Bez pukania i o każdej porze


Piotr Sacha


|

MGN 09/2015

publikacja 24.11.2017 11:57

„Musicie pojmować Waszą wiarę tak precyzyjnie, jak informatyk zna system operacyjny swego komputera” – Benedykt XVI rzucił poważne wyzwanie. Czytamy!


Pismo Święte mniejsze 
od paznokcia... To jedno 
z najmniejszych wydań fragmentu Biblii na świecie. – Wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko komentarzem do tej Księgi 
– usłyszał od swojego dziadka Roman Brandstaetter 
 Pismo Święte mniejsze 
od paznokcia... To jedno 
z najmniejszych wydań fragmentu Biblii na świecie. – Wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko komentarzem do tej Księgi 
– usłyszał od swojego dziadka Roman Brandstaetter 

Michael Hanschke /EPA/PAP

No tak, wiem, co powiecie. Słowo „lektura” nie zawsze brzmi zachęcająco… A w połączeniu ze słowem „obowiązek” zniechęca obowiązkowo. Znajomość lektur z listy zamieszczonej poniżej może jednak dać dużo więcej niż tylko szóstkę z polskiego. 
Roman Brandstaetter w książce „Krąg biblijny” tak opowiada: 
„Mój dziadek na kilka dni przed śmiercią pozostawił mi w spadku testament: – Będziesz Biblię nieustannie czytał – powiedział do mnie. – Będziesz ją kochał więcej niż rodziców… Więcej niż mnie… Nigdy się z nią nie rozstaniesz… A gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi…”
I stało się tak, jak mówił dziadek. Pan Brandstaetter przeczytał mnóstwo mądrych i ważnych książek. Poza tym sam wiele napisał. Ale nic nie równało się z Pismem Świętym. Lista lektur, które są komentarzem do Biblii, jest długa. Oto zaproszenie, aby wejść do kilku z nich. Bo, jak wiadomo, książkę otwiera się po to, żeby wejść do środka. Bez pukania i o każdej porze.


Pismo Święte 


To lektura absolutnie podstawowa. – W Biblii jest odpowiedź na wszystko – opowiada ojciec Stanisław Jarosz. – Trzeba tylko dobrze poznać tę księgę. Wyobraźmy sobie myśliwiec F16. Taki samolot ma odpowiednią instrukcję obsługi. Pilot może z niej skorzystać pod warunkiem, że wie, z czego myśliwiec się składa. Wiadomo, że zespoły elektroniczne są na samym początku, zespoły paliwowe – w środku, a urządzenia siłowe – jeszcze w innym miejscu. 
Podobnie jest z czytaniem Biblii. – Aby jej użyć, to znaczy odnieść do własnego życia, trzeba ją znać – wyjaśnia kapłan. 
Jak czytać Pismo Święte? – Jest kilka sposobów. Szczególnie polecam tak zwaną skrótację Pisma Świętego – odpowiada o. Jarosz. – Na przykład w czwartym rozdziale Listu św. Pawła do Rzymian czytam: „Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to policzone za sprawiedliwość”. Na dole strony jest przypis do tego fragmentu, który odsyła mnie do Księgi Rodzaju. Wędruję tam i czytam o Abrahamie. I znów widzę przypis. Wracam do św. Pawła. Czytam dalej. Tym razem słowo przenosi mnie do Psalmu 32. I tak dalej. Wędrując za odnośnikami, poznaję Biblię jako całość. I już wiem, że nie można zrozumieć Nowego Testamentu bez Starego Testamentu. I na odwrót.


