Owoce Karoliny

Piotr Sacha

|

MGN 11/2014

publikacja 03.11.2014 11:09

Pod starą gruszą opowiadała dzieciom o Panu Bogu. Grusza do dziś wydaje owoce. Tak jak Karolina.

W miejscu, gdzie zginęła 16-letnia Karolina,  znajdują się krzyż i tablica  z informacją W miejscu, gdzie zginęła 16-letnia Karolina, znajdują się krzyż i tablica z informacją
Roman Koszowski /FOTO GOŚĆ

Szesnastolatka długo uciekała przed rosyjskim żołnierzem. Dogonił ją w bagiennym lesie. Sto lat później, w miejscu, w którym zginęła Karolina, modlimy się razem z Iwoną, Izą, Dominiką, Justyną, Krzyśkiem i Kubą. Gimnazjaliści miejsca związane z życiem błogosławionej Karoliny Kózkówny znają jak własną kieszeń.

Jeszcze się wyśpię

– Opowieść zacznie się tutaj – wskazują starą chatę w Wał-Rudzie, małej wiosce niedaleko Tarnowa. W odbudowanym domu rodzinnym Kózków znaleźć można pamiątki sprzed stu lat. Karolina urodziła się tu we wtorek, 2 sierpnia 1898 roku. Miała dziesięcioro rodzeństwa. – Jej dom nazywano „kościółkiem” albo „betlejemką” – opowiada Dominika Pohnka. – Zawsze tętnił modlitwą – dodaje. Dzieci rozpoczynały dzień od wspólnego pacierza. Gdy się budziły, na dzień dobry słyszały godzinki ku czci Matki Bożej. Rodzice śpiewali je codziennie. Czasem przychodzili też sąsiedzi, żeby… pomodlić się u Kózków. Stał tu nawet ołtarzyk Matki Bożej. – To jest czarna chustka Karoliny – pokazuje gablotę Iwona Patulska. – O, a tu jej zdjęcie z Pierwszej Komunii Świętej. Obok Iwony, przed oryginalnym łóżkiem Kózków, klęczy figura młodej dziewczyny. To prawdziwa scena z życia Karoliny. Nastolatka długo modliła się przed zaśnięciem. Nawet tata zwracał jej uwagę. „Idź już spać, bo zimno, nie klęcz tyle” – mówił Jan Kózka. „Jeszcze się wyśpię” – odpowiadała krótko córka. I przesuwała palcami kolejny paciorek różańca.

Droga do nieba

Przed chatą spotykamy 79-letniego Jana Kurtykę. Mieszka zaraz obok. To siostrzeniec błogosławionej Karoliny. – Mama była cztery lata młodsza od Karoliny – wspomina pan Jan. – Opowiadała mi o jej rozmodleniu i o wspólnych pielgrzymkach do Tuchowa. Ja też coś zawdzięczam Karolinie – zamyśla się. I po chwili opowiada: – Przez trzy lata prosiłem ją, żeby pomogła przestać palić papierosy. I pięć lat temu papierosy po prostu przestały mi smakować – uśmiecha się pan Jan. „Żeby się tak dostać do nieba… – westchnęła któregoś dnia Karolina – jakby tam było dobrze”. Teraz, co miesiąc, zawsze osiemnastego, dokładnie o 15.00 niedaleko domu błogosławionej Karoliny zbiera się długi łańcuszek ludzi. Przychodzą z okolicy, niektórzy przyjeżdżają z daleka. – Czasem dwa tysiące osób, czasem trzy tysiące i więcej – mówi Kuba Nowak. – Razem idziemy za Karoliną – dodaje. Wskazuje drewnianą bramę, przez którą przechodzą, i dalej ścieżkę w stronę lasu. – Tu rozpoczyna się Droga Krzyżowa. Ostatnia stacja jest tam, gdzie zginęła Karolina – wyjaśnia Kuba.

