Brak radości

publikacja 09.05.2015 21:43

uczestniczę w szkole animatora Ruchu Światło – Życie, ale zastanawiałam się, czy nie zrezygnować , bo ciężko mi to pogodzić nauką. Napisałam o tym animatorce prowadzącej szkolenie. Ona odpisała, że na pewno to wszystko pogodzę i wymieniła rzeczy, które ona robi. Wspomniała też , że jej zamiarem jest, abym w tym roku pojechała jako animatorka na oazę dla dzieci. Oznaczałoby to dla mnie miesiąc poza domem, bo zaraz potem mam kolejny wyjazd na 2 tyg. Nie umiem zajmować się dziećmi i w ogóle sobie tego nie wyobrażam. Chciałam sobie trochę odpocząć i zacząć uczyć się do olimpiady. Ale oczywiście Bóg wszystko może itd. Wyglądałoby też na to , że nie potrafię poświecić czasu dla Niego, a na naukę potrafię. Dziś szukałam odpowiedzi w Piśmie Świętym i natrafiłam na fragment o tym, jak Jezus mówi Piotrowi, żeby pasł Jego baranki. Nie wiem kompletnie, co mam robić. Jest jeszcze jedna sprawa: nie potrafię znaleźć w życiu radości. Wszystkie dni są do siebie podobne, nie mam czasu, by poczytać ciekawą książkę albo obejrzeć filmu. Nie zależy mi też na kontaktach z osobami z mojej klasy, usprawiedliwiam się zmęczeniem. Napisałabym, że jestem uzależniona od nauki, ale nie wiem , czy to możliwe. Chodzę do szkoły językowej , gram na instrumencie, chodzę na spotkania oazowe. Mieszkam na wsi, więc muszę dojeżdżać. Wiem, że to nie jest dużo, ale to wypełnia cały czas. Uczę się dużo i ciągle, nie potrafię tego nie robić. Przygotowuje się do jednego konkursu, a nauczycielka innego przedmiotu mówi ,że to nie jest ważne i powinnam uczyć się do przyszłorocznej olimpiady. Nie mam prawie żadnej satysfakcji z tego , co robię. Licealistka

Chyba jesteś uzależniona od nauki i od zadowalania innych, nawet Pana Boga tak traktujesz. Masz wrażenie, że i Pan Bóg zamęcza Cię swoimi zadaniami.  Jesteś tak dobrą osobą, że chcesz wszystkich zadowolić, w tym nauczycieli, więc niczego nie odmawiasz i nawet w czasie wakacji chcesz się przygotowywać do olimpiady. To w sumie nie jest nic złego, ale tylko pod warunkiem, że sprawia komuś radość.  Mędrzec stwierdził, że tak się skupiamy na tym, czego nam brakuje, że kompletnie nie dostrzegamy tego, co mamy, nie potrafimy się tym cieszyć. Wypisz sobie w punktach swoje plusy, a sama się zdziwisz, jak ich dużo. A minusy są jakieś takie ogólne, tak podejrzewam.  Animatorka jest sporo starsza od Ciebie? Nie widzi, co się z Tobą dzieje? Przecież przeżywasz kryzys, potrzebujesz zrozumienia, a nie kolejnych obowiązków. Ona jest widocznie entuzjastką działania, a Ty się męczysz i nic Cię nie cieszy.  Napisałaś, że nie umiesz zajmować się dziećmi. Tu ważniejsze jest, czy Ty chcesz z dziećmi przebywać. Jeśli nie, jeśli będziesz tylko realizowała punkty programu, a nie polubisz ich szczerze, nie będziesz się z nimi autentycznie bawiła, cieszyła, to taka funkcja nie bardzo ma sens. Z drugiej strony warto spróbować, bo może sama nie wiesz, co w Tobie tkwi. Może dzieci obudzą Twoją radość życia? Warto podejmować nowe wyzwania. Może one zarażą Cię swoim entuzjazmem i to one więcej dadzą Tobie niż Ty im?  Byłabyś miesiąc poza domem. Ale nasze wakacje to czyste dwa miesiące. Czyli oddałabyś dla Boga tylko ¼ wakacji. W zamian możesz zyskać bardzo wiele.  Miesiąc to dosyć czasu na naukę. Ale nauka w czasie wakacji ma sens też tylko wówczas, gdy sprawia radość, ciekawi, chce kontynuacji.  Nie traktuj oazy jako kolejnego obowiązku, z którego MUSISZ się wywiązać. I to perfekcyjnie. Nie musisz. Są różne drogi do Boga, różne charyzmaty. Szukaj swojej wspólnoty, swojej drogi.  Napisałaś, że nie potrafisz znaleźć w życiu radości. Z tego wniosek, że droga, którą obecnie idziesz, chyba nie jest do końca Twoją drogą. Zapytaj się sama siebie i odpowiedz z pełną szczerością, czy faktycznie nie zależy Ci na koleżankach z klasy czy z oazy? Ogarniasz bardzo, bardzo dużo. Gratuluję sukcesów. Nie daj sobie wmówić, że musisz być laureatką olimpiady, że wszystko temu sukcesowi trzeba podporządkować.  Czy nie jest trochę tak, że spoglądasz na roześmiane i radosne koleżanki, które nie odnoszą sukcesów, ale żyją pełnią a Ty tylko obowiązkami. Jest też taka możliwość, że to zwyczajny kryzys związany z dojrzewaniem, że trochę użalasz się nad sobą, bo zbyt wiele osób zbyt wiele od Ciebie oczekuje. . Pomyśl dzisiaj uczciwie, czego chcesz? Bo gdy zostaniesz w domu, zrezygnujesz z kursu, nie pojedziesz na oazę, to też będziesz smutna. A początek roku powitasz skwaszona, zmęczona i pełna stresu. Zachowujesz się tak, jakbyś podejmując decyzje, nie była z nich zadowolona. Jeśli chcesz się dużo uczyć, to się ucz, a nie narzekaj. Nieustanne narzekanie to paskudna cecha, która odbiera radość życia. Ale gdy ktoś nam radzi coś zmienić, to usłyszy, że się nie da. To właśnie przeczytałam w kolejnym liście od Ciebie.

Zadaj pytanie:

korepetycje@malygosc.pl