Proszę nas nie mylić!

Przemysław Barszcz

|

MGN 11/2014

publikacja 22.01.2015 10:11

Podobne długie uszy, tak samo skoczne nogi, małe ogonki, miłe pyszczki. Jesteśmy podobni? Nie dajcie się zmylić!

Proszę nas  nie mylić! canstockphoto

N ależą do tej samej rodziny zającowatych, jednak królik i zając to dwa różne gatunki, i dwie różne historie. W Polsce zając jest u siebie. Pola, lasy, łąki to jego tereny. Królik to przyjezdny krewny z niezwykle paskudną historią. Jego dzieje to antyprzykład postępowania ze zwierzętami.

W krainie kangurów

Od czasów starożytnych ludzie transportowali króliki po całej Europie. Z Półwyspu Iberyjskiego, czyli z Hiszpanii, zawlekli je w najdalsze zakątki znanego im świata. Może dlatego, że Rzymianie nigdy nie dotarli na tereny Polski, królik pojawił się u nas dopiero w XIX wieku. W Europie nie narobił na szczęście wielkich szkód. Inaczej sprawa wygląda w Australii. Katastrofa ekologiczna i plaga – tak najdelikatniej można opisać obecność królików w krainie kangurów. Na wyspie Macquarie, leżącej między Australią a Antarktydą, w 2000 roku było około 10 tysięcy królików, a w 2007 roku już około 100 tysięcy. Do Australii króliki sprowadził angielski dżentelmen Thomas Austin w połowie XIX wieku. Chciał, by dzięki królikom polowania w tym egzotycznym kraju stały się bardziej atrakcyjne. Dżentelmen ów nie przewidział jednak, że ssaki błyskawicznie i w ogromnych ilościach się rozmnożą. Bardzo szybko króliki wprost zalały Australię, zjadając wszystko, co zielone, i tym samym obracając kraj niemal w pustynię. Podobno widać to nawet na zdjęciach satelitarnych.

Domowy labirynt

Poza Australią króliki można spotkać w Skandynawii, w Afryce i w Europie. W Polsce nie ma ich zbyt wiele i pewnie dlatego mają u nas pewien okres ochronny. Dzikie króliki można spotkać w lasach sosnowych, na brzegach lasów, na łąkach, w sadach i w miejskich parkach. Wszędzie tam, gdzie znajdą do zjedzenia jakieś rośliny. Zimą muszą się zadowolić gałązkami drzew i krzewów, trawą i korzeniami roślin, wygrzebywanymi spod ziemi. Królik kopie w ziemi nory podobne do labiryntu, z jedną dużą komorą gniazdową i licznymi chodnikami wyprowadzającymi na powierzchnię ziemi. To świetna obrona przed wrogami. Królik żyje około 10 lat. Czasami ludzie mylą go z zającem szarakiem, bo ma podobne brązowo- albo żółtoszare ubarwienie.

Mistrz krążownik

Poczciwego zająca szaraka natomiast spotkać można niemal w całej Europie. Zając lubi biegać wśród traw na otwartych przestrzeniach. Podobnie jak królik, przepada za wszystkim, co zielone, spija poranną rosę z traw. Biega niesamowicie szybko, szybciej niż mogą jeździć samo- chody w mieście, bo osiąga prędkość nawet 70 km/ godz. Mógłby także otrzymać tytuł „mistrza krążownika”, bo zanim wróci do swego legowiska, odbywa niekończące się podchody, slalomy i uskoki. Wszystko po to, by zmylić przeciwnika. A jest nim najczęściej lis. Lisy są największym zagrożeniem dla zajęcy. Zające w przeciwieństwie do królików nie kopią nor w ziemi. Lubią kryć się na miedzach między polami i w kępach traw. Dzięki zającowi możemy zajrzeć do ciekawego świata gwary myśliwskiej, w której każda część tego stworzenia i rzecz z nim związana ma swoją nazwę: nogi – skoki, uszy – słuchy, oczy – trzeszcze, ogon – omyk, zęby – strugi, futro – turzyca, legowisko – kotlina, samiec – kot, zając urodzony w marcu – marczak. Zajęcza rodzina ma swoich przedstawicieli na wszystkich kontynentach. Tylko Australia z niepowtarzalną fauną torbaczy i stekowców nie ma swojego oryginalnego „zającowatego”. Jest tam tylko potop zawleczonych królików europejskich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.