Tajemnice i skarby

Przemysław Barszcz

|

MGN 05/2014

publikacja 26.09.2014 14:42

Każdego roku w majowe wieczory pod przydrożne kapliczki wędrują ludzie i pośród lasów i łąk śpiewają nabożeństwo ku czci Matki Bożej.

 Wśród lasów napotkać można rozległe łąki  Wśród lasów napotkać można rozległe łąki
Przemysław Barszcz

R ozległe lasy urozmaicone szerokimi łąkami i mokradłami to Lasy Janowskie. Kryją niewielkie wioski, w których jakby czas się zatrzymał. Każdego roku w maju, wieczorną porą, pod przydrożne kapliczki w chustkach na głowach wędrują gospodynie i pośród lasów i łąk śpiewają nabożeństwo ku czci Matki Bożej. Nocą nad łąkami unoszą się tajemnicze mgiełki, a niebo rozświetlają tysiące gwiazd, jaśniejszych niż w innych rejonach Polski.

Powrót do przeszłości

Stolicą tej leśnej krainy jest urokliwy Janów Lubelski. Nieopodal w niewielkiej miejscowości Szklarnia hodują koniki polskie – rasę najbliższą dawnym dzikim tarpanom, których ojczyzną była Polska. Niewielkie, myszate, z ciemną pręgą wzdłuż grzbietu, budziły podziw siłą i wytrzymałością. Kilkaset lat temu, w XVI wieku, próbowano ratować tarpany, grożąc nawet karą śmierci za zabicie konia. Ale w rozwijającej się Europie dla tarpanów, przyzwyczajonych do rozległych przestrzeni, zabrakło miejsca. Ostatnie ze zwierzyńca hrabiego Zamoyskiego przekazano do gospodarstw rolnych. W 20-leciu międzywojennym znów próbowano je odtworzyć, ale próby przerwała II wojna światowa. Konie najbliższe tarpanom wywieziono do Niemiec i tam zaginęły. Teraz w Szklarni, w zagrodzie albo z wieży widokowej, można obserwować na rozległym wybiegu koniki polskie.

Cudowny Janów

Warto wiedzieć, że w 1944 roku w Lasach Janowskich na tak zwanym Porytowym Wzgórzu, nad Branwią, rozegrała się największa bitwa partyzancka II wojny światowej. Na dawnych ziemiach Zamoyskich warto odwiedzić też Janów Lubelski z barokowym kościołem. Tu co najmniej dwa razy objawiła się Matka Boża. W 1646 roku rybacy łowiąc nocą ryby w stawie, ujrzeli nagle „procesję jakoby anielską w białych szatach i wielkiej jasności i śpiewanie jakieś wdzięczne”. Wkrótce w tym miejscu wybudowano kościół, a z Rzymu sprowadzono kopię obrazu Matki Bożej Śnieżnej. Janowski obraz szybko zasłynął łaskami. W czasie II wojny światowej bomba przebiła strop i wpadła do kościoła, jednak nie wybuchła. Świątynia przetrwała też bombardowanie, podczas którego spłonęło całe miasteczko. Za kościołem do dziś znajdują się staw i cudowne źródełko.

Kocudza i Koko Euro spoko

Na skraju Lasów Janowskich, między Janowem Lubelskim a Zamościem, leży niewielka wioska Kocudza. Polska usłyszała o Kocudzy dwa lata temu, kiedy piosenka „Koko Euro spoko”, śpiewana przez gospodynie ubrane w tradycyjne stroje, stała się przebojem Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Kocudza ma długą historię. Kroniki wspominają już o niej w XIII wieku. A cztery wieki później razem z okolicznymi ziemiami Kocudza weszła w skład dóbr słynnego hetmana i kanclerza wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego. Hetman osiedlał w Kocudzy jeńców tatarskich wziętych do niewoli podczas wypraw wojennych. Z czasem Tatarzy zostali katolikami i dziś czasem tylko jakiś szczegół w architekturze przypomina o niezwykłych dziejach zatopionej w lasach osady.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.