Siła słońca

Adam Śliwa

|

MGN 05/2014

publikacja 26.09.2014 14:42

Ponad 300 tysięcy luster, 500 stopni Celsjusza i 400 megawatów mocy.

Promienie słońca odbite w kierunku wieży Promienie słońca odbite w kierunku wieży
zdjęcia: BrightSource Limitless

E nergia słoneczna jest za darmo i nie wyczerpuje się. Nie wszędzie jednak można ją wykorzystać, a zbudowanie takiej elektrowni to ogromna inwestycja. W Kalifornii, w Stanach Zjednoczonych, jest elektrownia Ivanpah, która zamienia światło w prąd.

Trzy wieże

Na wielkiej pustyni Mojave w Kalifornii od lutego działa największa na świecie elektrownia słoneczna. Konstrukcja nie przypomina wcale typowej elektrowni. Nie ma kominów, wielkich budynków czy składów węgla. Z poziomu ziemi widać tylko trzy lśniące wieże. Wystarczy jednak wznieść się wyżej, żeby z wrażenia przecierać oczy. Dookoła każdej wieży rozpościera się jezioro luster – 173 500 paneli. Każdy panel to dwa zwierciadła wielkości samochodu osobowego. Lustra ustawione za pomocą komputera odbijają promienie słoneczne prosto do jednej z wież. Dzięki temu temperatura przy nich sięga aż 500 stopni Celsjusza. Ale ciepło to jeszcze nie prąd. Reszta procesu przebiega już tak samo jak w zwykłej elektrowni. Ciepło ogrzewa wodę. Woda zamienia się w parę i napędza turbinę wytwarzającą prąd. Moc kompleksu to 392 megawaty.

Imponująca i droga

Elektrownie, którym nie trzeba dostarczać ani węgla, ani paliwa do reaktorów jądrowych, wydają się idealne. Mają jednak swoje wady. Po pierwsze potrzeba im dużo słońca. Muszą więc być budowane w miejscach, w których świeci ono najmocniej i jak najdłużej. Po drugie potrzebna jest ogromna pusta przestrzeń. Elektrownia słoneczna Ivanpah zajmuje 1600 hektarów. Dla porównania boisko piłkarskie ma ok. 1 hektara. Kolejnym problemem jest koszt budowy. Amerykańska elektrownia kosztowała 2,2 mld dolarów. To prawie tyle pieniędzy, ile przeznaczono na zbliżające się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Brazylii.

Plusy i minusy

Elektrownia reklamowana jest jako przyjazna środowisku. Nie jest to jednak do końca prawdą. Minusem jest to, że zbudowano ją w miejscu, gdzie żyło bardzo dużo pustynnych żółwi. Przeniesiono je wprawdzie w inne miejsca, ale nie wszystkie wytrzymały transport. Elektrownia jest też niebezpieczna dla ptaków, które skuszone błyszczącymi lustrami giną w wysokiej temperaturze odbijanych promieni słonecznych. Prawdą natomiast jest, że nad elektrownią słoneczną nie kopcą kominy, że zużywa o 95 % mniej wody niż zwykła elektrownia, że dzięki niej zmniejszono o 400 ton rocznie wydzielanie dwutlenku węgla. Plusów jest więc mnóstwo.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.