Na prawo wulkan, na lewo wulkan

Jan Głąbiński

|

MGN 06/2014

publikacja 26.09.2014 14:43

Podczas ostatniego wybuchu wulkanu lawę na wyspie powstrzymała podobno Piękna Pani.

Woda wlana w szczelinę w ziemi już po kilku sekundach strzela w górę niczym gejzer Woda wlana w szczelinę w ziemi już po kilku sekundach strzela w górę niczym gejzer
K. Meyer /east news

J edną z hiszpańskich Wysp Kanaryjskich na Oceanie Atlan-tyckim jest Lanzarote, wyspa najbardziej wysunięta na północ. Od Półwyspu Iberyjskiego dzieli ją ok. 1000 km, a od wybrzeży Maroka ponad 100 km. Lanzarote nazywana jest często wyspą wulkanów. Pokryta jest lawą wulkaniczną, a pod ziemią wciąż jest bardzo gorąco.

Morze lawy

Na jednym z tarasów widokowych pracownicy Parku Narodowego Timanfaya prezentują turystom wulkaniczne eksperymenty. – Spokojnie, nikt nie będzie budzić wulkanów – śmieje się przewodnik Jacek. Jak się okazuje, już 10 cm pod powierzchnią ziemia na wyspie osiąga temperaturę ok. 140 stopni Celsjusza. Głębiej dochodzi nawet do 400 stopni. Dowód? Do niewielkiego dołka w ziemi wystarczy wrzucić suche gałązki, by natychmiast zajęły się żywym ogniem. A woda wlana w szczelinę w ziemi już po kilku sekundach strzela w górę niczym gejzer. Można też skosztować mięsa z rusztu ustawionego na gorącej ziemi. Wulkanolodzy twierdzą, że takie efekty na wyspie Lanzarote możemy podziwiać dlatego, bo pod powierzchnią ziemi nadal drzemie morze gorącej lawy.

Maryja od wulkanów

Mieszkańcy jednej z wiosek na tej hiszpańskiej wyspie przez dziesiątki lat myśleli, że w pobliżu ich domów mieszkają strachy. – Opowiadali, że ciągle coś dudni, że spod ziemi dobiegają niepokojące odgłosy – mówi przewodnik. – Co się okazało? Lawa wydobywająca się z wulkanu tworzyła tunel. Najsłynniejszy i najdłuższy, bo liczący ponad 6 km, powstał po wybuchu Volcán de la Corona. Biegnie on od wulkanu w pobliżu miasteczka Yé w głąb Oceanu Atlantyckiego. W innej miejscowości na Lanzarote, w Tinajo, Maryja – jak wierzą mieszkańcy – powstrzymała lawę płynącą wprost na miasto. Wzniesiono tam potem świątynię, by podziękować Pięknej Pani. Niemal sto lat później, gdy wybuchł wulkan Capellanía del Clérigo Duarte, ludzie zorganizowali procesję z Guiguan do La Vegueta. Prosili świętą patronkę, by powstrzymała nadchodzące nieszczęście. W krótkim czasie wybuchy skończyły się, nie pozostawiając większych szkód. Po tym cudzie mieszkańcy Lanzarote nazywają Maryję Nuestra Senora de los Volcanes, czyli Matki Bożej od Wulkanów.

Winogrona wśród kamieni

Na wulkaniczną wyspę szczelnie przykrytą okruchami lawy w ciągu roku spada zaledwie 200 mm deszczu. Jeśli ktoś sądzi, że nic tu nie wyrośnie, jest w błędzie. – Porowate okruchy lawy, zwane lapilli lub picón, nie tylko powstrzymują parowanie wody z bardzo suchej gleby, ale wchłaniają tez wilgoć z porannej rosy. Dzięki temu na wyspie można uprawiać cebulę, pomidory i... winorośl. Przy najstarszej winnicy El Grifo jest nawet muzeum wina. Tylko wiatr wiejący z Sahary przeszkadza rolnikom. Dlatego, aby ochronić delikatne rośliny, otaczają je półokrągłymi kamiennymi murkami (zocos). Takich ogrodzeń na wyspie są tysiące. Lanzarote na pierwszy rzut oka wydaje się czarna i nieprzyjazna. Jednak już po chwili dostrzega się kolory: brąz, żółty, pomarańczowy, czerwony, a tam, gdzie rośnie winorośl, nawet zielony. Jest też na wyspie miejsce niezwykłe, gdzie można skosztować pysznego dżemu z kaktusa. To Dolina Tysiąca Palm. Z drzewami palmowymi wiąże się legenda, która mówi, że każdy ojciec, któremu urodziła się córka, posadził palmę, a gdy na świat przyszedł syn, dwie palmy. Niektórzy twierdzą, że to najpiękniejsza okolica na Lanzarote.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.