Latające oko

Adam Śliwa

|

MGN 05/2016

publikacja 20.10.2016 15:50

Brzęczą wysoko nad nami, śmigają nad każdą imprezą, rejestrują festyny czy wyścigi. Potrafią jednak dużo więcej, niż tylko nagrać fajny film dla zabawy.

Latające  oko Daniel Szysz /REPORTER/ east news

Jeszcze kilkanaście lat temu dostęp do własnego latającego pojazdu z kamerą to był zupełny science fiction. Dziś bezzałogowy statek powietrzny, czyli dron, dostępny jest właściwie dla każdego. Jak samolot Drony, jak sporo nowinek technicznych, swoją karierę zaczęły w wojsku. Można powiedzieć, że pierwszym bezzałogowym statkiem powietrznym był niemiecki pocisk V1. Był to odrzutowy samolot, nie miał załogi i leciał do zaprogramowanego celu. Ale ponieważ był bombą, można go było wykorzystać tylko raz. Współczesne drony przypominają samolot albo śmigłowiec. Podobne do samolotu to duże drony wojskowe, wyposażone w silniki spalinowe i uzbrojone w głowicę optoelektroniczną do obserwacji terenu. Drony bojowe, zwane UCAV, mogą przenosić pociski kierowane. Takim pojazdem jest na przykład MQ1 – Predator. Poza wojskiem z dronów obserwacyjnych korzysta też Straż Graniczna. Jak śmigłowiec Drugi rodzaj dronów jest znacznie bardziej popularny. Jest napędzany silnikiem elektrycznym, a małe śmigła (może ich być od 3 do 6) pozwalają mu latać. Sterowany za pomocą konsoli z ekranem, na którym widać obraz z kamery. Takie drony poza świetną zabawą mogą być też bardzo pożyteczne. Policji na przykład mogą pomagać w szukaniu zaginionych lub obserwowaniu ruchu ulicznego, saperom pozwalają badać ładunki wybuchowe bez narażania życia, strażakom mogą ułatwić znalezienie źródła ognia, dziennikarzom zrobić zdjęcia z dużej wysokości. Mało? Straż Miejska dzięki specjalnym czujnikom będzie mogła sprawdzić, z którego komina wydobywa się trujący dym palonych śmieci, a do domu wysoko w górach dron może zawieźć zamówioną pizzę. 3 kilometry w górę Drony, jak każde statki latające, podlegają jednak przepisom. W Polsce nie są one zbyt surowe. Po pierwsze, każdy odpowiada za swojego drona. Po drugie, dron musi być sprawny, aby nikomu nie spadł na głowę. Dronem ważącym do 25 kg można poruszać w zasięgu wzroku, a jeśli jest używany tylko dla zabawy, właścicielowi drona nie jest potrzebne zezwolenie. Trzeba jedynie wykupić ubezpieczenie. Dronami wolno latać w tak zwanej przestrzeni G, czyli do wysokości 3 tys. metrów, ale też nie wszędzie. Nie wolno na przykład latać w pobliżu lotnisk, obiektów wojskowych, w rezerwatach przyrody i nad miastami powyżej 25 tys. mieszkańców. Do tego trzeba otrzymać specjalne pozwolenie. Dronem nie wolno też naruszać prywatności innych, czyli na przykład zaglądać komuś w okna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.