Agata Puścikowska

Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny Hbr 4,12

|

MGN 02/2014

publikacja 15.01.2014 14:45

Oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. (Mt 4, 12-23)

Agata Puścikowska Agata Puścikowska
Dziennikarka
Piotr Puścikowski

Mam pięcioro dzieci: dwie córki i trzech synów. Najmłodszy Jaś ma dwa miesiące, najstarsza Aniela 12 lat. Gdy czytam fragment Ewangelii o powołaniu braci Szymona i Andrzeja oraz Jakuba i Jana, bardzo mocno dociera do mnie ten kawałek tekstu: „Natychmiast zostawili ojca i poszli za Nim”.

Dlaczego? Bo jestem mamą. I za jakiś czas również moje dzieci zostawią mnie i ich tatę, i pójdą swoją dorosłą drogą. Gdzie? Nie wiadomo. Mam nadzieję, że za Jezusem, że ku dobremu. Mam nadzieję, że będę dumna z ich wyboru, z ich powołania. Może to będzie powołanie do życia w rodzinie, a może podejmą całkiem inną decyzję.

Jeden z moich synów, bezustannie mówi: „Zostanę księdzem”. To byłoby wspaniałe, ale i trudne. Bo utrata pełnego kontaktu z dzieckiem boli każdego ojca i każdą matkę. Boli tak, że niektórzy rodzice, gdy dziecko chce wstąpić do klasztoru albo do seminarium, mocno protestują. Boją się, że je utracą na zawsze. Nie chcą na starość samotności. I mimo że nieraz całe życie byli wierni Jezusowi, gdy dziecko chce zostać „rybakiem ludzi”, kłócą się z Bogiem i buntują. Nie zgadzają się, by ich syn czy córka porzucili wszystko, co od rodziców otrzymali i rozpoczęli nowe, nieznane życie. Najczęściej z daleka od nich.

Opowiadał mi kiedyś znajomy ksiądz, że gdy oznajmił rodzinie: „Idę do seminarium”, mama zaczęła głośno płakać, a tata… obraził się. I nie odzywał się do niego siedem miesięcy. Bał się o syna, i bał się o siebie. Nie dopuszczał myśli, że syn, który w jego marzeniach miał zostać lekarzem, zostanie kapłanem. Na szczęście w końcu pogodził się z synem klerykiem i z… Panem Bogiem. Dziś jest bardzo dumny z syna księdza.

Gdy Jezus przychodzi i mówi: „Pójdź za mną”, trzeba Go posłuchać. Ale dobrze mieć wtedy wsparcie w tacie i mamie. Myślę więc, że musimy się modlić za młodych ludzi, którzy otrzymali powołanie do kapłaństwa czy życia zakonnego, ale i za ich rodziców. Dzieci muszą mieć siłę i odwagę by natychmiast, gdy tylko Jezus wezwie, pójść za Nim, tak jak Jan i Jakub. A rodzice, tak jak Zacheusz, powinni umieć w ciszy i bez protestu uszanować decyzję swoich dzieci. Przecież wciąż potrzeba Bożych rybaków, którzy dla Jezusa łowią ludzi.

Swoją drogą ciekawe, co powiedziałabym Panu Bogu, gdyby za kilkanaście lat córki postanowiły pójść do zakonu, a synowie otrzymali powołanie do kapłaństwa...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.