Guadalupe pod lupę

Rozmawiał Piotr Sacha

|

MGN 05/2015

publikacja 16.04.2015 10:47

O Matce wierzących Meksykan rozmowa z Grzegorzem Górnym, dziennikarzem, publicystą, współautorem książki „Sekrety Guadalupe. Rozszyfrowanie ukrytego kodu”

Guadalupe pod lupę Jakub Szymczuk /foto gość

Mały Gość: Dlaczego tak bardzo interesuje Pana Guadalupe? Co jest niezwykłego w tym sanktuarium?

Grzegorz Górny: Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe jest niezwykłe z kilku powodów. Pierwszy to okoliczności, w jakich w grudniu 1531 roku wizerunek Maryi pojawił się na tilmie Juana Diego. Drugim powodem jest fakt, że w ciągu blisko dziesięciu lat pod wpływem tego wizerunku chrzest przyjęło około 9 milionów Indian. Kolejna niesamowita sprawa to przekaz zawarty na obrazie. Aztekowie odczytali, że to komunikat wysłany do nich. Okazało się, że symbole widoczne na wizerunku dokładnie odpowiadają azteckiej symbolice. I jeszcze jedna sprawa – odkrycia, które wykazały niedawno, że wiele zjawisk, związanych z tym wizerunkiem, wymyka się prawom natury.

Kiedy po raz pierwszy zobaczył Pan wizerunek Matki Bożej z Guadalupe?

Pierwszy raz widziałem go na reprodukcjach jakieś 20 lat temu.

A na żywo, w Meksyku?

W zeszłym roku byłem w Meksyku z żoną Angeliką i Januszem Rosikoniem, współautorem książki o Guadalupe. Przez wiele dni przebywaliśmy w bazylice, gościliśmy u naukowców, którzy badali ten obraz.

Zabrał Pan do Guadalupe lupę?

Na szczęście aparat fotograficzny, jakim dysponuje Janusz Rosikoń, ma dobry obiektyw. Można nim robić niesamowite zbliżenia. Kiedy obserwowaliśmy obraz z kilku metrów, uzbrojeni w ten obiektyw, mogliśmy dostrzec wiele szczegółów.

Zna Pan już wszystkie tajemnice tego miejsca?

Nawet sami naukowcy, którzy dokładnie badali obraz, przyznają, że im więcej się dowiadują, tym więcej znaków zapytania się pojawia.

Dlaczego w Polsce o Guadalupe wciąż wiemy mniej niż na przykład o Lourdes czy Fatimie?

Myślę, że wiemy już coraz więcej. Sporo osób jeździ do Guadalupe. Spotkałem tam kilka polskich pielgrzymek. Widzę, że jest głód informacji o tym miejscu. To najczęściej odwiedzane sanktuarium pielgrzymkowe na świecie. Odwiedza je rocznie 20 milionów ludzi. Kiedy zobaczyłem te tłumy, pytałem, czy trwa jakieś święto, albo może odpust. Usłyszałem, że to normalny dzień.

Czy spotkanie z Maryją w Meksyku zmieniło coś w Panu osobiście?

Byłem pod wrażeniem wiary Meksykan. Uświadomiłem sobie, jak bardzo starzejącym się kontynentem jest Europa. Tam na każdym kroku widać dzieci, młodzież, kobiety w ciąży. Jest taki zwyczaj, że kilka dni po porodzie matki zanoszą swoje noworodki, by ofiarować je Maryi. Kobiety z maleństwami na rękach, na kolanach przesuwały się od wejścia bazyliki aż do ołtarza. A później wchodziły jeszcze na wzgórze Tepeyac, gdzie Juan Diego spotkał Maryję. Setki matek z małymi dziećmi. To robiło wrażenie. Od kustosza sanktuarium dowiedzieliśmy się, że poszkodowanych w wypadkach przywozi się czasem najpierw do bazyliki. Nieraz ludzi w bardzo ciężkim stanie kładziono przed obrazem Maryi i modlono się. I ci ludzie później rzeczywiście zdrowieli.

Czuł się Pan jak u mamy?

Miałem takie mocne doświadczenie jej macierzyństwa, jakim objęci są wszyscy ludzie, bez względu na kolor skóry czy narodowość.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.