Są takie sfery w życiu, o których opowiada się tylko najbliższym albo wyłącznie Panu Bogu

MGN 07/2015

publikacja 18.06.2015 12:19

Zapytano kiedyś papieża Jana XXIII, czy można wydać jego osobiste notatki, które zaczął prowadzić jeszcze jako nastolatek. Papież odpowiedział tak: „Dawniej odczuwałem pewną odrazę na myśl o rozgłaszaniu moich tak osobistych spraw. Rozumiem dobrze, że o papieżu ludzie chcieliby wszystko wiedzieć i że wszystko może przydać się historii. Ale w tych kartach jest zawarta cała moja dusza, to, co bardziej niż cokolwiek innego odczuwam jako swoją własność”.

Są takie sfery w życiu, o których opowiada się tylko najbliższym albo wyłącznie Panu Bogu

Potem dodał z oczami pełnymi łez: „Byłem dobrym, niewinnym chłopcem, trochę nieśmiałym. Chciałem za wszelką cenę kochać Boga i nie myślałem o niczym innym, jak tylko o tym, by zostać księdzem i służyć duszom prostym, potrzebującym cierpliwej i troskliwej opieki” (…) Dziś, z odległości przeszło sześćdziesięciu lat, patrzę na te moje pierwsze zapiski duchowe, jak gdyby to były wypowiedzi kogoś innego i wielbię za to Pana. Po mojej śmierci wydajcie je sobie. Może przyniosą korzyść duszom, które odczuwają pociąg do kapłaństwa i do bliższego obcowania z Bogiem”. Nie wiem, czy piszecie pamiętniki, dzienniki czy blogi. A tak przy okazji, dowiedziałam się niedawno, że między pamiętnikiem a dziennikiem jest wielka różnica. Piszemy o tym na ss. 4-6. A więc nie wiem, co Wy piszecie i czy w ogóle coś piszecie. Przyznam, że ja pamiętnika nie pisałam, ale przypominam sobie, że lubiłam mieć niewielkie kalendarze kieszonkowe, w których drobnym maczkiem, prawie codziennie, robiłam swoje zapiski, czasem bardzo osobiste. I mogłabym jak Jan XXIII powiedzieć, że na myśl o rozgłaszaniu tych moich tak osobistych spraw czułam się nieswojo. Dlatego chowałam je głęboko, żeby broń Boże nikt do nich nie zajrzał. A kiedy jakiś czas temu ośmieliłam się je przeczytać, zdziwiłam, że coś takiego napisałam. Mam też inny zwyczaj. Na marginesach niektórych książek robię swoje notatki, dopiski. I kiedy czasem zaglądam do tych książek, dziwię się swoim myślom sprzed lat. Tak było na przykład z książką o św. Teresie z Avila, którą dawno temu czytałam, a niedawno do niej znów zajrzałam. Czasem takie zapiski, to miłe niespodzianki. Ale nie wyobrażam sobie, żeby całemu światu opowiadać o tym, co właśnie pomyślałam, przeżyłam czy zobaczyłam. Są takie sfery w życiu, o których rozmawia się najwyżej z najbliższymi albo tylko i wyłącznie z Panem Bogiem. I tak jest dobrze. I niech tak zostanie. Jeśli dziennika, pamiętnika czy bloga nie prowadzicie, macie okazję przekonać się, że naprawdę jest tak, jak piszę. To znaczy, że człowiek się zmienia, że nie jest wciąż taki sam i po jakimś czasie dziwi się swoim myślom czy nawet postępowaniu sprzed lat. Do tego numeru „Małego Gościa” dołączyliśmy „Dziennik wakacyjny”. Przygotowaliśmy go specjalnie dla Was, od A do Z, to znaczy od pierwszego poniedziałku wakacyjnego aż do ostatniego dnia wakacji. Możecie w nim zapisywać wszystko, co się Wam w tym czasie przydarzy. A ostatniego dnia wakacji „Dziennik wakacyjny” włóżcie do koperty i schowajcie głęboko w szufladzie. I… zapomnijcie o nim na długich pięć lat. Przekonacie się potem, a może i zdziwicie, jak innymi ludźmi byliście w wakacje 2015 roku.

Pozdrawia Was Gabi Szulik,  która ważne sprawy  omawia tylko z Panem Bogiem

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.