To nie ja, to ona!

Marcin Jakimowicz

|

MGN 03/2016

publikacja 15.02.2016 09:12

Dlaczego grzech Adama i Ewy ma mieć wpływ na moje życie? Co tak naprawdę się wtedy wydarzyło? Maks

To nie ja,  to ona!

Maks! Zacznę od cytatu. „Tysiące osób w naszym społeczeństwie wiedzie życie w niemej rozpaczy. Spędzają długie, męczące godziny w pracy, której nie znoszą, by potem kupić rzeczy, których nie potrzebują, żeby zrobić wrażenie na innych, których nie lubią” (Nigel Marsh). To stwierdzenie naprawdę robi wrażenie. Jest prawdziwe do bólu. Tymczasem plan Pana Boga jest kompletnie inny! On pragnie twojego szczęścia. Powiedział, że przyszedł, by jego owce miały życie i miały je w obfitości. Nie warto słuchać podszeptów demona. Nie warto w ogóle z nim gadać. On nie chce wejść z tobą w niewinną pogawędkę przy herbatce. Ma chytry plan. Łowi, czyha, knuje. Widać to było już w raju. Pan Bóg powiedział: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz”. Ewa i Adam, spacerując po ogrodzie, spotykają demona. Ten zaczyna dialog od kłamstwa: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: »Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu«?”. A przecież Bóg powiedział coś zupełnie innego! Powiedział: „Jedzcie ze wszystkich, oprócz tego jednego! I nie dlatego, że mam akurat focha. Nie chcę, byście poznali śmierć!”. W czasie rozmowy z diabłem duchowy GPS Adama i Ewy zaczyna wariować. „Jeśli to możliwe, skręć w lewo”, „Jeśli to możliwe, skręć w prawo”. Oni nie mają pojęcia, gdzie wylądowali… Totalna dezorientacja. Wąż zaczyna od blefu. Sączy jad: „Zobaczcie, jaki On jest niedobry, chce wyrządzić wam krzywdę. Nie możecie jeść z żadnego drzewa”. I wtedy Ewa kompletnie głupieje. Zaczyna mówić, że Bóg nie pozwala jej jeść ani… nawet dotykać owoców. A to kłamstwo, bo przecież Bóg nie pisnął ani słówka o dotykaniu owoców! Ewa zaczyna mówić dokładnie to, co demon szepcze jej do ucha. Zaczyna wierzyć, że to Bóg chce wyrządzić krzywdę. To początek tragicznej historii. Odtąd każdy z nas nosi w sobie nieufność. Zamiast ile sił w płucach wołać: „Tato, bądź wola Twoja!”, wypowiadamy te słowa z zaciśniętymi zębami, jak zgodę na jakieś zawirowania, nieszczęście. Przestaliśmy wierzyć, że Bóg jest dobry, miłosierny, bliski. Zamiast błogosławić, zaczęliśmy się wzajemnie oskarżać. Adam mówi: „To nie ja, to Ewa”, Ewa zwala całą winę na węża. Na szczęście Jezus pokonał grzech i przerwał to błędne koło. Możemy „stąpać po wężach i skorpionach”. Zwyciężamy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.