Szkoła w Ruchu

Piotr Sacha

|

MGN 05/2016

publikacja 20.10.2016 15:49

Pierwszoklasiści wyjeżdżają, by pomodlić się przy grobie patrona. Drugoklasiści tworzą „Na Blachę”. Trzecioklasiści… Jeszcze ich nie ma.

Dyrektor szkoły, ks. Mariusz Susek Dyrektor szkoły, ks. Mariusz Susek
Henryk Przondziono /Foto Gość

O ósmej rano, dziesięć minut przed pierwszym dzwonkiem, uczniowie i nauczyciele na korytarzu rozstawiają… namiot. Nie potrzebują stelaża ani linek, bo… rozstawiają „namiot spotkania”. W oazie, czyli w Ruchu Światło–Życie, namiot spotkania to miejsce modlitwy. Najpierw dyżurny zapala świecę, potem głośno mówi: „Światło Chrystusa”, a cała szkoła, dokładnie 87 uczniów, odpowiada: „Bogu niech będą dzięki!”. Cała szkoła to cztery klasy, dwie pierwsze i dwie drugie gimnazjum.

Znaki z nieba

– Trzeciej klasy na razie nie ma, bo szkoła istnieje od dwóch lat – wyjaśnia dyrektor ks. Mariusz Susek i wyciąga obrazek sprzed 60 lat (na zdjęciu poniżej). – To szkolna relikwia – mówi. – Tak wyglądał obrazek prymicyjny naszego patrona – pokazuje. Gimnazjum im. ks. Franciszka Blachnickiego to jedyna w Polsce szkoła Ruchu Światło–Życie, który ks. Blachnicki założył. – Gimnazjum prowadzimy nie tylko dla oazowiczów – ksiądz dyrektor uprzedza kolejne pytanie. – We wrześniu wszyscy pierwszoklasiści wyjeżdżają do Krościenka nad Dunajcem, do centrum ruchu oazowego – dodaje. – Tam jest też grób ks. Blachnickiego. Zgodę na założenie szkoły podpisał prezydent miasta. Obok podpisu data: 27 lutego. – Piękny znak! – mówi ks. Mariusz Susek. – Tego dnia ks. Franciszek narodził się dla nieba. I jeszcze coś… Tego samego dnia wyznaczono mi egzamin na dyrektora – uśmiecha się ksiądz.

Dobrawa, czyli Klaudia

Na ścianie, przy samym wejściu do szkoły, wisi kropielnica z wodą święconą. Obok niej krzyż lednicki. To kopia najstarszego krzyża znalezionego na ziemiach polskich, pamiętającego jeszcze czasy Piastów. Piętro wyżej spotykam czeską księżniczkę Dobrawę… a właściwie drugoklasistkę Klaudię Bąk występującą właśnie w roli żony Mieszka I.  – To będzie już czwarte przedstawienie naszego szkolnego koła teatralnego – zapowiada Klaudia. – Tym razem przeniesiemy się do 966 roku, żeby opowiedzieć o chrzcie Polski – dodaje. – Bardziej być niż nie być – to dewiza szefowej spotkań – z uśmiechem opisuje koło teatralne Miłosz Długosz, redaktor naczelny gazetki szkolnej „Na Blachę”. Dobry tytuł. Ma podwójne znaczenie. – „Na Blachę”, czyli zrobić coś naprawdę super! Ale to też nawiązanie do nazwiska naszego patrona – tłumaczy Miłosz. – Właśnie ukazał się czwarty numer – dopowiada Jasiek Kałdowski. – Uczniowie najbardziej lubią czytać wywiady z nauczycielami, którzy opowiadają, kim są prywatnie – mówi Jasiek.

Wędrówka po odznakę

Pierwsza lekcja polskiego po Wielkanocy. – Chrystus zmartwychwstał! – wita uczniów nauczycielka. – To wielka sprawa, że jako katoliczka i oazowiczka w pracy też mogę być sobą – mówi pani Magdalena Żyła, polonistka. Do oazy należała w liceum i na studiach. Paweł Krupa, nauczyciel geografii, do dziś jest związany z Ruchem Światło–Życie. – Prowadzę między innymi zajęcia dla kandydatów na animatora – mówi. – A w szkole staram się uczyć tak, by uczniowie widzieli świat jako dzieło Boga – dodaje geograf, który grupce zapaleńców w kole turystyczno-krajoznawczym poświęca czas w sobotę. – Co tydzień wędrujemy po okolicy – opowiada Zofia Grząślewicz. – Próbujemy zdobyć brązową, srebrną lub złotą Krajoznawczą Odznakę im. św. Jana Pawła II – dodaje uczennica.

Kurtka w skarpecie

„Nowy człowiek to człowiek, który posiada siebie w dawaniu siebie, którego zasadą życia jest agape – bezinteresowna miłość” – te słowa ks. Franciszka Blachnickiego każdy zna tu „na blachę”. Widnieją na ścianę korytarza. A poniżej, na podłodze, gigantyczna… skarpeta. – To nasza akcja pod nazwą „Skarpeta dla ubogiego od gimnazjum oazowego” – wyjaśniają gimnazjaliści. Do skarpety wrzucają nie tylko skarpetki. Gdy wielka skarpeta się wypełni, w szkole zjawiają się siostry albertynki, które na co dzień pomagają bezdomnym. – Za akcją kryje się tak zwana diakonia miłosierdzia – mówi ks. Mariusz Susek. – Powstają też inne szkolne diakonie – dodaje. Diakonia, czyli służba – to też słowo znane w ruchu oazowym, określające tych, którzy w ramach wspólnoty służą innym na przykład śpiewem, przygotowaniem liturgii, pomaganiem.

Anioł na długiej przerwie

W piątki nie ma pierwszej lekcji. Nauka zaczyna się punkt dziewiąta. To dlatego, że wcześniej wszyscy spotykają się w kościele na Mszy Świętej. Natomiast codziennie długą przerwę rozpoczyna zbiórka na korytarzu. Cztery klasy tworzą modlitewny łańcuszek. „Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi…” – rozpoczyna jeden z uczniów. Na koniec jeszcze modlitwa przez wstawiennictwo patrona. Już po chwili robi się tłoczno przy stole z siatką. – Tenis stołowy to nasza szkolna dyscyplina – śmieją się drugoklasiści. I wspominają adwentowy turniej ping-ponga. Jasiek Kałdowski od trzech lat należy do parafialnej grupy oazowej. Wie, co to diakonia i nowy człowiek. – Codziennie rano czytamy w szkole Ewangelię z dnia – mówi. – A w moim domu taki namiot słowa rozkładamy w niedzielę. Czytamy fragment Pisma Świętego i rozmawiamy o tym, co działo się w naszej rodzinie w ciągu minionego tygodnia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.