Najważniejsza familijo

Rozmawiał Piotr Sacha

|

MGN 09/2015

publikacja 24.11.2017 12:05

Rozmowa 
z Mateuszem Sobecko, 23-letnim tancerzem, zwycięzcą programu You Can Dance.

Najważniejsza familijo HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Mały Gość: Gramy w skojarzenia?


Mateusz Sobecko: Gramy… Chociaż, kiedy pojawiają się zagadki, zaczynam się stresować. (śmiech)


Hip-hop.


Sobek.


Sobek.


Ślązak.


Taniec.


Wolność.


Dom

.
Mojo familijo. Rodzice, moi trzej starsi bracia… 


Bracia też tańczą?


Nie, robią na grubie. Podobnie jak moja mama. Familijo jest najważniejsza. Zawsze mnie wspierała. Na początku, kiedy nie miałem geldu na warsztaty taneczne, bracia nie raz mi pożyczali. Teraz się śmieją, że będą pożyczać ode mnie. (śmiech) 


To tata któregoś dnia zaprowadził Cię do szkoły tańca.


Tak. Miałem już wtedy 16 lat. Gdy tata był młody, trenował taniec towarzyski. Dlatego mnie też zapisał na towarzyski. Jechałem tam raczej niechętnie. Na całe szczęście nie było wtedy dla mnie partnerki. (śmiech) To znaczy koło recepcji stała jedna dziewczyna, ale ona występowała kategorię wyżej. Następnego dnia zapisałem się na hip-hop do Domu Kultury Jowisz w Rudzie Śląskiej. Tak się zaczęło. Wcześniej, w gimnazjum trenowałem lekkoatletykę. Dokładnie biegi na 300 metrów. Na zawodach doznałem kontuzji, musiałem zrezygnować. Przydały mi się tamte treningi, bo byłem dobrze przygotowany fizycznie. Rozbudowałem mięśnie. Tym samym miałem siłę w nogach, rękach i brzuchu – a to podstawa w tańcu.


Kiedy ostatnio tańczyłeś z mamą?


Na pewno na jakimś weselu… (śmiech) Nie pamiętam, kiedy to było. Ale pamiętam, że moi rodzice na wszystkich balach tworzyli najlepszy taneczny duet. 


Wygrałeś w ostatniej edycji programu You Can Dance. Czujesz, że jesteś popularny?


Gdy idę drogą, ludzie mnie rozpoznają. Uśmiechają się do mnie. Nawet zatrzymują mnie. Cieszę się z tego, bo tym też mnie wspierają. Wiem, że niektórzy, za moim przykładem, przełamali się i zaczęli tańczyć. Poza tym… rzeczywiście całe moje życie obróciło się do góry nogami. Nawet znajomi nazywają mnie już podróżnikiem. (śmiech) Bo ostatnio duuużo jeżdżę po Polsce. Prowadzę warsztaty i zajęcia taneczne. W szkołach odbywają się dla uczniów pogadanki o tańcu. Odwiedziłem też w szpitalu dzieci z chorobami nowotworowymi. 


O co Cię pytają ci, którzy marzą o tańcu?


Najczęściej o to, jak zacząć. Co zrobić, żeby zostać tancerzem.


Co wtedy odpowiadasz?


Po pierwsze dobrze zastanów się, jaki styl w tańcu najbardziej cię interesuje. Musisz mieć dobrą motywację. Bo czeka cię wiele pracy. (śmiech) Podstawa, to zapisać się na zajęcia taneczne. Są też filmiki, na których warto podpatrywać tancerzy. Najważniejsze – nigdy się nie poddawaj. I nie wstydź się tańczyć. Pamiętam, jak zaczynałem z hip-hopem. Koledzy wołali często: „Gramy w fusbal. Co będziesz tam tańczyć!”. Dziś gratulują mi tego, co osiągnąłem.


Nie poddałeś się nawet wtedy, gdy przez rok nie mogłeś tańczyć.


Tak, to było po tym, jak podczas trwania 7. edycji You Can Dance zerwałem wiązadła w prawym kolanie. To była ciężka kontuzja. Miałem dwie operacje. A wiadomo, tancerzowi są potrzebne przede wszystkim nogi. (śmiech) To prawda, że przez rok nie mogłem tańczyć. Na początku musiałem się na nowo nauczyć chodzić na tej nodze. 


Śląską gwarą mówisz od dziecka?


Od maleńkiego. W szkole nie było mi łatwo z tego powodu. Zwłaszcza w liceum. Pani z polskiego wysyłała mnie na konkursy gwary śląskiej. Tam zawsze odnosiłem sukcesy. Chyba tylko dzięki nim zdawałem do następnej klasy. (śmiech) 
Cała moja familijo godała, a nie mówiła. Niestety, na Śląsku trochę ta tradycja już zanika. Zawsze podkreślam, że nie ma mnie gańba godać po śląsku. Nie wstydzę się tego, skąd pochodzę. 


W jakim stylu nie potrafiłbyś jeszcze zatańczyć?


Trudne pytanie. Przede mną na pewno jest jeszcze akrobatyka, której trzeba się uczyć wiele lat. 


Może w Stanach Zjednoczonych się nauczysz?


Rzeczywiście, niedługo wyjeżdżam na trzymiesięczne stypendium do szkoły tańca w Nowym Jorku. Później jeszcze chciałbym się uczyć w Los Angeles. A potem wrócić do Polski, żeby skończyć studia na Uniwersytecie Ekonomicznym. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.