czwartek, 27 sierpnia, 2015r.

publikacja 27.08.2015 12:00

Hau, Przyjaciele!

Zaczęło się malowanie. Zdecydowaliśmy się na czwartek, bo najpierw Kuba był zmęczony po pielgrzymce, potem świętowano Matki Bożej Częstochowskiej. Przy okazji zauważyłam, że koleżanki Pauliny widząc brak zainteresowania ze strony starszych chłopaków przestały ją nachodzić i życie w godzinach rannych wróciło do normy. Ale dzisiaj znowu wszystko uległo zaburzeniu. Przestawianie mebli, folia, po której nie lubię chodzić i tak nielubiany przeze mnie zapach farby. Brrr. Wyniosłam się więc od ogrodu i ze zdumieniem zauważyłam, że zbliża się jesień. Coraz więcej liści leży pod drzewami.  Coś też podsłuchałam, że wakacje zbliżają się do końca. Ale nikt się nie smuci, bo Kuba ciągle słucha takich radosnych rekolekcji i nawet ja słyszę, że trzeba się cieszyć tu i teraz, że Bóg czeka, aż  Mu oddamy swoje kłopoty. No tak, ja to usłyszałam, ale czy mnie to dotyczy? Chyba nie, bo każde zwierzę żyje teraźniejszością, cieszy się chwilą. A ludziom trzeba to długo i zawile tłumaczyć. Cześć, Astra