Kurs na pomaganie

Piotr Sacha

|

MGN 02/2015

publikacja 17.06.2015 14:48

Szkoła i przygoda życia idą tutaj w parze… A raczej płyną żaglowcem STS Pogoria.

Aby popłynąć żaglowcem przez Morze Śródziemne, i dalej, przez Atlantyk, gimnazjaliści musieli najpierw… komuś pomóc. I to nie jeden raz. W minionym roku każdy przynajmniej 50 godzin swojego czasu poświęcił dla innych. Poza tym jeszcze musiał zaliczyć test z biegania, pływania i podciągania się na drążku. Najlepsi w maju wejdą na pokład Pogorii.

Znak od Boga

36 uczniów z sześciu niewielkich miejscowości pod Warszawą wypłynie w rejs z portu w Nicei we Francji. W towarzystwie załogi żaglowca, czwórki nauczycieli i księdza przedostaną się przez Cieśninę Gibraltarską, by popłynąć na północ, przez Zatokę Biskajską i dotrzeć do francuskiego Cherbourga. Katolicka Szkoła pod Żaglami to nie tylko lekcje polskiego czy matematyki na otwartym morzu. – To będzie szkoła życia! – mówią gimnazjaliści z Jazgarzewa. – Na razie co miesiąc spotykaliśmy się na Mszy św. o godz. 15. A potem rozmawialiśmy o uczynkach miłosierdzia – opowiada Marcin Kluczyk, który wpadł na pomysł takiej wyprawy. – Niedługo wypłyniemy na głębię… – uśmiecha się. – Żeby dobrze przygotować się do rejsu, założyliśmy Stowarzyszenie „Wypłyń na głębię” – wyjaśnia dalej. – Nie zapomnę pierwszego zebrania. Siedziałem nad kartką papieru i spisywałem wszystkie zadania. W pewnej chwili poprosiłem kogoś o podkładkę, żeby mi się wygodniej pisało. Koleżanka sięgnęła na półkę po pierwszą z brzegu gazetę. A tam taki tytuł, wielkimi literami: „Wypłyń na głębię”. To był dla mnie wyraźny znak od Pana Boga.

50 godzin dla innych

Uczniowie już od wielu miesięcy wypływają na głębię. To znaczy, że jeśli chcą popłynąć z Katolicką Szkołą pod Żaglami, powinni co najmniej 50 godzin przepracować dla innych. Bartek i Dominik z Zalesia Górnego odwiedzali starsze osoby w domu opieki. – Najpierw o 8 rano służyliśmy do Mszy w ich kaplicy, a potem w świetlicy graliśmy na przykład z mieszkańcami w planszówki. Nic wielkiego... Po prostu byliśmy z nimi – opowiada Bartek Kwiatkowski. – Ja przygrywałem trochę na pianinie – dodaje Dominik Telakowiec. – Na początku grałem muzykę filmową, ale chyba nie wszystkim się to podobało, bo w końcu jedna pani poprosiła o walczyka... No to nauczyłem się walczyka – śmieje się gimnazjalista. Dominik pomagał też w nauce dzieciom z ubogich rodzin. A Bartek w domu dziecka. O dwa lata starszy Krzysiek Łobodecki ze swoim psem Ajrą, rasy husky syberyjski, prowadził dogoterapię w ośrodku wychowawczym. – Miałem ułatwione zadanie – śmieje się. – Pies bawił się z dziećmi, a ja pilnowałem psa.

Harcerze na morzu

Ola i Ewa pomagały w opiece nad chorym Kubusiem. Kacper natomiast spędził wakacje w Tatrzańskim Parku Narodowym. Wędrował górskimi szlakami i sprzątał śmieci. Pomagał też przy informacji turystycznej. Oliwia pracowała w kocim azylu. – Oswajamy tam dzikie koty, żeby mogły znaleźć dom. Głaszczemy, głaszczemy i... głaszczemy – uśmiecha się drugoklasistka. Marta Tokaj pomagała w klubie sportowym przy treningu z najmłodszymi. I podobnie jak wielu innych uczestników rejsu działa też w harcerstwie. – Przed wypłynięciem w rejs załoga Pogorii zrobi nam jeszcze żeglarskie szkolenie. Ale doświadczenie z harcerstwa na pewno się przyda – stwierdza Marta. Niektórzy znają już podstawy żeglowania. – Pływam od zawsze – mówi Dominik. – To znaczy od 13 lat, a mam 14 – uśmiecha się. – Ale zanim rozpocznie się rejs, chciałbym wreszcie zrobić patent żeglarski.

Potrzeba bycia potrzebnym

Gimnazjaliści z Katolickiej Szkoły pod Żaglami próbowali też ustanowić Rekord Guinnessa. – Układaliśmy mozaikę z plastikowych nakrętek – opowiadają. – Na boisku do koszykówki, dwóch boiskach do tenisa i małym boisku do piłki nożnej ułożyliśmy z kilku milionów nakrętek między innymi symbol Katolickiej Szkoły pod Żaglami. Potem zebraliśmy nakrętki do worków, oddaliśmy do skupu a pieniądze przeznaczyliśmy dla potrzebujących – mówi Oliwia Zawada. Na pełne morze wypłyną 23 maja. – Mamy setkę powodów, dla których warto wyruszyć – mówi pan Marcin Kluczyk. – Bo każdy chciałby opłynąć świat, więc od czegoś trzeba zacząć. Każdy chce być potrzebny, tylko nie zawsze wie, komu może swoją pomoc ofiarować. Rejs potrwa cztery tygodnie. Aby odbył się zgodnie z planem, organizatorzy jednak wciąż jeszcze potrzebują sporo pieniędzy. Na ich stronie www.kspz.org.pl można na bieżąco śledzić, co dzieje się w Katolickiej Szkole pod Żaglami, czego im jeszcze trzeba, by „wypłynąć na głębię”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.