YouCat


Ta żółta książeczka to katechizm Kościoła przygotowany dla młodzieży. Pojawiła się kilka lat temu, kiedy papieżem był Benedykt XVI. „Musicie wiedzieć, w co wierzycie. Musicie pojmować Waszą wiarę tak precyzyjnie, jak informatyk zna system operacyjny swego komputera. Musicie ją opanować jak dobry muzyk swoją partię utworu” – napisał wtedy we wstępie papież. 
YouCat powinien być na półce każdego, kto chce wiedzieć, w co wierzy. I to na niskiej półce, aby móc z łatwością sięgać po katechizm, ilekroć zaświeci się w głowie lampka z jakimś pytaniem. Bo autorzy opracowali go na podstawie Katechizmu Jana Pawła II, który ukazał się właśnie w formie pytań (a jest ich dokładnie 527) i odpowiedzi. Na przykład pytanie numer 63: „Skąd człowiek ma duszę?”, albo numer 148: „Czy Maryja może nam rzeczywiście pomóc?”, albo numer 295: „Co to jest sumienie?”. Przy każdej odpowiedzi są numery. Odnoszą się do innej ważnej książki, tylko nieco grubszej. Bo wskazują strony w Katechizmie Kościoła Katolickiego, gdzie można przeczytać więcej na określony temat. Jest też krótki komentarz do każdej odpowiedzi. Są cytaty z Biblii i myśli mądrych ludzi wiary.


Opowieści z Narnii C.S. Lewis


Wszystko zaczęło się od powieści pod tytułem „Lew, czarownica i stara szafa”. Trwa wojna. Rodzeństwo Piotr, Edmund, Zuzanna i Łucja znajdują schronienie w ogromnym domu profesora Kirke’a. Tam odkrywają szafę. A w niej, głęboko za ubraniami tajemne przejście do świata Narnii, gdzie panuje nieustanna zima. 
Tak zaczyna się pierwszy z siedmiu tomów „Opowieści z Narnii” – baśni wyjaśniającej najgłębsze tajemnice naszej wiary. Bohaterowie nie trafiają do Narnii na wycieczkę. Mają ważne zadanie. Misję! Trzeba pomóc lwu Aslanowi w uratowaniu krainy z rąk Białej Czarownicy. W Aslanie bez trudu dostrzec można obraz Pana Jezusa. Lew oddaje swoje życie za Edmunda, który zdradził brata i siostrę. Jak Chrystus oddał życie za grzeszników. Związków z Biblią jest dużo więcej. I to w każdej części książki. Nietrudno odgadnąć, kogo przedstawia czarownica, która tak skutecznie kusi chłopca słodyczami. 
Clive Staples Lewis stworzył świat, w którym czas płynie inaczej niż nasz. Sto lat w Narnii to dla tych po drugiej stronie szafy krótka chwila. Inaczej też płynie czas czytelnikowi, który z bohaterami szybko przenosi się do Narnii. Uwaga, uwaga – trudno będzie wrócić z tej krainy pełnej stworów i mówiących zwierząt. Bo ta lektura naprawdę wciąga. 
„Uważam, że najlepszą, a może i jedyną przysługą, jaką mogę oddać moim niewierzącym bliźnim, jest wyjaśniać i bronić wiary, którą wyznawali niemal wszyscy chrześcijanie wszystkich czasów” – napisał Clive Staples Lewis niedługo po swoim nawróceniu. Czyni to w „Opowieściach z Narnii”, wiele wyjaśniając zarówno dzieciom, jak i rodzicom.


