Niemożliwe

Adam Śliwa

|

MGN 12/2014

publikacja 22.01.2015 11:02

Niezwykle odważny. Ryzykował życie, by ratować człowieka. Wchodził tam, skąd każdy chciałby uciec.

 Jan Kozielewski, czyli Karski w czasie służby w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii przed wojną Jan Kozielewski, czyli Karski w czasie służby w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii przed wojną
KOLEKCJA STANISłAWA JANKOWSKIEGO /EAST NEWS

R ok 2014 był poświęcony Janowi Karskiemu. Tak naprawdę nazywał się Jan Romuald Kozielewski. Używał też innych pseudonimów: Witold, Piasecki, Kwaśniewski, Znamierowski, Kruszewski i Kucharski. Niezwykły kurier. Gdy czyta się jego historie, do głowy przychodzi tylko jedno słowo: niemożliwe.

Kurier

Urodził się w Łodzi w katolickiej rodzinie. 4 lata przed II wojną światową na Uniwersytecie we Lwowie ukończył prawo i dyplomację. W 1939 roku rozpoczął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. We wrześniu, gdy wybuchła wojna, Jan Karski dołączył do 5. dywizjonu artylerii konnej. Pod koniec walk dostał się do niewoli sowieckiej. Trafił do grupy jeńców, którą Rosjanie przekazali Niemcom i podczas transportu uciekł. Gdyby nie to, zginąłby w Katyniu. Dzięki niezwykłej, wręcz fotograficznej pamięci i znajomości kilku języków został kurierem Polskiego Państwa Podziemnego. Na okupowanym terenie bardzo trudno było dostać się z miasta do miasta. Karski natomiast kilka razy docierał do rządu polskiego we Francji i Wielkiej Brytanii. W czasie jednej z misji został aresztowany przez gestapo i torturowany. Bał się, że nie wytrzyma kolejnego przesłuchania i próbował odebrać sobie życie. Na szczęście odratowano go i przewieziono do Polski, gdzie odbili go żołnierze Armii Krajowej.

Świadek

Karski chciał przekazać światu, jak Niemcy nieludzko traktują i w końcu zabijają Żydów. Dwa razy w przebraniu niemieckiego żołnierza zakradał się do getta, a nawet do obozu w Izbicy, by zebrać potrzebne informacje. Wszystko, co widział, przekazywał rządom aliantów, ale nikt mu nie wierzył. Z Wielkiej Brytanii Karski trafił do USA. Rozmawiał z prezydentem Rooseveltem i z przedstawicielami różnych organizacji. Prosił o pomoc dla zabijanych Żydów, jednak i tam nie chciano uwierzyć, że pod rządami Niemców dzieją się tak straszne rzeczy. Alianci nie zrobili nic, by otworzyć granice i ułatwić Żydom ucieczkę. A prezydent Roosevelt stwierdził, że policzą się z Niemcami po wojnie. Polski kurier próbował nawet filmowców z Hollywood zainteresować losem Żydów, ale oni też nie byli tematem zainteresowani. Wydawało im się, że to zmyślone fantazje jakiegoś Polaka. Dopiero po wyzwoleniu pierwszych obozów koncentracyjnych okazało się, że Karski mówił prawdę.

Sprawiedliwy

Po wojnie Jan Karski pozostał w Ameryce. Przez 40 lat na Uniwersytecie Georgetown, był wykładowcą stosunków międzynarodowych i teorii komunizmu. Jednym z jego studentów był późniejszy prezydent Bill Clinton. Dopiero wiele lat po wojnie doceniono jego rozpaczliwe próby powstrzymania Holocaustu, zagłady Żydów. W 1982 roku Ja Karski otrzymał tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, a 12 lat później został Honorowym Obywatelem Izraela. Bohaterskiego kuriera odznaczono też Orderem Orła Białego i nominowano do Pokojowej Nagrody Nobla. Jan Karski zmarł w Waszyngtonie 13 lipca 2000 roku. W kilku miastach USA, Polski i Izraela jako pomniki postawiono ławki Karskiego z siedzącą rzeźbą kuriera. Nie udało się Karskiemu powstrzymać zagłady Żydów, Polska straciła niepodległość. Wszystko, o co walczył, legło w gruzach. Na czym więc polegał jego heroizm? Na niezwykłej odwadze i walce o uratowanie drugiego człowieka. Nawet jeśli to okazywało się niemożliwe. To jest aktualne i dziś. Jan Karski jest nie tylko naszym, polskim bohaterem, ale całego świata.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.