Modlę się o fajny pomysł

Rozmawiał Piotr Sacha

|

MGN 12/2014

publikacja 22.01.2015 10:58

– Teraz na scenę wkroczyły największe nasze łobuzy, czyli nasze najmłodsze dzieci – opowiada Robert Friedrich, autor piosenek i gitarzysta Arki Noego.

Robert „Litza” Friedrich prowadzi Arkę Noego od 15 lat Robert „Litza” Friedrich prowadzi Arkę Noego od 15 lat
MAREK BARCZYNSKI /EAST NEWS

Mały Gość: 15 lat minęło… Z pierwszego składu Arki Noego pozostał już tylko Robert Friedrich?

Robert Friedrich: No tak. To już piąty skład Arki. Dzieci, które śpiewały na pierwszej płycie, mają już swoje dzieci. Wiele z nich założyło rodziny, niektóre zajęły się profesjonalnie muzyką. Teraz na scenę wkroczyły największe nasze łobuzy, czyli nasze najmłodsze dzieci. Na „Petardzie” słychać, jak rozrabiają. (śmiech) Ale w zasadzie nic się nie zmieniło. W tym roku zagraliśmy kilkadziesiąt dużych koncertów. Oprócz nowych piosenek śpiewamy stare przeboje. Są ciągle aktualne.

Ile dzieci zaśpiewało dotąd w Arce?

Oj, nie wiem. Nigdy tego nie liczyłem. Wszystko dzieje się bardzo spontanicznie. Na przykład gdy ruszamy na koncert, nie orientuję się, które dzieciaki są już w autokarze, a które jeszcze śpią. (śmiech)

Wasz największy koncert to…

Koncert na Przystanku Woodstock. Słuchało nas prawie 400 tys. ludzi.

Najmniejszy koncert…

Zagraliśmy dla Krzysia w hospicjum w Mysłowicach. Kilka tygodni po tym koncercie Krzysiu „poszedł na drugi brzeg”. Zanim zmarł, miał marzenie, żeby zjeść pizzę i posłuchać Arki Noego. Cały nasz zespół zmieścił się w jego małym pokoiku.

Jesteś autorem muzyki i tekstów. Jak powstawały piosenki na nową płytę?

Zawsze modlę się o to, żeby Pan Bóg dał mi fajny pomysł. A później nasze piosenki przynosiły nadzieję, radość i pomagały ludziom w trudnościach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.