Dzień czwarty

publikacja 04.07.2014 09:22

Wycieczki górskie Pier Giorgio Frassati poprzedzał udziałem we Mszy św.

Dzień czwarty

Rezygnował z nich, gdy nie było to możliwe. Dlaczego tak ważne dla Pier Giorgia Frassatiego było połączenie Eucharystii i gór, dwóch – wydawałoby się – odrębnych rzeczywistości? Zastanawialiśmy się nad tym w Alpach Bieleńskich w kolejnym dniu pielgrzymowania rodzin szlakiem naszego błogosławionego Patrona.

Pierwsza Eucharystia, przypomnijmy, ma miejsce na chwilę przed ukrzyżowaniem Pana. Chrystus ma opuścić swoich uczniów i zapowiada im swoje odejście, modli się o ich jedność, ale i mówi o czekającym Go krzyżu. Z każdym Jego słowem rośnie atmosfera napięcia, apostołami targają coraz bardziej skrajne emocje, ich serca biją goręcej…

To samo odczuć można w górach. Gdy idziemy górskim szlakiem, wspinamy się coraz wyżej, denerwujemy, że do celu daleko, a nogi bolą nas już bardzo, pytamy w coraz większym napięciu, dlaczego ci przed nami idą tak szybko, i serca biją nam mocniej. Rośnie atmosfera napięcia. Chwilę później jednak ma miejsce spotkanie z Panem. Bezpośrednie, osobiste, właściwie „na dotyk”. Chrystus przychodzi do rozgrzanych serc: w Komunii św. i w pięknie stworzenia. Odpowiada na to, co zrodziło się w naszym wnętrzu. Uspokaja. Umacnia. Wskazuje drogę.

Bez Eucharystii wspinaczka górska daje satysfakcję, cieszy zdobyciem kolejnego szczytu, wpisuje się na listę wielu naszych pasji. Ale nic więcej! W związaniu z nią – ma wymiar uświęcający: przybliża do Pana Boga, staje się okazją do hartowania ducha, do pokonywania trudów w odpowiedzi na Jego wezwanie, w imię nagrody czekającej na zdobywców gór życia!

3 lipca uczestniczyliśmy we Mszy św. nad jeziorem u podnóża Mucrone (2335m). Modliliśmy się na adoracji Najświętszego Sakramentu w ogrodzie willi Frassatich w Pollone. Zawierzaliśmy Panu Bogu wszystkie intencje polecone nam przed wyjazdem do Włoch.

(xKN)