Pan Jezus mija mój dom

MGN 06/2015

publikacja 21.05.2015 11:15

O przygotowaniach do procesji Bożego Ciała opowiedzieli jej uczestnicy mieszkający w różnych regionach Polski.

Pan Jezus mija mój dom   Anna Rudnik

Istebna

 – Przygotowania do procesji zaczynamy kilka dni wcześniej. Z siostrami robiłyśmy zawsze specjalne ozdoby do okien. Zbierałyśmy kwiaty na łąkach do sypania czy do strojenia ołtarza.

W naszej procesji idziemy całą rodziną w strojach góralskich. W Istebnej mężczyźni idą osobno i kobiety osobno. Mężczyźni w czerwonych kamizelkach ustawiają się od razu za krzyżem. Za nimi niosący sztandary, grupy parafialne, górale śląscy. Dzieci sypiące kwiaty też idą w strojach ludowych, tak jak do I Komunii. Na końcu kobiety, również ubrane po góralsku. Procesja jest zawsze dla mnie bardzo wzruszająca, szczególnie wtedy, gdy Pan Jezus mija mój dom.

 

 

 

 

 

Pan Jezus mija mój dom   Marcin Kowalik Elżbieta Kędziora

Łowicz

 – Nasza cała rodzina w łowickich strojach niesie jedną z chorągwi kościoła ojców pijarów. Mąż niesie chorągiew, a ja z dwiema córkami trzymamy szarfy.

Przygotowania do procesji Bożego Ciała zaczynamy wcześniej, bo stroje trzeba wyprasować, kapelusze wyczyścić, koszule wykrochmalić. Aby nie wymiąć bielanek, czyli koszul, musimy sobie nawzajem pomagać przy ubieraniu. Zwłaszcza że strój jest wełniany i ciężki. Podobnie jest z zapaską, czyli fartuchem w kolorowe pasy. Panny noszą też na głowach wianki. Córkom zaplatam warkocze, a mężowi pomagam przy zawiązaniu kokard na rękach i szyi.

Procesja w Łowiczu jest niezwykle barwna. A wszystkie ulice, nie tylko te, gdzie przechodzi Pan Jezus, są wyłożone pachnącym tatarakiem albo wysypane piaskiem.

 

Pan Jezus mija mój dom   Przemysław Kucharczak Andrzej Różycki

Rybnik

 – W tym roku jeden z ołtarzy stanie koło naszego domu. Przygotujemy go razem z teściami. Każdy ma swój pomysł na przystrojenie. Z parafii dostajemy rusztowanie albo tło, a resztę przygotowujemy sami. Często pomagają sąsiedzi. Przynoszą liście tataraku czy kwiaty. Niedaleko naszego domu, na łące, rosną małe dzikie brzozy, które też przystroją ołtarz.

Budowę zaczynamy dzień wcześniej. Teść jest budowlańcem, więc dowodzi tą pracą. Panie zajmują się ozdabianiem. Ołtarz mamy już zwykle gotowy wieczorem, przed Bożym Ciałem. A potem wszyscy się modlą, żeby tylko w nocy nie wiał silny wiatr i nie padał deszcz. W tym roku, po raz pierwszy, chcemy zaangażować nasze dzieci, bo wcześniej były za małe.

 

 

Pan Jezus mija mój dom   Henryk Przondziono /FotoGość Maria Kapłanka

Świętochłowice-Lipiny

 – Przygotowania do przystrojenia ulic i ołtarzy zaczynamy już 2 tygodnie przed Bożym Ciałem. Prasujemy obrusy, zamawiamy kwiaty i wszystko porządkujemy. Mieszkańcy całej ulicy, po której idzie procesja, składają się na kwiaty. Potem zanosimy je do kościoła. Ostatnie prace zaczynamy w Boże Ciało, rano o 5.30.  Starsi przygotowują ołtarz – w tym roku będzie miał kształt kielicha, winogron i chleba.

Robię to już od 30 lat, więc wszystko idzie sprawnie, zwłaszcza że pomagają całe rodziny i sąsiedzi. Młodzież natomiast stroi ulice kwiatowymi napisami i ozdobami. Każdego roku mamy inne pomysły. Wszystko to, razem z naszymi strojami śląskimi, wygląda niezwykle malowniczo i uroczyście między familokami.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.