czwartek, 13 sierpnia, 2015r.

publikacja 13.08.2015 17:39

Hau, Przyjaciele!

Piszę do Was z wywieszonym językiem, bo tak się my, psy, chłodzimy. Rano biegnę z Pauliną i Kubą do dziadków, robimy szybko zakupy nie tylko im, ale też sąsiadom i wracamy do domu, a właściwie to do piwnicy. Czytania książek to raczej tu jednak nie ma, bo każdy coś udoskonala, poprawia, planuje na przyszłe lata. W ciągu dnia próbujemy wyjść do ogrodu albo wejść do mieszkania, ale bardzo szybko wycofujemy się do podziemi. Wczoraj zajrzały do Pauliny koleżanki, ruszyły ich komórki i nagle usłyszałam, że wybierają się na pielgrzymkę na Górę Świętej Anny.  Zapadła jednak decyzja, że z powodu pogody grupa młodzieżowa z naszej parafii wyruszy dzisiaj wieczorem, by rano dojść do celu. Zwiesiłam łeb, bo dobrze wiem, że pielgrzymki nie dla mnie. Ale potem okazało się, że nasz Pan będzie towarzyszył im samochodem i jestem prawie pewna, że mnie weźmie. Bo gdy już dojdą, to Pan wraca do najstarszych w rodzinie. Wtedy ja zostanę, ale najpierw będę ochroniarzem naszej grupy i  jestem z tego powodu dumna i szczęśliwa. Cześć. Astra