Męska wyprawa

Piotr Kordyasz

|

MGN 07/2015

publikacja 24.11.2017 12:03

Przez kilka dni tropiliśmy ze Stasiem króla polskich puszcz.

Staś ze swoim tatą a za nimi żeremia bobrów Staś ze swoim tatą a za nimi żeremia bobrów
ZDJĘCIA Piotr Kordyasz

W yprawę planowaliśmy od kilku miesięcy. W końcu dostaliśmy sygnał: „Możecie przyjeżdżać”. – Jest szansa, że spotkamy żubry – powiedziała pani Joanna Kurzawa, dyrektor Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej.

Pająk w dziurze

Wyruszyliśmy w niedzielę wieczorem. O drugiej nad ranem dotarliśmy do franciszkańskiej pustelni w puszczy w okolicy Jurowca. W niewielkiej rozmównicy, zbitej z desek zatrzymaliśmy się do rana. Przed siódmą brat Michał zaprosił nas na jutrznię i Eucharystię przy wtórze śpiewających ptaków. Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. W Supraślu czekała już pani dyrektor, która na mapie wskazała nam obszar przebywania żubrów, udzieliła cennych rad po czym pojechała z nami do nadleśnictwa Waliły. Tam nadleśniczy, pan Krzysztof Bozik nam pokazał miejsce na biwakowanie. Rozbiliśmy ze Stasiem namiot, przygotowaliśmy obozowisko i uzbrojeni w lornetki i aparaty fotograficzne, wyruszyliśmy na pierwszą wycieczkę. W trzęsawisku przy brzegu rzeczki Staś dojrzał dziurę, a w niej wielkiego pająka, bagnika przybrzeżnego, śmiesznie unoszącego się na lustrze wody. Rzadki okaz. W Polsce można go jeszcze spotkać blisko wody albo na podmokłych łąkach i w lasach bagiennych. Z odnóżami pająk może mierzyć nawet 7 cm. Co ciekawe, umie pływać, nurkować i poluje nie tylko na owady, ale i na kijanki, niewielkie ryby, a nawet żaby! Bagnik potrafi też przegryźć ludzką skórę. Po takim ukąszeniu można mieć zawroty głowy, biegunkę i wymioty…

Czapla w rozlewisku

Wieczorem leśniczy pan Janusz Kalinowski zaprosił nas na objazd miejsc odwiedzanych przez żubry. Udało nam się dojrzeć ich świeże ślady, ale żubrów nie spotkaliśmy. Odtąd jednak każdego dnia od wczesnego świtu i potem do późnych godzin wieczornych tropiliśmy króla polskich puszcz. A puszcza przy okazji otwierała przed nami swoje tajemnice. W jednym z rozlewisk mieszkała piękna i płochliwa czapla biała Na jej upierzeniu na początku ubiegłego wieku wielu dorobiło się ogromnych majątków a ją samą przy okazji niemal doszczętnie wytępiono. Podobno jednym z najcenniejszych ładunków przewożonych przez słynnego Titanica były pióra czapli białej … Natknęliśmy się też na dostojną rodzinę łabędzia krzykliwego. Staś uwiecznił na fotografii te rzadkie już dziś ptaki. W przeciwieństwie do łabędzi niemych przy wzlatywaniu nie wydają żadnego dźwięku skrzydłami. Mają żółtawy dziób z czarnym czubkiem podobnym do dzioba dzikiej gęsi.

