Uczeń uczy

Franek fałszerz

|

MGN 09/2014

publikacja 28.08.2014 12:05

Szkoła byłaby nawet fajna, gdyby się uczyć nie trzeba było – tak uważa wielu uczniów. Ja też tak uważałem, gdy się w szkole uczyłem.

Uczeń uczy

Kiedyś nawet pomyślałem, że zostanę nauczycielem, żeby się odkuć za swoje stresy, jakie przeżywałem przy tablicy albo na sprawdzianach. Bo chciałem mieć przewagę tak, jak nauczyciele mieli przewagę nade mną. Na szczęście nie zrealizowałem tego pomysłu, i młode pokolenie ocalało.

Jednak z tą przewagą nauczycieli nad dziećmi nie zawsze musi tak być, a w każdym razie na pewno w jednym przypadku tak nie było. Chodzi o tę sytuację, gdy dwunastoletni Jezus rozmawiał w świątyni z uczonymi w Piśmie. Z nauczycielami – można powiedzieć. Ale to nie była rozmowa nauczyciel – uczeń. Jeśli już, to uczeń – nauczyciel. Bo to był rzadki przypadek w historii świata, gdy młody chłopak, dziecko prawie, zakasował dorosłych speców.

Wiele by dziś dali teologowie, żeby móc poznać treść tej dyskusji. Musiało to być zdumiewające, skoro wiekowi uczeni słuchali młokosa. Takich rzeczy to się w ówczesnych czasach nie praktykowało. A oni mało tego, że słuchali – oni się dziwili.

Albrecht Dürer, który ten obraz namalował, pokazał zdziwienie „doktorów” (bo tak ich nazwał), ale też przestrach, niedowierzanie, jakąś zadumę.

To niezwykły obraz, w każdym razie dla Dürera. Znajomemu pisał, że jeszcze nigdy takiego nie malował. Na kartce wystającej z księgi uczonego z lewej strony widnieje jego monogram i rok powstania obrazu: 1506. Poniżej malarz dodał po łacinie: „Opus quinque dierum”, czyli że wykonał to dzieło w ciągu pięciu dni. Czy chciał się pochwalić, że jest takim sprawnym malarzem? Nie wiadomo. Niemniej był to jakiś wyczyn, zważywszy, że niektóre dzieła malował po kilka lat.

Oam obraz jest dokładnie przemyślany. Jego centrum stanowią cztery dłonie (w tym dwie Jezusa), a wokół nich widzimy dziwne głowy, niekoniecznie sympatyczne. Sympatyczna jest tylko twarz Jezusa. Jego młodość, spokój i wdzięk mocno Go odróżniają od stojących wokół panów. Dürer był pod wpływem malarzy włoskich – widać to zwłaszcza po twarzy mężczyzny w białej czapce. Malarz najwyraźniej korzystał z rysunku Leonarda da Vinci, na którym widnieje podobna postać. Nic dziwnego zresztą – Dürer właśnie wtedy podróżował po Włoszech. Z kolei wielu malarzy korzystało później z obrazu Dürera.

Bo też Dürer był wybitnym artystą – najwybitniejszym wśród przedstawicieli niemieckiego renesansu. A to był czas, gdy w Europie zapanowała niezwyczajna przeobfitość genialnych artystów. Konkurencja była więc duża i niełatwo było się dostać na podium, ani nawet się do niego zbliżyć. My się jednak możemy zbliżyć do obrazu i samodzielnie ocenić to dzieło. Ułatwię wam zadanie w sposób tradycyjny, skłaniając was do zbliżenia się do obrazu sfałszowanego, w celu znalezienia różnic, których tym razem jest dziewięć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.