Dziś premiera

publikacja 20.11.2014 17:29

MMMMMMMMMMMMMMMM

Dziś premiera

Zginęła 100 lat temu

 

Gabriela Szulik

 

 

Kilka tysięcy osób wzięło udział w Drodze Krzyżowej szlakiem męczeństwa bł. Karoliny w setną rocznicę jej śmierci.

Mimo deszczu i zimna, i dzieci, i młodzież, i dorośli a nawet pielgrzymi z Włoch przeszli od domu bł. Karoliny w Wał-Rudzie do miejsca, gdzie znaleziono jej ciało. W Drodze Krzyżowej uczestniczył też biskup diecezji tarnowskiej Andrzej Jeż.

Karolina Kózkówna urodziła się 2 sierpnia 1898 r. Uczyła katechizmu dzieci z wioski, organizowała dla nich zajęcia, przygotowywała do I Komunii św. Wujowi Franciszkowi Borzęckiemu pomagała w prowadzeniu prywatnej biblioteki.

Była przykładem pracowitości i uczciwości. Była lubiana i szanowana we wsi. Zginęła zaatakowana przez rosyjskiego żołnierza.

W Polsce trwała wtedy I wojna światowa. Przez okolicę, w której mieszkała Karolina Kózkówna, przechodziła armia rosyjska. 18 listopada 1914 r. we wsi Wał-Ruda pojawiło się jeszcze więcej żołnierzy niż zwykle.

Karolina przygotowywała śniadanie. Za chwilę miał przyjść tata. Jeszcze karmił było gdy nagle do domu wtargnął rosyjski żołnierz. Pytał o wojska austriackie.

Wystraszone dzieci zawołały ojca. – Może jesteście głodni? – zapytał tata i podsunął mu chleb z masłem i śmietanę. Ale żołnierza nie interesowało jedzenie. Chwycił pana Jana Kózkę za gardło i znów zaczął coś wykrzykiwać o wojskach austriackich. Karolina próbowała wymknąć się z domu. Żołnierz zablokował drzwi. Był coraz bardziej wściekły.

Szarpnął Karolinę i razem z tatą kazał wyjść z domu.

Weszli do lasu. Żołnierz przystawił ojcu lufę karabinu do głowy i kazał wracać domu. Tata błagał, by pozwolił mu zostać, niech Karolina wraca. Żołnierz przyłożył karabin do piersi ojca. Przestraszony ojciec zawrócił do wsi.

Żołnierz popędzał Karolinę przed sobą. W pewnej chwili wyrwała się i zaczęła uciekać. Widzieli to dwaj chłopcy. Polecieli po pomoc. Jednak nie znaleziono Karoliny. Dwa tygodnie  jej szukali.

W pierwszych dniach grudnia znalazł ją sąsiad, gdy zbierał drewno na opał. Leżała na skraju lasu, pod olszyną. Blisko domu, ale nie z tej strony, gdzie szukała niemal cała wieś. Cała w zastygłej krwi.

Dzięki badaniom specjalistów odtworzono to, co stało się 18 listopada 1914 roku na leśnej drodze niedaleko Wał-Rudy, gdzie mieszkała Karolina.

Żołnierz nie spodziewał się tak wielkiego oporu ze strony dziewczyny. On był silniejszy i uzbrojony. Pierwszy raz uderzył szablą w tył głowy. Gdy Karolina się odwróciła, żołnierz chciał drugi raz uderzyć. Zasłoniła twarz dłonią. Szabla rozerwała rękę od łokcia po nadgarstek. Broniła się do końca, uciekając przez leśne zarośla. Gdy szabla rozcięła jej nogę, traciła siły coraz bardziej. W końcu żołnierz uderzył poniżej głowy i ranił ją od szyi aż po prawą pierś. Ostatnie pchnięcie Karolina otrzymała w gardło. To spowodowało prawie natychmiastową śmierć.

Pomimo wojny na pogrzeb Karoliny przyszła cała wieś. Wszyscy byli przekonani, że dziewczyna oddała życie w obronie czystości. Pozwoliła się zabić, by tylko nie popełnić grzechu nieczystego.

Lata płynęły, a o Karolinie nie zapomniano. W 1987 roku podczas pielgrzymki do Polski, papież Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną.

Jest patronką młodzieży, Ruchu Czystych Serc, Szkolnych Kół Caritas, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i diecezji rzeszowskiej.

21 listopada do kin trafi film fabularny „Karolina”.

 

 

 

Tu Karolina dostała szablą śmiertelne pchnięcie. Zginęła 18 listopada 1914 roku.