Bobry i ich tamy

Wielkie wrażenie zrobiły na nas ogromne tamy i żeremia bobrów zbudowane z gałęzi, mułu, darni i kamieni. Do ich komór gniazdowych prowadził skomplikowany system wejść podziemnych. Jedna z tam była uszkodzona. Spiętrzona woda uciekła i po niedawnym rozlewisku zostały tylko niewielkie kałuże. Ale dzięki temu zobaczyliśmy, jak bóbr pod lustrem wody wydrążył sieć nor. Natomiast nory nad wodą były zamaskowane patyczkami ułożonymi w poprzek wejścia. Leśniczy zapewnił, że jeszcze tej nocy bobry odbudują uszkodzony fragment tamy. Aż trudno uwierzyć, że ten 30-kilogramowy gryzoń potrafi dostosować otaczające go środowisko do swoich potrzeb. Bez większego problemu ścina najtwardsze buki, graby, a przy tym tnie je tak zmyślnie, że drzewo przewraca się dokładnie tam, gdzie bóbr zaplanował. Mimo pięknej przyrody, szumu drzew, śpiewu ptaków, kolo- rowych owadów, rechotu żab na leśnych wodach, czuliśmy niedosyt. Wciąż nie udało się nam wytropić żubra. Nie traciliśmy jednak nadziei, choć wiedzieliśmy, że latem żubry potrafią unikać spotkań z człowiekiem niemal tak skutecznie jak wilk.

Szerszeń w ambonce

Rano wyruszyliśmy na kolejny objazd. Spotkaliśmy sarny, jelenie, szaraki. Po żubrach zostały tylko ślady. Czyżby nie zamierzały już wcale wyjść na łąki pełne soczystych traw? Postanowiliśmy zmienić taktykę. W ambonce myśliwskiej na rozstaju leśnych dróg między żubrzymi łąkami zamierzaliśmy spędzić noc. Po chwili do wieżyczki wleciał szerszeń. Założyliśmy moskitiery i obserwowaliśmy owada. Przysiadł na drewnianym parapecie i nie zainteresowany nami zniknął między deskami. Zastygliśmy w bezruchu nasłuchując, czy w ścianie nie ma gniazda. Na szczęście po kilku minutach szerszeń odleciał. Wyglądało na to, że jesteśmy bezpieczni. Słońce zachodziło. Zwierzęta szykowały się do nocy. Nawet ptaki śpiewały ciszej. Nam ścierpły kości od nieruchomego siedzenie na drewnianej ławeczce w ciasnym pomieszczeniu. Postanowiliśmy ostatni raz przejść ścieżkami żubrów i wrócić na nocleg. To była szczęśliwa decyzja.

Żubry na łące

Kilometr od ambonki ujrzeliśmy duże cienie, coraz większe i wyraźniejsze. Zamarliśmy. Z gę- stwiny leśnej wynurzyło się niewielkie stado żubrów. Szybko chwyciłem aparat fotograficzny, Staś kamerę. Żubry spojrzały w naszym kierunku, po czym odwróciły się bokiem. Tylko jedna żubrzyca nie spuszczała nas z oczu. W końcu przekręciła głowę, dając znak pozostałym. Majestatyczne zwierzęta kolejno zaczęły wycofywać się w gęstwinę leśną. Na końcu ścieżkę opuściła przewodniczka stada. Oddaliliśmy się, by żubry spokojnie mogły odejść lub wrócić. Niestety, nie wyszły już na ścieżkę. Na szczęście zostały na naszych zdjęciach. Z nadzieją na poranne spotkanie, spędziliśmy noc w ambonce. Szkoda, że żubry nie pojawiły się już na łączce. Ale… czekała nas inna niespodzianka. Na ścieżkę, około stu metrów przed nami, wyszło jakieś zwierzę. – Może to sarna – pomyślałem. Po chwili znieruchomieliśmy. W naszym kierunku spojrzał… wilk. Zawrócił i zniknął w gęstwinie. Nie zdążyliśmy nawet zrobić zdjęcia. Nasza wyprawa powoli dobiegała końca. Tuż przed powrotem dołączyła do nas Małgosia, młodsza siostra Stasia, z grupą przyjaciół. Opowiadaniom przy ognisku nie było końca. Była też kąpiel w leśnym stawie i wabienie puchacza... Nie przypuszczaliśmy, że w ciągu kilku dni przeżyjemy tak wielką przygodę. Pewnie wrócimy jeszcze na ścieżki Puszczy Knyszyńskiej…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.