Na drogę w niepogodę

Piotr Sacha

|

MGN 03/2015

publikacja 18.06.2015 12:28

Kopuła wolno opada jak w supersamochodzie. Ale zamiast pedału gazu są dwa pedały. Jak w zwykłym rowerze.

Cameron i Rachael Van Dyke’owie  w Cyclonie Cameron i Rachael Van Dyke’owie w Cyclonie
zdjęcia: The Future People

Przypomina przedwojenne auto, a może jeszcze starszą karocę. W środku siedzą elegancki pan pod krawatem i elegancka pani w kapeluszu. Na pewno jadą na uroczystą kolację. Zaglądamy przez szybę do środka. Pan i pani cały czas… pedałują. To Cameron i Rachael Van Dyke’owie – twórcy rowerów nie z tej ziemi.

Cyklon

Biały pojazd wygląda jak połączenie przeszłości z przyszłością. Nazywa się Cyclone. W przyrodzie cyklon to rodzaj huraganu. Cyclone na szosie ma dwa łańcuchy i po dwa pedały. Jeśli dwójka kierowców mocno zakręci, pojazd może sunąć całkiem szybko, ale trudno nazwać go huraganem. Tym bardziej że konstrukcja tego niezwykłego roweru robi wrażenie dosyć ciężkiej. Tak naprawdę nie waży tyle, na ile wygląda. Bo tylko około 220 kilogramów. Małżeństwo Van Dyke wykorzystało techniki stosowane przy budowie łodzi. Szczegóły wykonane są z aluminium. A w środku siedzenia obite skórą i podłoga z drewna mahoniowego. Pomyślano też o miejscu na bagaż i dodatkowych siedzeniach dla dwójki pasażerów. No to w drogę! Dostojnie i raczej bez szalonych prędkości. „Szybciej! Szybciej! – takie jest podejście do motoryzacji. Ale czy prędkość jest naprawdę wszystkim, czego potrzebujemy?” – zwraca uwagę twórca auto-roweru Cameron Van Dyke.

Zeppelin

Podczas tegorocznych targów motoryzacyjnych w Detroit, w Stanach Zjednoczonych, państwo Van Dyke pokazali dwa pojazdy – Cyclone i Zeppelin. Na razie to prototypy, to znaczy, że nie można ich jeszcze kupić. Co robią rowery na pokazie o nazwie „Auto Show”…? Bo Zeppelin to pół auto, pół rower. Wyglądem przypomina trochę słynny sterowiec sprzed stu lat. Stąd jego nazwa. Zeppelin jest mniejszy i lżejszy od Cyclone’a. Waży 123 kg. Napędzany jest siłą mięśni dwóch kierowców. I dodatkowo niewielkim, 750-watowym silnikiem elektrycznym. Dzięki podwójnej sile na równej nawierzchni Zeppelin może rozpędzić się do 40 km/h. I bez doładowania jechać przez 32 kilometry. Twórcy przekonują, że ich pojazdy spełniają wymogi zawarte w amerykańskich przepisach, żeby móc nazywać je rowerami. Nie potrzeba więc prawa jazdy, by włączyć się Zeppelinem do miejskiego ruchu.

Świetlik

Kilka lat temu pan i pani Van Dyke’owie postawili sobie pytanie: „Co możemy zrobić, żeby rower stał się jeszcze bardziej atrakcyjny?”. W odpowiedzi stworzyli Świetlika (ang. Firefly) – rower na każdą pogodę. Wykorzystali aluminium i półprzezroczysty plastik. Ten pojazd jeździ latem i zimą, w słońcu i w deszczu, w dzień i w nocy. Świetlik w nocy świeci nie tylko dwoma reflektorami. Cała konstrukcja roweru podświetlona jest diodami LED. Dopiero, gdy Świetlik się zatrzymuje, a jego kopuła się podnosi, widać, że za sterami siedzi rowerzysta. A maleńki pojazd z przyszłości to tak naprawdę zwykły, trójkołowy rower. Nic więc dziwnego, że twórcy pojazdów o nazwach Cyclone, Zeppelin i Firefly swój zespół nazwali The Future People. Ludzie z przyszłości przekonują, że przyszłość będzie należała do rowerów. Ale nie tych byle jakich. Tylko dobrze wymyślonych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.