czwartek, 27 listopada, 2014r.

publikacja 27.11.2014 16:54

Hau, Przyjaciele!
Coś bardzo złego stało się u nas. Najpierw mnóstwo krzyków, które mnie przeraziły,  a teraz cisza, która wykańcza i przeraża nie mniej. Leżę w koszu, bo nie chcę nikogo drażnić i staram się sobie przypomnieć, co było początkiem rodzinnej katastrofy. Może ja? Pamiętam, że Pani strasznie krzyczała, gdy po spacerze wbiegłam do pokoju i wskoczyłam na tapczan. No koniec świata. Podobno Pani ma dosyć prania, podobno nikt jej nie docenia. Oliwy do ognia dolał Kuba, który w tym momencie wpadł jak po ogień. Zaśmiał się nerwowo, „mamuś, ciszej, bo cię słychać  na całej ulicy.” Pan aż się za głowę złapał, gdy to usłyszał. Teraz Pani wpadła w furię, Kuba dostał ścierką po głowie, co go tylko rozśmieszyło i powiedział znowu coś zabawnego, że ścierki lepiej użyć do podłogi, bo zapomniał wytrzeć butów, a nie ma czasu na sprzątanie. Pani trzasnęła drzwiami, nie licząc się z moim czułym słuchem i zamknęła się w kuchni. Kuba wzruszył ramionami i wybiegł, a Pan skupił się na komputerze. I to był początek strasznej ciszy, która trwa do dziś. Nie było kolacji, nie było śniadania, każdy sam coś tam łapał, łaskawie mi rzucał, ale milczenie Pani jest straszne. Paulina próbowała rozbroić mamę, ale nic z tego.  Nie wiedziałam, że cisza może być gorsza od hałasu. Cześć Astra