Smok z wielkim brzuchem

Adam Śliwa

|

MGN 02/2015

publikacja 17.06.2015 14:47

Alarm. Ześlizg. Skok do auta. Zapięcie butli i hełmu. Ryk silnika i… tysiące litrów wody i piany. Samolot ugaszony. Wszystko w 5 minut.

Wiele rzeczy czyha na samolot: uszkodzone podwozie, niezamknięte drzwi, pożar, niesprawny silnik. W każdym przypadku gotowa do pomocy czeka Lotniskowa Straż Pożarna. W Łodzi na akcję wyrusza supernowoczesnym wozem Iveco Magirus Super Dragon X8, czyli supersmokiem.

Kruchy samolot

Okazuje się, że większość zagrożeń dla samolotów istnieje na ziemi. A dokładnie w obrębie lotniska. I choć wypadków lotniczych jest mniej niż drogowych, to dotarcie z pomocą jest bardzo trudne. – Kiedy na przykład wybucha pożar w samolocie, na małej przestrzeni mamy ponad 200 osób siedzących na… cysternie – mówi pan Krzysztof Gliszczyński, zastępca komendanta Lotniskowej Straży Pożarnej w Łodzi. – Na cysternie, ponieważ w skrzydłach samolotu jest nawet 20 ton paliwa – wyjaśnia strażak. – Samolot, mimo że lata na wielkich wysokościach i zabiera mnóstwo ludzi i bagażu, to dość delikatna maszyna. Dlatego że musi zabrać jak najwięcej ludzi. Gdy wybuchnie pożar, kadłub chroni pasażerów przez krótką chwilę. Potem trucizny i dym dostają się do wnętrza. Stąd straż na lotnisku musi działać błyskawicznie. W mieście nie można zalać wszystkiego litrami wody, bo może się okazać, że straty po akcji są większe niż z samego pożaru. Ta zasada nie dotyczy samolotu. Na lotnisku w pierwszych sekundach musimy użyć maksymalnej ilości środka gaśniczego – mówi pan Krzysztof. Strażacy z Lotniskowej Straży Pożarnej szkolą się więc ciągle, a ich pojazdy są zupełnie inne niż klasycznej straży pożarnej.

Dwa silniki Smoka

Już przy pierwszym spotkaniu widać, że lotniskowe wozy strażackie są ogromne. – W mieście można korzystać z hydrantów, a w akcji na lotnisku potrzebna jest duża ilość wody od razu, więc musi być ona pod ręką – wyjaśnia strażak. – Dlatego strażackie samochody lotniskowe mają duże zbiorniki na wodę, środki pianotwórcze i proszek gaśniczy. Największy model Iveco Magirus Super Dragon X8 w swoim brzuchu ma aż 17,3 tys. litrów wody i 2,2 tys. litrów środka pianotwórczego. Kolos waży 52 tony i ma aż dwa wielkie silniki – każdy o mocy 560 KM. – Dwa silniki bardzo ułatwiają pracę – wyjaśnia pan Krzysztof. – Jeden napędza pojazd, a drugi w tym samym czasie może napędzać pompy. Dzięki temu po pasie startowym można mknąć z szybkością 100 km/ h i jednocześnie gasić rozlaną plamę paliwa. W pojeździe z jednym silnikiem, aby korzystać z pomp, trzeba zwolnić do 30 km/h. Armatki wodne, którymi strażacy atakują pożar, sterowane są dżojstikami z miejsca kierowcy, a w komputerze można ustawić, ile piany albo proszku gaśniczego ma lecieć w stronę ognia. Dzięki mocy działek w 1,5 minuty można wylać 17 tys. litrów wody. Poza tym w zbiorniku, na wypadek gdyby wóz musiał się sam bronić przed ogniem, pozostaje kilka procent wody. Dookoła kabiny i pod podwoziem są specjalne dysze, którymi woda może chronić pojazd. Lotnisko w Łodzi było pierwszym w Polsce i drugim na świecie z tak nowoczesnym pojazdem strażackim.

Superhełm

Strażacy są przygotowani na przeróżne sytuacje. – W pojeździe w różnych schowkach mamy piły, ubrania żaroodporne, nożyce hydrauliczne, węże, złączki, sprzęty medyczne, nosze, butle tlenowe i wiele innych potrzebnych rzeczy – opowiada strażak. – A jak przystało na wóz strażacki, wszystko poukładane jest na swoich miejscach. – U strażaków nawet prosty hełm również ma swoje tajemne funkcje. Wystarczy przekręcić jednym pokrętłem i na twarz opuszczana jest specjalna przyłbica chroniąca przed gorącem. Przekręcamy drugie pokrętło i mamy okulary, także maskę z tlenem można przymocować – pokazuje pan Krzysztof. Największą atrakcją każdej wycieczki, poza obejrzeniem wielkiego wozu strażackiego, jest oczywiście włożenie takiego hełmu. Strażacy zarówno na lotnisku, jak i w mieście pomagają także w akcjach medycznych. Ćwiczyli na przykład na wypadek epidemii eboli. Poza tym muszą zabezpieczać tankowanie paliwa do wielkich odrzutowców, aby błyskawicznie reagować, gdyby coś się zapaliło.

Jak gasić?

Pożary podzielone są na kilka kategorii. Gaszenie zależy od tego, co się pali. Oznaczenia grupy pożarów: A, B, C, D i F można zobaczyć także na szkolnych gaśnicach. A: Pożary materiałów stałych, zwykle pochodzenia organicznego, np. drewna, papieru, tkanin, których spalanie zachodzi z tworzeniem żarzących się węgli. Do gaszenia używa się gaśnic płynowych lub pianowych. B: Pożary cieczy i materiałów stałych topiących się, np. tworzyw sztucznych, paliw, olejów. Gaśnice takie same jak w grupie A oraz gazowe i proszek gaśniczy. C: Pożary gazów, np. metanu, propanu, acetylenu, gazu ziemnego – stosuje się proszki i gazy gaśnicze. D: Pożary metali, np. magnez, sód, potas, karbid, elektron. Stosuje się proszki gaśnicze. F: Pożary olejów i tłuszczów w urządzeniach kuchennych. Do ich gaszenia używa się gaśnic płynowych ze specjalnym roztworem lub gaśnic proszkowych, śniegowych i pianowych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.