Dusza jak twierdza

Piątek II tygodnia Adwentu, 12 grudnia 2014 r.

publikacja 12.12.2014 06:00

W samym środku jest mieszkanie najważniejsze – tam dusza spotyka się z Bogiem

Dusza jak twierdza

W klasztorze św. Teresa przekonała się, że tego miejsca dotąd szukała i na to tak długo czekała.

Gdy zamieszkała w zakonnej celi codziennie, gdy spoglądała w okno widziała mury obronne otaczające Ávila. Znała je dobrze. Któregoś dnia podczas modlitwy, myśląc o swojej duszy, o swojej przyjaźni z Jezusem, porównała ją do zamku. To tam, w głębi duszy, spotyka się człowiek z Panem Bogiem.

 

 

 

 

 

Z Księgi Życia św. Teresy od Jezusa

Przedstawiła mi się dusza nasza jako twierdza cała z jednego diamentu albo przejrzystego kryształu. Podzielona na wiele komnat, podobnie jak i w niebie jest wiele mieszkań.(…)

Jedne na górze, drugie na dole, jedne po bokach, drugie we wnętrzu gmachu, a w samym środku tych mieszkań jest jedno najważniejsze, w którym zachodzą najbardziej tajemne rzeczy pomiędzy Bogiem a duszą.


Mimo wielkiej radości zmiana sposobu życia i pożywienia szkodliwie wpłynęła na moje zdrowie. Cierpiałam takie bóle serca, że ich widok przerażał patrzących. Przyłączyły się do tego jeszcze inne choroby. Cały pierwszy rok przeszedł mi w bardzo złym zdrowiu.

Ponieważ lekarze miejscowi nic mi nie pomagali, mój ojciec przewiózł mnie w inne miejsce, które miało wielką sławę jako miejsce lecznicze na wszelkie choroby. Towarzyszyła mi moja przyjaciółka z klasztoru. Pozostawałam w tym miejscu blisko rok. Przez trzy miesiące cierpiałam męki tak niewypowiedziane od gwałtownego sposobu leczenia, że nie wiem, jak to umiałam wytrzymać.

Leczenie rozpocząć się miało z nastaniem wiosny, a wyjazd mój z klasztoru nastąpił na początku zimy. Cały ten czas spędziłam w domu mojej siostry. Wieś jej była niedaleko miejsca, na które się miałam udać. Wolałam więc u niej doczekać kwietnia, nie narażając się na niepotrzebne jazdy tam i z powrotem.

Serwis roratni