Ruchome obrazy

Adam Śliwa

|

MGN 02/2015

publikacja 17.06.2015 14:48

Co kryje się za ekranem? Dlaczego jest dziurawy? 
Gdzie są tajne znaki dla operatorów?

K


inematograf do wyświetlania ruchomych obrazów opatentowali bracia Lumière 120 lat temu. Od tego czasu filmy mkną coraz szybciej i są jedną z najważniejszych rozrywek. Największą przygodę podczas oglądania filmu można przeżyć tylko w kinie. Światła gasną i z małego okienka z tyłu sali rozpoczyna się projekcja na duży ekran. Jak to wszystko działa, dowiedzieliśmy się w Kinie Amok, Scena Bajka w Gliwicach. 


Dziurawy ekran


Po wejściu na salę wszyscy zajmują miejsca i wpatrują się w biały ekran (dawniej była to ściana pomalowana na biało). Gdyby podejść bliżej, okazałoby się, że na ekranie jest mnóstwo małych dziurek. 
– To ekran perłowy – tłumaczy pan Jerzy Plesner, operator projektora. – Dzięki temu światło z projektora znacznie lepiej odbija się i obraz jest wyraźniejszy i jaśniejszy. Dzięki dziurkom w ekranie można by też posadzić widzów po jego drugiej stronie, bo film widać tam tak samo dobrze. Tyle tylko, że to odbicie lustrzane i na filmie z napisami, tekst leciałby w drugą stronę. 
Ekran wisi trochę jak firanka. – Jest to konieczne, ponieważ za ekranem są głośniki – wyjaśnia pani Urszula Biel, dyrektor kina.
– Wydobywający się także z kolumn w innych częściach sali dźwięk płynie więc do widzów z wielu stron. 
W sumie na sali są aż 24 głośniki. Tego rekordu nie pobije żadne kino domowe. Do filmów 3D są specjalne ekrany, które zamiast białego mają kolor srebrny. Do oglądania takich filmów potrzebne są specjalne okulary, które sprawiają, że obraz jest ciemniejszy. Dzięki srebrnemu ekranowi obraz 3D jest tak samo jasny jak ekran do oglądania zwykłych filmów.


Gwizdy na sali


Pora zajrzeć za małe okienko z tyłu sali. Tam kryje się kabina projekcyjna, skąd na ekran wyświetlany jest obraz. Tu spotykamy kino stare i nowe. Stare to dwa duże projektory na taśmę filmową. Nowe to nowoczesny, równie duży projektor cyfrowy. 
Dawniej filmy nagrywano na taśmie filmowej, zazwyczaj szerokości 35 mm. Na jednej rolce mieściło się ok. 20 minut nagrania, więc projektory musiały być dwa. Podczas filmu operator włączał jeden projektor, a gdy taśma się skończyła – drugi. Na pierwszy zakładał kolejną rolkę i tak do końca filmu. A skąd wiedział, kiedy zmienić taśmę? – Na ekranie wyświetlane były specjalne znaczki operatorskie: trójkąty, kółka lub kwadraty. – Na niektórych starych filmach, nawet w telewizji można je jeszcze zobaczyć w prawym górnym rogu – wyjaśnia pan Jerzy. – Zdarzało się, że taśma się urwała. Wtedy na sali słychać było gwizdy zdenerwowanych widzów, a my musieliśmy to szybko naprawić – śmieje się operator. – Teraz praca nie jest już tak ciekawa – dodaje – wszystko za nas robi komputer. Wystarczy załadować dysk z filmem, wpisać specjalny klucz i film razem z dźwiękiem sam leci. Za to jakość obrazu jest idealna. 


Taśma i dysk


Pan Jerzy pracuje w kinie już 50 lat. – Widziałem już tyle filmów, że po pracy w ogóle nie chodzę do kina – śmieje się. Na starej taśmie widać też z prawej strony zielonkawy pasek. – To zapis dźwięku – wyjaśnia pani dyrektor. – Na taśmie filmowej łatwiej wyjaśnić, czym jest film. To ruchome obrazy. Patrząc pod światło, widzimy na taśmie zwykłe zdjęcia. Po wprawieniu ich w ruch i podświetleniu wielką żarówką, wszystko wydaje się ruszać i na ekranie leci film.
Praca operatora należała kiedyś do bardzo niebezpiecznych. – Przed wojną taśma filmowa była łatwopalna i podczas pracy projektora mogła się zapalić – opowiada pani dyrektor. – Aby zostać operatorem, trzeba było zdać specjalny egzamin. Ten zawód był tak poważany jak na przykład zawód górnika. 


Wielka żarówka


Do nowych projektorów cyfrowych bardziej przydaje się wiedza komputerowa. Ustawia się wszystkie parametry, wybiera czy film ma być w 3D, czy 2D, i projektor resztę sam ustawia. Tylko urządzenia chłodzące hałasują jak dawniej. 
Wewnątrz projektora jest wielka żarówka o mocy ponad 4500 W. Dzięki niej film może być wyświetlany nad głowami widzów. 
Dawniej jeden film zajmował nawet kilkanaście szpul, ważył kilkadziesiąt kilogramów i do kin dostarczano go na taśmach. Dziś film jest zapisany na specjalnym twardym dysku. Mimo dużej pojemności dyski są niewielkie i mieszczą się w małej walizeczce. 
Patrząc na moc projektora, kolumny głośników i wygodne fotele, przekonałem się, że filmy oglądane w domu na komputerze tracą bardzo dużo. Najlepiej oglądać je w kinie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.