Pod gruszą

Przy drugiej stacji rośnie olbrzymia grusza. – Ma dwieście lat! – zapalają się gimnazjaliści. – To wyjątkowe miejsce i wyjątkowa grusza – zaczyna opowiadać Krzysiek Kurtyka. – Karolina siadała w jej cieniu i uczyła dzieci modlitw, tłumaczyła katechizm, czytała Pismo Święte. Tutaj były łąki. Dzieci wypasały krowy. W domu sporo pomagały rodzicom, dlatego te spotkania pod gruszą były dla nich dobrym wypoczynkiem – mówi Krzysiek. – Nasi koledzy i koleżanki podczas bierzmowania otrzymali krzyż z ziemią z miejsca męczeństwa Karoliny, kawałkiem gałązki z tej gruszy i napisem: „Miłość na śmierć nie umiera” – mówi trzecioklasistka Dominika. Do sakramentu bierzmowania przystąpi za kilka miesięcy. Będzie w tym samym wieku co Karolina, gdy kończyła życie na ziemi. – 2 sierpnia w Zabawie zawsze każdego roku obchodzimy urodziny Karoliny. Tego dnia kończy się u nas miasteczko modlitewne, czyli zjazd młodych z całej Polski – dopowiada Dominika.

Na skraju lasu

Ruszamy w stronę lasu. Szybko robi się grząsko. – Sto lat temu też tak było. Karolina uciekała przez bagna. Po drodze zgubiła buty. Pierwszy raz szłam tędy w Drodze Krzyżowej, gdy miałam… – zamyśla się Iwona – może pięć lat. Nie pamiętam. Jesteśmy tu co miesiąc, od zawsze – uśmiecha się 14-latka. – I od zawsze modlimy się do Karoliny – dodaje jej koleżanka z klasy Iza Piątek. – Zwłaszcza kiedy mam trudniejsze chwile, Karolinę proszę o pomoc. Wiem, że mnie wysłuchuje – kończy Iza. – I codziennie przed snem prosimy: „Błogosławiona Karolino, módl się za nami” – dopowiada Krzysiek w imieniu swoim i kolegów. Przy stacji XIV uczniowie opowiadają o tym, co wydarzyło się tu sto lat temu, 18 listopada. – Tego dnia rano Karolina chciała pójść do kościoła na nowennę ku czci św. Stanisława Kostki – przypomina Iza. – Mama jednak jej nie pozwoliła. Bała się, że coś się jej stanie, bo we wsi byli już żołnierze – dodaje. 16-letnia Kózkówna została w domu z tatą. Około godziny 9 do izby wtargnął uzbrojony żołnierz rosyjski. Zabrał ich oboje w stronę lasu. W pewnym momencie przyłożył do głowy Janowi Kózce lufę karabinu i rozkazał wracać do domu. – Karolina też chciała uciec – mówią gimnazjaliści. „Na tym miejscu zginęła w obronie cnoty czystości Karolina Kózkówna” – czytają napis na kamieniu. – To tu – pokazują miejsce na skraju lasu.

Trwać jak ona

„Dopomóż mi trwać jak Ona – na modlitwie, uczynić pracę służbą Tobie i bliźnim oraz gorliwie podejmować apostolskie dzieła we wspólnocie Kościoła…” – Iwona, Iza, Dominika, Justyna, Krzysiek i Kuba modlą się głośno w miejscu męczeństwa swojej patronki. Uczniowie gimnazjum w Zabawie znają w całości długą modlitwę o kanonizację bł. Karoliny. – Nikt nas nie uczył tych słów. Znamy je z kościoła, słyszeliśmy je od dziecka – mówi Justyna Gołas. Szlak męczeństwa prowadzi przez dwa kilometry. Feretron z portretem Karoliny noszą jej rówieśniczki. – Karolina też nosiła feretron, gdy była w naszym wieku – przypomina Iwona. Wracamy do Zabawy, do sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny. Budowa tego kościoła rozpoczęła się, gdy jego dzisiejsza patronka miała 12 lat. Zdążyła w nim przyjąć sakrament bierzmowania. I przystąpić do Towarzystwa Wstrzemięźliwości, Apostolstwa Modlitwy i Arcybractwa Wiecznej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Trzy kilometry – tyle dzieliło jej dom od Zabawy. Ale wcześniej do kościoła musiała chodzić jeszcze dalej – ponad siedem kilometrów.