Hobbit – czyli tam i z powrotem J.R.R. Tolkien 


Roześmiane krasnoludy, piękne elfy, straszne orki, smocza pieczara i mroczna puszcza… No to lądujemy w krainie przygód. Do drzwi przytulnej norki hobbita Bilbo Bagginsa pukają kolejni goście: czarodziej Gandalf Szary i wesoła gromada trzynastu krasnoludów. Wkrótce wszyscy ruszają na bardzo niebezpieczną wyprawę. A czytelnik razem z nimi. 
Hobbici to jedna z ras w świecie stworzonym w książkach angielskiego pisarza Johna Ronalda Reuela Tolkiena. A Bilbo to najzwyczajniejszy ze zwyczajnych hobbitów. Czas najchętniej spędza w domu przy herbacie i czymś smakowitym. I na pewno nie w głowie mu żadna przygoda. Tymczasem Gandalf właśnie jego wyznaczył do arcyważnego zadania. Po prostu zobaczył w nim przyszłego bohatera. Pod wodzą Thorina Dębowej Tarczy wszyscy ruszają z nory Bagginsa, by odzyskać Samotną Górę oraz skarb, którego strzeże smok Smaug. 
Profesor Tolkien któregoś dnia sprawdzał w swoim gabinecie prace studentów. Przewracał kartkę za kartką. Wreszcie zamyślił się. I zapisał: „W pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit”. Tak się wszystko zaczęło. Ten sam pisarz stwierdził też, że najpiękniejszą opowieścią świata jest Ewangelia. W opowieści „Hobbit – czyli tam i z powrotem” bez trudu można poczuć powiew Dobrej Nowiny. Choć ani słowo Ewangelia, ani Bóg nie pada tam 
wprost. 


Mały Książę Antoine de Saint-Exupéry


Historia pewnego chłopca, który opowiada pewnemu pilotowi o swoich wizytach na kilku planetach, o przyjaźni z różą czy oswajaniu lisa, zachwyca czytelników w każdym wieku od ponad 70 lat. Dopiero niedawno włoski dziennikarz Enzo Romeo odkrył, że ta opowieść ma wiele wspólnego z Pismem Świętym. 
Mimo że w „Małym Księciu” ani razu nie pojawia się słowo „Bóg”, to odniesień do wiary jest naprawdę sporo. „Jedynie czas spędzony z Bogiem, na modlitwie i czytaniu Jego Słowa, daje mi siłę. Bóg staje się ważny, jeśli z Nim jesteś” – zapisał w notatkach do książki autor, Antoine de Saint-Exupéry. A obok tej myśli była myśl Małego Księcia: „To czas, jaki spędziłeś ze swoją różą, sprawia, że staje się ona dla ciebie ważna”. Pod koniec całej opowieści chłopiec mówi: „Tej nocy… będę wyglądał tak, jakbym umierał. Nie przychodź patrzeć na to”. Pilot trzy razy odpowiada: „Nie opuszczę cię”. Coś nam to przypomina? Może rozmowę Jezusa z Piotrem? 
Historia chłopca z planety B-612 to także najlepszy poradnik, który mógłby mieć tytuł „Jak patrzeć sercem”. Jak? Wie o tym każde małe dziecko. Niektóre ze starszych dzieci też o tym wiedzą. Nawet paru dorosłych mogłoby coś na ten temat powiedzieć. A jeśli ktoś nie wie, niech koniecznie posłucha opowieści Małego Księcia. 


Zeszyt w kratkę Ks. Jan Twardowski 


Ks. Jan Twardowski urodził się w Dzień Dziecka, 1 czerwca 1915 r. w Warszawie. Gdyby żył miałby dziś 100 lat. Dowodem na to, jak świetnie rozumiał dzieci, jest „Zeszyt w kratkę”, czyli zbiór opowiadań czy króciutkich opowiastek. Taka książeczka grubości zeszytu po raz pierwszy ukazała się 42 lata temu. Od tego czasu tysiące dzieci z wypiekami na twarzy wsłuchiwało się w słowa ks. Twardowskiego, który jasno, mądrze i dowcipnie wyjaśniał trudne nieraz sprawy wiary. 
A prawdziwe perełki „zeszytu”, to coś co ma rym i rytm. Bo ks. Twardowski to znakomity poeta. W krótkich wierszykach wyczytać można tyle samo mądrości co w dłuższych opowiadaniach. Przykładem jest modlitwa do Osiołka – Stróża. To przecież mały osiołek ułatwił ucieczkę Panu Jezusowi do Egiptu.

Osiołku dobry – Stróżu mój,
Herodów się nie boję,
Bo mogę liczyć – kiedy źle
na cztery nogi twoje.

Potrafisz służyć dzień i noc
Jak trzeba – to uciekać,
W butelkę nabić królów złych
I uchem się uśmiechać.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.