jest miękki, można go dowolnie wyginać – tłumaczy pani przewodniczka. Ołowiane paski są lutowane, czyli łączone cyną, która podgrzana staje się płynna a po chwili zastyga. Szkiełko w ołowianej sztabce trzeba usztywnić kitem z kredy i pokostu, by wypełnić niewielki rowek. Wielkie witraże, dzieli się na tak zwane kwatery. Każda z nich może ważyć nawet 20 kg. Witraż musi pasować do okna, ale i do wyglądu świątyni, a nawet do jej otoczenia. – Jeśli za oknem widok jest nieciekawy – mówi pani Karolina – stosujemy tak zwane szybki patynowane, po to, żeby nie były tak przezroczyste. Polega to na tym, że maluje się niektóre elementy witrażu, twarz, ręce czy szaty. Jednak z klasycznym malowaniem patynowanie ma wspólny właściwie tylko pędzel.

Malowanie na odwrót

W krakowskiej pracowni witraże patynuje się na piętrze. Przed każdym oknem stoi szklana, przezroczysta sztaluga. Element szkła, na którym powstanie na przykład twarz, przykleja się plasteliną do sztalugi, tak żeby przechodziło przez niego światło. – Szkło pokrywamy warstwą farby ze sproszkowanego barwionego szkła rozcieńczonego w wodzie – tłumaczy pani witrażystka. – Pędzlem rozjaśniamy twarz, zdejmując nadmiar farby. Malujemy jakby na odwrót: zamiast nakładać kolor, usuwamy go. Po wykonaniu pierwszej warstwy szkło ląduje w wielkim piecu i w temperaturze 560–800 stopni jest podgrzewane tak długo, aż staje się prawie płynne. Farba wnika do środka i niemożliwe będzie jej zdrapanie. Staje się jakby częścią szkła. Następnie przez kilkanaście godzin powoli stygnie, żeby szkło nie pękło. Potem znów trafia na sztalugę, i jest pokrywane kolejną warstwą farby. Na jedną twarz trzeba czasem nanieść kilkanaście warstw. Nie wolno się pomylić, bo błędu nie da się naprawić. Gotowy element oprawia się jak pozostałe szkła. Będzie cieszył oko przez setki lat. Co to jest witraż? To wypełnienie okna składające się z kolorowych szybek połączonych ołowianymi paskami. Szkło nie jest  malowane, lecz barwione tlenkami metali. Proces ten przebiega w specjalnym garnku, w którym rozgrzane szkło osiąga konsystencję zupy. Dzięki temu można otrzymać niepowtarzalne, żywe kolory, które nigdy nie zblakną. Jak powstaje witraż? Najpierw wykonuje się pomniejszony projekt, w skali 1:10. Na nim zaznacza się linie podziału i kolory, dopasowując odpowiednie szkiełka. Jedne można zamówić w hucie, inne, już nieprodukowane – dobrać z magazynów w pracowni. – Stare szkła przydają się zwłaszcza przy naprawie zabytkowych witraży – mówi pani Karolina. Gdy wszystko jest dopasowane, projekt drukuje się lub rysuje w skali 1:1. Na niego nakłada się wielką kalkę i zaznacza poszczególne elementy. Specjalnymi nożyczkami lub nożykiem o podwójnym ostrzu wycina się z kartonu kształt szybki. Szablon jest węższy o grubość ostrza, dzięki czemu w tym miejscu w czasie produkcji znajdzie się ołów łączący szkła. Gotowy szablon przykłada się do tafli szkła i tnie ją nożem diamentowym. Nie jest to cięcie typowe, jak na przykład kawałka sera. Nóż zostawia na szkle tylko rysę. Wystarczy szkło nacisnąć palcami, by pękło wzdłuż nacięcia. Elementy witraża oprawione w ołów nie są jednak połączone sztywno. Aby cała konstrukcja była stabilna, łączenia uszczelnia się kitem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.