czwartek, 23 stycznia, 2014r.

publikacja 23.01.2014 11:00

Hau, Przyjaciele!
Ferie to piękny czas. Rano Pan wypuszcza mnie do ogrodu, a potem zakopuję się przy Paulinie lub przy Kubie i słodko śpimy. Na zewnątrz coraz zimniej, pojawiły się nawet ślady śniegu, więc ciepłe legowisko jest bardzo sympatycznym miejscem. Kolejne dni mijają nam ciekawie i pracowicie. Mam pewien żal do Pani, która każdego dnia wyznacza dzieciom coś do generalnego sprzątania. Zupełnie nie liczy się ze mną, a ja nie znoszę zapachu środków czystości. Gdy jest już nie do wytrzymania, to po prostu wybiegam z domu, sprawdzam sytuację w ogrodzie. Węszę ślady obcych kotów, które bezczelnie wchodzą na moje terytorium. W południe zaczęłam chodzić z Pauliną i Jadzią do dwóch bardzo starych pań, które żyją samotnie, są wesołe i potrzebują pomocy, chociaż wcale o tym nie mówią. Najbardziej podobały mi się tam okruchy we wszystkich miejscach, cudowne zapachy, resztki jedzenia pod stołem. Niestety, dziewczyny wzięły się za sprzątanie i środki czystości zakręciły mi w nosie. Jeszcze wezwały do pomocy swoich braci- Kubę i Łukasza, by przynieśli węgla, narąbali drzewa, wytrzepali chodniki. Nie wiedziałam, gdzie się ukryć, a czyste mieszkanie, z którego wszyscy się tak cieszą, straciło dla mnie niepowtarzalny urok. Pod wieczór przychodzą do nas koleżanki Paulini i trwa ustalanie zabaw, konkursów i szczegółowego programu parafialnego zimowiska. Podobno też będę mogła chodzić, bo kontakt ze zwierzęciem dobrze działa na dzieci. A może spadnie śnieg i wiele zajęć przeniesie się na powietrze? Jestem pełna marzeń, więc szczekam: „cześć”, Astra