Najważniejsza familijo

Piotr Sacha

publikacja 27.08.2015 09:08

Rozmowa 
z Mateuszem Sobecko, 23-letnim tancerzem, zwycięzcą programu You Can Dance.

Najważniejsza familijo Mateusz Sobecko, zwycięzca programu You Can dance Henryk Przondziono /Foto Gość

Mały Gość: Gramy w skojarzenia?


Mateusz Sobecko: Gramy… Chociaż, kiedy pojawiają się zagadki, zaczynam się stresować. (śmiech)


Hip-hop.


Sobek.


Sobek.


Ślązak.


Taniec.


Wolność.


Dom

Mojo familijo. Rodzice, moi trzej starsi bracia… 


Bracia też tańczą?


Nie, robią na grubie. Podobnie jak moja mama. Familijo jest najważniejsza. Zawsze mnie wspierała. Na początku, kiedy nie miałem geldu na warsztaty taneczne, bracia nie raz mi pożyczali. Teraz się śmieją, że będą pożyczać ode mnie. (śmiech) 


To tata któregoś dnia zaprowadził Cię do szkoły tańca.


Tak. Miałem już wtedy 16 lat. Gdy tata był młody, trenował taniec towarzyski. Dlatego mnie też zapisał na towarzyski. Jechałem tam raczej niechętnie. Na całe szczęście nie było wtedy dla mnie partnerki. (śmiech) To znaczy koło recepcji stała jedna dziewczyna, ale ona występowała kategorię wyżej. Następnego dnia zapisałem się na hip-hop do Domu Kultury Jowisz w Rudzie Śląskiej. Tak się zaczęło. Wcześniej, w gimnazjum trenowałem lekkoatletykę. Dokładnie biegi na 300 metrów. Na zawodach doznałem kontuzji, musiałem zrezygnować. Przydały mi się tamte treningi, bo byłem dobrze przygotowany fizycznie. Rozbudowałem mięśnie. Tym samym miałem siłę w nogach, rękach i brzuchu – a to podstawa w tańcu.


Treść całej rozmowy (i słowniczek polsko-śląski) we wrześniowym "Małym Gościu"