Kawa w stodole

W Zabawie czuć obecność patronki nie tylko w kościele, gdzie znajdują się sarkofag z jej ciałem czy relikwie błogosławionej. – Moja babcia wciąż piecze na blasze placki Karoliny – mówi Iwona. – To znaczy dokładnie takie, jakie piekło się w jej czasach – dodaje. Przy kościele stoi stodoła. A w niej mnóstwo sprzętu rolniczego i domowego sprzed stu lat. Dziś stodoła to miejsce spotkań dla pielgrzymów. Można się tu napić pysznej kawy „Carolla”. Niedaleko jest sklep „Karolinka” i apteka bł. Karoliny. – Czujemy jej obecność – mówi poważnie Krzysiek. – I opiekę – dodaje zaraz. – Choćby to, że rowerowe wywrotki kończyły się zawsze na drobnych stłuczeniach… A nasza wieś nie ucierpiała w czasie powodzi. Omijają ją pożary… – kończy trzecioklasista. Do Zabawy przyjeżdżają ucz- niowie, studenci i starsi z Ruchu Czystych Serc, którego Karolina jest patronką. Niektórzy tutaj przyjmują pierścień bł. Karoliny. I proszą, by pomogła im wytrwać w czystości przedmałżeńskiej. Karolina kierowała też Kołem Żywego Różańca. Dziś do Żywego Różańca Błogosławionej Karoliny może przyłączyć się każdy, niezależnie od tego, jak daleko mieszka od Zabawy.

Bł. Karolina Kózkówna

2 sierpnia 1898 r. – Urodziła się w Wał-Rudzie w rodzinie Jana Kózki i Marii z domu Borzęckiej.

7 sierpnia 1898 r. – Przyjęła chrzest w kościele parafialnym w Radłowie.

1907 r. – Przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej.

1911 r. – Skończyła szkołę powszechną i rozpoczęła naukę na dwuletnim kursie nauki dopełniającej.

18 maja 1914 r. – Przyjęła sakrament bierzmowania.

18 listopada 1914 r. – W lesie w Wał-Rudzie zamordował ją rosyjski żołnierz.

4 grudnia 1914 r. – Pod olszyną na skraju lasu odnaleziono jej ciało.

6 grudnia 1914 r. – Pogrzeb (ciało złożono na parafialnym cmentarzu).

18 listopada 1917 r. – Ciało przeniesiono do grobowca na placu przy kościele.

25 sierpnia 1948 r. – Na trzecim Synodzie Diecezji Tarnowskiej przedstawiono prośbę, by rozpocząć proces w sprawie męczeństwa Karoliny.

13 września 1963 r. – Bp Jerzy Ablewicz zlecił przygotowanie procesu informacyjnego do beatyfikacji i kanonizacji Karoliny Kózkówny.

30 czerwca 1986 r. – Jan Paweł II ogłosił dekret o męczeństwie sługi Bożej Karoliny Kózkówny.

18 marca 1987 r. – W aluminiowej trumience umieszczono relikwie Karoliny i złożono je w sarkofagu pod głównym ołtarzem kościoła w Zabawie.

10 czerwca 1987 r. – Jan Paweł II podczas trzeciej pielgrzymki do Polski ogłosił Karolinę Kózkównę błogosławioną.

10 czerwca 2002 r. – Ustanowiono Diecezjalne Sanktuarium Błogosławionej Karoliny w Zabawie.

18 listopada 2006 r. – Poświęcono stacje drogi krzyżowej – szlak męczeństwa bł. Karoliny – i rozpoczął się proces kanonizacyjny.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.