Nawet w kosmos

Tomasz Gołąb

|

MGN 02/2016

publikacja 20.11.2017 15:04

Głaskała tygrysa w Tajlandii, przytulała małego krokodyla i zjeżdżała na linie w dżungli.

Nawet w kosmos Damian KLAMKA /EAST NEWS

Nela, mała reporterka, ma dopiero dziesięć lat, a z kamerą okrążyła już Ziemię. I to kilka razy.

Nocleg w dżungli

– Twoje ulubione zwierzę? – Wielu się dziwi, ale uwielbiam węże. Zwłaszcza jednego: zbożowego. Nie jest jadowity, ale gdy ugryzie, bakterie w jego ślinie powodują, że rana potrafi się długo goić. Ma ładne kolory: jest czerwono-pomarańczowo-żółty. I jest bardzo mały. Nigdy go jeszcze nie spotkałam na żywo, poza zoo – mówi Nela. – A ty się w ogóle czegoś boisz? – Średnio – odpowiada Nela, pokazując filmy, na których przytula małego aligatora i dotyka morskich stworzeń. Zaczęło się od oglądania programów podróżniczych. Steve Irwin, ulubiony bohater Neli, swoje pasje przypłacił życiem, kiedy podczas kręcenia jednego z materiałów podpłynął zbyt blisko płaszczki. Nela chciała jednak jak on jeździć po świecie z kamerą. Mama myślała, że żartuje, ale dziewczynka mówiła całkiem poważnie. „Cześć, jestem na lotnisku w Dubaju. Jadę w kierunku Afryki, na wyspę obok Madagaskaru. Chcę odwiedzić schronisko dla lwów” – opowiada w jednym z odcinków, które regularnie pojawiają się na antenie TVP ABC. „Wiecie, że w Japonii rosną największe rzodkiewki na świecie? Są sadzone w ziemi wulkanicznej. Przywiozłam nasiona”. Albo jeszcze w innym odcinku: „Teraz jestem w Birmie. Kto z was marzył o tym, żeby spać w dżungli? Ja marzyłam… Ciekawe, czy łatwo usnąć, nasłuchując nocnych odgłosów dżungli?”.

Szczepionka i różowy konik

Do plecaka zabiera zwykle książkę do czytania, mapę, kredki oraz papier. I… ulubionego różowego konika. Czasem kompas, chociaż żeby dziś podróżować, nie trzeba ani liny, ani nawet scyzoryka. Chociaż w razie potrzeby Nela potrafi zrobić hamak z liny i rozpalić ognisko kawałkiem bawełny. Wspięła się już na ponad 4 tysiące metrów n.p.m. w Andach, zwiedzała boliwijskie wulkany i gejzery, podziwiała Machu Picchu w Peru, zaprzyjaźniła się z Masajem w Afryce. Z przyrody ma szóstkę. A ponieważ chodzi do angielskiej szkoły, mama nie musi już być jej tłumaczem. – Uczę się też trochę włoskiego i hiszpańskiego. Ale na razie słabo mi idzie – dodaje Nela. – A przydałoby mi się, bo byłam w Ameryce Południowej: w Peru, Boliwii, Chile. Mała reporterka wróciła właśnie z Dominikany. – Jak zostać podróżnikiem? Zanim się gdzieś pojedzie, trzeba dowiedzieć się jak najwięcej o tym kraju, o jego kulturze i zwierzętach – odpowiada. – No i koniecznie trzeba się zaszczepić. Ja już tyle razy przez to przeszłam, że w ogóle się tych szczepionek nie boję.

Rozgwiazdy i kraby

W pierwszą podróż z kamerą Nela wyruszyła jako pięciolatka. – To było w Tajlandii – wspomina. – Zgubiliśmy się w dżungli, ale na szczęście układałam strzałki z patyków na ziemi, które pomogły nam odnaleźć drogę powrotną na plażę. Pamiętam, że doszliśmy do wodospadu i rzeki, nad którą można było przejść po spróchniałej desce. Po raz pierwszy okazało się, że nawet pięciolatka może się na coś przydać – uśmiecha się Nela. Kiedy zamyka oczy, marzy, by powrócić na Zanzibar. – Kocham morze. A tam były ogromne odpływy – zaczyna kolejną historię. – Dzięki nim mogłam stać po kostki w wodzie, która kilka godzin wcześniej sięgała trzech metrów, i podziwiałam niezwykłe rozgwiazdy, które przysiadły na drobnych kamyczkach. Były cudowne! I te rybki, kraby, całe bogactwo ciepłego morza… Okropnie mi się podobało! Nela uwielbia spotykać innych ludzi. – W Tajlandii poznałam małą dziewczynkę – mówi. – Nazywała się Muan. Miała chyba ze trzy latka, ale bawiłyśmy się razem, jakbyśmy się znały od zawsze. Chciałabym jeszcze ją spotkać... Mała reporterka ma dopiero 10 lat. Nawet nie liczyła, ile razy podczas swoich podróży okrążyła Ziemię. – Pewnie kilka – śmieje się jej mama.

Szczeliny i matematyka

Nela była już na czterech kontynentach, ale gdyby ktoś zaproponował lot w kosmos… – Z chęcią – zapewnia. – Przywiozłabym kawałek Księżyca tu, na Ziemię. Bo z każdej podróży przywozi pamiątki: marionetki, kamyczki, muszle. Potem pokazuje je dzieciom w całej Polsce. Ulubiona potrawa? W Polsce – pizza, w innych krajach szuka lokalnych przysmaków. Lubi też swoją szkołę. – Warto przykładać się do nauki – radzi czytelnikom „Małego Gościa”. – Nauka przydaje się w życiu. I podróżach… – dodaje. – Kiedy byłam na polu lawowym, trzeba było skakać między olbrzymimi szczelinami w ziemi. Tu nawet matematyka mi się przydawała, bo musiałam obliczyć długość skoku – śmieje się Nela. O czym marzy ktoś, kto zwiedził już pół świata? Żeby zostać archeologiem, mieć pogotowie dla zwierząt i… dalej podróżować po świecie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.