wtorek, 15 września, 2015r.

publikacja 15.09.2015 10:00

Hau, Przyjaciele!

Wczoraj pod wieczór przyjechała do nas w odwiedziny ciocia Wanda. Bywa rzadko, ale bardzo ją lubię, bo jest wyjątkowo serdeczna nie tylko dla ludzi, ale też dla psów. Ze swojej pokaźnej i eleganckiej torby wyjęła śliczną bluzeczką dla Pauliny, koszulkę dla Kuby, no i nawet ja dostałam prasowaną kość. Rzuciłam się do obgryzania, bawiłam się, że ktoś mi ją chce zabrać, więc warczałam, szarpałam, podrzucałam ją. Tymczasem ciocia właśnie opowiadała coś, co Pani skomentowała krótko: „zapamiętaj to, Paulina, opowiedz koleżankom i sama stosuj.” Oj, ważna sprawa, a ja nic nie wiem, bo prezent tak mnie pochłonął. Po wyjeździe cioci pobiegłyśmy do Jadzi z zeszytami, bo  leży chora. No i dzięki temu poznałam historię cioci Wandy, którą starszy brat często traktował jak worek treningowy, przesadzał z przewracaniem, biciem, ogólnie z brutalnością. Mała siostra często go ostrzegała, że gdy mama przyjdzie, to wszystko jej powie. Niestety, choćby chciała, to nie miała co mamie powiedzieć, gdyż zawsze zapominała, co jej znowu brat zrobił. Paulina i Jadzia miały nietęgie miny, jakby trudno im było w to uwierzyć. „Może w tym tkwi tajemnica cioci, że jest taka szczerze radosna?”  No cóż, nie tylko dziewczynom daleko do ideału. Mam podobny problem, bo każdemu okolicznemu kotu pamiętam wszystkie wejścia na nasz teren. Cześć Astra